Morsowanie poza prawem?

2024-01-20 13:00:00(ost. akt: 2024-01-19 15:16:01)
Zimowa kąpiel

Zimowa kąpiel

Autor zdjęcia: Kąpiący się Zimą - Olsztyn/Facebook

Coraz więcej osób "morsuje", czyli hartuje zimą swoje ciało w lodowatej wodzie jezior czy rzek. Robią to na własne ryzyko i można rzec, że również na "dziko", bo nie ma legalnych kąpielisk, gdzie można byłoby sobie "pomorsować". To jednak ma się zmienić.
W tym przypadku życie wyprzedziło prawo. A idzie o morsowanie, coraz powszechniejszą modę na zażywanie zimowych kąpieli w lodowatej wodzie. Grono morsów rośnie i do Sejmu wpłynęła petycja w tej sprawie. Złożył ją Jan Broda, wójt gminy Komorniki w Wielkopolsce, który chce zmiany w ustawie Prawo wodne. Nie chodzi jednak o zakaz morsowania, ale wręcz przeciwnie. Samorządowiec chce przychylić nieba morsom.

W czym rzecz? Otóż dziś zgodnie z prawem wodnym sezon kąpielowy w Polsce trwa od 1 czerwca do 30 września. Co roku gminy przyjmują uchwały w tej sprawie, jak też wyznaczają kąpieliska na swoim terenie w okresie letnim. Gmina nie może jednak wydłużyć sezonu i tym samym wyznaczyć również kąpielisk poza okresem letnim.

Zdaniem wójta Brody, przepisy te należy rozszerzyć. Wnosi więc w swojej petycji, która trafiła do Sejmowej Komisji Petycji, o dodanie do art. 37 ustawy Prawo wodne dodatkowego zapisu o treści: „Rada gminy może określić, w drodze uchwały będącej aktem prawa miejscowego sezon kąpielowy, który obejmuje okres między 1 października a 30 maja".

"Morsy" trzymają kciuki

— Uważam, że istotne jest podjęcie działań mających na celu umożliwienie legalnych kąpieli osobom zainteresowanym tą aktywnością poza okresem wyznaczonym w obecnie obowiązujących przepisach — czytamy w petycji wójta.
Samorządowiec podkreśla, że tak zwane morsowanie jest aktywnością coraz bardziej popularną i przede wszystkim promującą zdrowy tryb życia.

— Osobiście spotykam się regularnie z prośbami mieszkańców o wyznaczenie miejsc do morsowania poza sezonem, lecz nie mam żadnych narzędzi prawych w tym zakresie — pisze samorządowiec.

Zdaniem Jana Brody, wyznaczenie kąpielisk dla morsów pozwoliłoby im zażywać tego rodzaju kąpieli w sposób bezpieczny, zorganizowany, a przede wszystkim legalny.

— Obecnie grupy morsów działają poza przepisami prawa, albowiem nie mają żadnej możliwości korzystania z kąpielisk poza sezonem — zwraca uwagę w swojej petycji. — Wyznaczenie kąpielisk byłoby także działaniem wspierającym ochronę przyrody, albowiem osoby morsujące, mając wyznaczone do tej aktywności miejsce, nie pojawiałyby się tam, gdzie człowiek nie powinien przebywać z uwagi na ochronę przyrody, czyli w miejscach bytowania zwierząt czy na obszarach, gdzie rosną chronione gatunki roślin.

Petycja czeka na rozpatrzenie i „morsy” trzymają kciuki za powodzenie inicjatywy wójta gminy Komorniki.

Wszystko trzeba robić z głową

— To krok w dobrą stronę — ocenia petycję Janusz Moszczyński, prezes klubu Kąpiący się Zimą - Olsztyn, który zrzesza około stu miłośników zimowych kąpieli (młodych i starszych, kobiety i mężczyzn). — Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo kąpiących, żeby kąpali się na legalnych, kąpieliskach, gdzie można bezpiecznie morsować.

Olsztyńskie morsy kapią się od lat na plaży nad jeziorem Ukiel. Klub ma zgodę OSiR-u na kąpiele w określonych godzinach, na korzystanie z zaplecza socjalnego obiektu, z szatni, toalet. Co daje morsowanie?

— Hartuje ciało, ale też i umysł, buduje naszą odporność psychiczną — uważa prezes Moszczyński. — Bo kto odważył się i wykąpał w lodowatej wodzie, to — myślę że — poradzi sobie też ze wszystkimi przeciwnościami losu, problemami, które niesie życie.

Oczywiście, jak zastrzega prezes, wszystko trzeba robić z głową. Tak jest też z morsowaniem. Są zasady, których trzeba się trzymać. A żelazna to bezpieczeństwo, dlatego „Kąpiącym się Zimą” towarzyszą ratownicy, a na dużych imprezach jest karetka pogotowia. Do tego dochodzi odpowiednia rozgrzewka, kąpiele są krótkie, zwykle kilkuminutowe, a kapiący się nie zanurzają głowy, żeby niepotrzebnie nie wychładzać ciała w lodowatej wodzie. Nie skaczą do wody na tzw. główkę. Ale nie wierzmy w te opowieści, że nie marzną. Otóż też jest im zimno, ale raz, że są już zahartowani, nieco już przyzwyczajeni, to zimno nie doskwiera im aż tak bardzo, a dwa, że wiedzą co robią, znają po prostu granice.

Nikt nie może zakazać komuś wyrąbania przerębla na jeziorze i kąpieli, a przynajmniej w Polsce, bo są kraje, gdzie kapać można się tylko w wyznaczonych miejscach. Jednak to ogromne ryzyko, a już na pewno, gdy zanurzamy się w przeręblu w pojedynkę. Kto nam pomoże w razie kłopotów? Trzeba też mieć na uwadze bezpieczeństwo innych, choćby wędkarzy czy amatorów spacerów po zamarzniętych akwenach. Wystarczy, że śnieg przyprószy taflę, przykryje przerębel, i mamy lodową pułapkę.

Andrzej Mielnicki