Olsztyńskie zaułki i zakamarki (6): Płaczące dzieci sypały mu mogiłę

2024-01-20 08:40:00(ost. akt: 2024-01-30 22:27:31)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Ulica Jerzego Lanca liczy sobie ledwie kilkadziesiąt metrów i cztery numery. Przylega do niej Liceum Plastyczne (dawna SP nr 17), budynek Instytutu Północnego i siedziba ZUS. Na samej uliczce mieści się znana olsztyńska kwiaciarnia "W Te Pędy" i "Piekarnia Podsiadły", przy której zawsze na ulicy stoi kolejka po pieczywo.

Leży w samym środku Olsztyna i łączy Partyzantów z Placem Konsulatu Polskiego.


Kim zatem był Jerzy Lanc? Był Ślązakiem, ewangelikiem. Pochodził z Śląska Cieszyńskiego. Skończył Seminarium Nauczycielskie w Cieszynie. Trafił do zgermanizowanej wsi Szklarki w Wielkopolsce, gdzie starsi mówili jeszcze po polsku, ale młodsi już nie. Jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, odniósł tam sukces, także osobisty, bo przekonał do polskości swoją przyszłą żonę Annę Ernestynę Fundę (1900-1971), która była córką miejscowego gospodarza. Pobrali się w 1928 roku.

— Byłam również jedną z uczęszczających na kurs śpiewu. Tu nauczył mnie mowy w słowie i piśmie. Tu nauczył mnie mowy ojczystej, bo chociaż pochodzę z polskiej rodziny, nie nauczono mnie jej (...)tu nauczył mnie mój przyszły mąż kochać ojczyznę(...) — przytacza jej słowa Melchior Wańkowicz w "Na tropach Smętka".


Stamtąd trafił w 1931 roku na Mazury, do Piasutna, dokładanie osady Łęg, którą zamieszkiwali mówiący jeszcze po polsku Mazurzy. To tam miała powstać pierwsza na pruskim Mazowszu szkoła. Rodzice zapisali do niej 20 dzieci. Wtedy Niemcy przy pomocy szykan spowodowali, że rodzice wypisali je. Zostało jedno dziecko.

— Niemcy kwestionują polskość Mazowsza [pruskiego], toteż powstanie tam i ewentualny rozwój polskiej szkoły mogłyby tam mieć znaczenie pewnego przełomu...Doszło wreszcie do tego, że zostało w szkole jedno dziecko. Zarówno nauczyciel Lanc, jak i organizacje polskie, postanowiły wziąć na kieł i szkołę utrzymać przy życiu, a więc przetrwać ten kryzys frekwencji — pisał Jędrzej Giertych w książce "Za północnym kordonem", wznowionej niedawno w Olsztynie staraniem Jana Chłosty.

Znaleziono go martwego w pokoiku przy szkole. — Dnia 28 lutego 1932 roku Jerzy Lanc został skrytobójczo pozbawiony życia. Prawdopodobnie otruto go czadem — pisze wspomniany dr Jan Chłosta w książce "Ludzie godni pamięci. Warmińsko-mazurscy patroni olsztyńskich ulic".

Pochowano go w Szklarce. W ostatni drogę odprowadzały go tłumy, w tym żona z maleńkim synkiem. Drugi syn, Jerzy junior, urodził się 15 października 1932 roku, już po śmierci Jerzego Lanca.

— I podczas, gdy płaczące dzieci sypały mu mogiłę - nie przy pomocy łopat, lecz gołymi rękoma, mówili mu nad grobem ostatnie słowa inteligentni i prości ludzie...mówili wszystkimi mowami Polski, jakby te wszelakie, te różne słowa wejść chciały do trumny, ułożyć się najmięcej, przeniknąć zimne ciało ciepłem za te trzysta sześćdziesiąt i siedem samotnych dni — pisał gorzko Melchior Wańkowicz, we wspomnianych "Na tropach Smętka".

Mi Smętek, ten złośliwy mazurski diabełek, kojarzy się z oddalona o jakieś 20 kilometrów od Piasutna wsią Wały. A dokładniej z napisem na jednym ze stojących tam żeliwnych krzyży

„Tu w Bogu odpociwa Christoph Pukrop z wałow urodzoni dna 21 Scirna 1819 umarł dna 18 Listopata 1883
Juz sie zwami roztawam mili Przyiacele
Bogu ducha oddawam nie smęce sie wiele
Proznec to narzekanie cało zemnie pudze
lec kedy zmartwech wztanie Jak Słonie windze”

Jerzy lanc spoczywa w Wielkopolsce, ale jego rodzinny Śląsk na swój sposób przywędrował w nasze strony, choć nie na Mazury, ale Warmię. Bo cieszyńskie korzenie ma nasz uniwersytet, którego początkiem była powstała w 1950 roku Wyższa Szkoła Rolnicza. Stworzono ją bowiem z łódzkiej Wyższej Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego i Wyższa Szkoła Gospodarstwa Wiejskiego w Cieszynie.

Igor Hrywna