Ostródzianin uhonorowany w Wieluniu

2024-02-10 18:00:20(ost. akt: 2024-02-09 14:38:36)
Nakładem Wieluńskiego Towarzystwa Naukowego ukazała się opracowana przez Jarosława Petrowicza antologia „Literacka ziemia wieluńska”. O tym, z jakiego powodu znalazł się w niej też związany z Ostródą Tadeusz Stępowski, rozmawiamy z Kazimierzem Wośkiem.
— Jak fragment dzieła Tadeusza Stępowskiego trafił do antologii?
— Autor opracowania całości, literaturoznawca, literat i krytyk literacki, od wielu lat współpracujący m.in. z „Nowymi Książkami” i „Twórczością”, dr Jarosław Petrowicz, zwrócił się do autorów i spadkobierców wykorzystywanych tekstów o wyrażenie zgody na publikację, choć należy dodać, że to wydawnictwo ma charakter całkowicie non profit. Szukając Stępowskiego, związanego z Warmią i Mazurami, zwrócił się do znajomego poety i historyka literatury, dyrektora Instytutu Literaturoznawstwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego prof. Zbigniewa Chojnowskiego. I dalej historia potoczyła się tak, jak lubię. Chojnowski, nieznający oczywiście osobiście Stępowskiego, ale znający twórczość Stępowskiego, od razu skojarzył osobę dr. Jana Chłosty, znanego historyka i krytyka literackiego oraz badacza dziejów Warmii. Chłosta zna bardzo dobrze Stępowskiego; od 1960 roku razem pracowali w Oddziale Wojewódzkim Stowarzyszenia PAX w Olsztynie, i siedząc biurko w biurko, przez lata wspólnie redagowali dwutygodnik „Słowo na Warmii i Mazurach”. Skontaktował się z córką T. Stępowskiego – Marią Ewą Stępowską-Wosiek, i dalszy ciąg już znamy…

— Sprawę dalej przejął pan, można powiedzieć, kustosz rodzinny?
— Tak wyszło. Pamiątek po twórczości Tadeusza Stępowskiego jest dość dużo. Poza oryginalnymi wydaniami jego książek wydano 12 powieści, opowieści i reportaży; jest bardzo dużo maszynopisów, rękopisów i ręcznych notatek. Stępowski, mieszkający w Ostródzie od kwietnia 1945 roku, dojeżdżał do pracy w Olsztynie pociągiem i – jak wspominają jego znajomi – zawsze w ręku miał ołówek i zeszyt, w którym zapisywał swoje przemyślenia. Są to głównie wstępne wersje i szkice, a pamiętajmy, że Stępowski, poza powieściami i opowiadaniami, jest autorem ponad 600 artykułów, reportaży, recenzji i felietonów.

— Wspomniał pan, że Tadeusz Stępowski wprowadził się do Ostródy w kwietniu 1945 roku. Czy zachowały się jakieś materiały z tego okresu?
— Udało mi się odnaleźć trochę wspomnień, niestety żadnej oryginalnej fotografii. Wspomnienia są rozproszone, ale jest to literatura fascynująca. Stępowski od połowy 1945 roku, przez prawie 3 lata był komisarzem w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym i Referacie Osiedleńczym; wpierw w Ostródzie, potem w Piszu i Biskupcu Reszelskim, zajmując się głównie nadziałem gospodarstw poniemieckich dla repatriantów i osadników przesiedleńczych. Jako podkomisarz ziemski wyzwolonej Ostródy był organizatorem drugiej polskiej uroczystości na Grunwaldzkim Polu w lipcu 1945 roku. Wówczas też „zaraził” się losem rdzennych mieszkańców tych ziem – Mazurów i Warmiaków; jak wspominał po przeczytaniu „Na tropach Smętka” Melchiora Wańkowicza, „Sprawa Mazurska” stała się wręcz jego obsesją. Mógł realizować się w tej dziedzinie, pracując od 1948 roku w olsztyńskim Inspektoracie Kulturalno-Oświatowym Spółdzielni Wydawniczo-Oświatowej „Czytelnik”, organizując punkty wymiany książek, zespoły samokształceniowe, wieczory autorskie, konkursy recytatorskie i muzyczno-śpiewacze. Ogrom tych wydarzeń aż zdumiewa, tak samo jak lista uczestników tych spotkań.

— Widzę piękne dedykacje od Zofii Kossak-Szczuckiej, Janusza Korczaka i Arkadego Fiedlera złożone Tadeuszowi Stępowskiemu i jego córce. Niektóre z nich pochodzą ze spotkań autorskich; są też z innych czasów.
— Wieczory autorskie z literatami to był istny fenomen tamtych czasów. Odbywały się przy „nabitych ludem salach”, jak pisał Stępowski, i potrafili twórcy mieć po trzy spotkania dziennie: „mówiąc na każdym o tym samym, ale za każdym razem inaczej, bo przecież inaczej trzeba było podać temat dziatwie szkolnej, urzędniczej inteligencji, wiejskiej gromadzie”. Z jego pamiętnika i notatek wyszukałem, że spotkania m.in. w Ostródzie zorganizował, poza wymienionymi, z Ewą Szelburg-Zarembiną, Gustawem Morcinkiem, Lucjanem Rudnickim, Leonem Kruczkowskim, Michałem Rusinkiem, Jalu Kurkiem, Czesławem Centkiewiczem, Januszem Meissnerem, Aleksandrem Rymkiewiczem czy Marią Dąbrowską i wieloma innymi uznanymi pisarzami.

— Wspomniał pan, że wśród pamiątek po Tadeuszu Stępowskim są też niewydane rękopisy. Czy nosi się pan z zamiarem ich wydania?
— Sprawa jest podwójnie skomplikowana. Zacznijmy od końca. Tak, zamierzam się za to zabrać. Tylko ta proza życia, czytaj chroniczny brak czasu… Wśród niepublikowanych tekstów jest zbiór legend „Od Łowicza do Wielunia imć Boruta raźno hula” oraz powieść „Zaczyn” z podtytułem „Powieść pamięci mego ojca Emila Walerego Stępowskiego poświęcam”. Powieść ta opracowana została przez T. Stępowskiego, też w innej wersji, pod tytułem „Zawstydzeni i przywołani”.

— Czy dziś Tadeusz Stępowski byłby czytany?
— Odpowiem odruchowo – tak. Żartobliwie powiem, że szczególnie powinni być zainteresowani mieszkańcy ulicy Tadeusza Stępowskiego, na której mieszka, jakby nie było, kilkuset mieszkańców Ostródy. Warto przecież poznać swojego patrona. Bogatą twórczość Stępowskiego należy potraktować wielotorowo. Publicystyka już prawie że się zdezaktualizowała, choć niektóre teksty ostródzkie, jak już wspominałem, warte są przypomnienia. Bardzo cenne są szkice biograficzne o pisarzach olsztyńskich, a także pamiętniki Emila Walerego Stępowskiego oraz Michała Lengowskiego, które opracował redakcyjnie, a także wybór pisanych po warmińsku przez Alojzego Śliwę „Gadek Kuby spod Gietrzwałdu”. Z kilkudziesięciu opowiadań wydanych w różnych latach można by wybrać kilkanaście najciekawszych, szczególnie te, których akcja toczy się na naszych, ostródzkich terenach. Najsławniejsza powieść Stępowskiego „Czterej synowie Raka”, której akcja zaczyna się w Rapatach, a dzieje się w Ostródzie, Dobrym Mieście, Lidzbarku Warmińskim, Sępopolu i innych miejscowościach naszego regionu, wydana pierwotnie przez „Czytelnika” w 1959 roku, była wznowiona w 1961 roku oraz w 1986 roku przez Wydawnictwo „Pojezierze” w nakładzie niewiarygodnym: 120 tysięcznym! Zaryzykuję „Sielski żywot burmistrza Wranicy”, powieść z 1969 roku. Powieść z kluczem – osoby bardziej dociekliwe znajdą wśród bohaterów ostródzian.

— Tadeusz Stępowski zmarł 22 lipca 1971 roku. Jego grób Tadeusza Stępowskiego na Cmentarzu Kajkowskim w Ostródzie bardzo się wyróżniał. Wielu mieszkańców miasta kojarzy jeszcze trzy duże granitowe obeliski, stojące pośrodku cmentarza.
— Cała ta historia, można powiedzieć, nomen omen, nie z tej ziemi. Środowiska olsztyńskich literatów oraz działaczy Stowarzyszenia PAX podjęły decyzję o uhonorowaniu pamięci Tadeusza Stępowskiego postawieniem na cmentarzu pomnika. Wykonaniem zajął się najbardziej znany olsztyński rzeźbiarz Bolesław Marschall. Pomnik Stępowskiego składał się z trzech wysokich na ponad trzy metry granitowych obelisków; na jednym z nich znajdował się profilowy wizerunek Stępowskiego.

— Dziś tego pomnika na Cmentarzu Kajkowskim już nie ma…
— W 2010 roku doczesne szczątki T. Stępowskiego zostały przeniesione na cmentarz przy ul. Spokojnej. Ekshumacja związana była oczywiście z koniecznością demontażu granitowych obelisków. Jak to się stało, że ślad po nich zaginął, trudno dziś powiedzieć. Zdarzyła się jednak dalej owa historia nie z tej ziemi. Rok temu zadzwonił do mnie Artur Munje, znany ostródzki animator kultury, z informacją, że odkrył, gdzie znajduje się ów pomnik. Odnalazł go na jednym z ostródzkich… wysypisk gruzu! Powstał pomysł, by przywrócić pamięć o jednym z najwybitniejszych mieszkańców naszego miasta. Wszystko na razie jest na wstępnym etapie. Na razie myślimy o powołaniu Społecznego Komitetu, potem zacznie się cała procedura administracyjna, uzyskiwanie zgód i tak dalej. Ważna jest także lokalizacja, ale o tym nie chcę jeszcze mówić.

Barbara Chadaj-Lamcho