Mieszkanka Wielbarku swoją słodką pasję zmieniła w biznes

2023-12-31 17:07:19(ost. akt: 2023-12-29 14:38:50)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Urodziny, imieniny, rocznica ślubu, chrzest święty, komunia, wesele... Okazji do tego, by na stole pojawił się tort jest całe mnóstwo. Liczy się nie tylko jego smak, ale i wygląd. Niektóre torty to prawdziwe słodkie arcydzieła. — Tworząc torty, robię dokładnie to, co kocham. Bo w pieczeniu najważniejsze jest właśnie serce, pasja i przyjemność — zapewnia pani Anna Piórkowska z Wielbarka.
Pani Anna Piórkowska ma 40 lat i mieszka w Wielbarku (powiat szczycieński). Tu spędziła dzieciństwo, młodość i tu spełnia swoje marzenia. Od ponad 3 lat prowadzi własną działalność: ma swoją pracownię tortów i ciast. Z zamówieniami bliscy ale też osoby z powiatu szczycieńskiego i nie tylko, udają się właśnie do niej.

Choć nie jest z wykształcenia cukiernikiem, to idealnie sprawdza się w roli twórczyni smacznych i pięknych, cieszących oko tortów na każdą okazję. Umiejętność przygotowywania prawdziwych tortowych dzieł sztuki odkryła całkiem przypadkiem.

Od kilku lat każdą wolną chwilę pani Ania poświęca na przeglądanie nowinek cukierniczych, chce wiedzieć coraz więcej o swojej pasji. Jest jej łatwiej o tyle, że ukończyła szkołę średnią o profilu technik technologii żywienia. Moda w każdej dziedzinie, zmienia się i nie można pozostawać w tyle. Czyta różne poradniki, podgląda w internecie nowinki cukiernicze. Długie godziny spędza w kuchni, by "dopieścić" swoje dzieła. Stara się, żeby każdy jej kolejny tort był smaczniejszy, ciekawszy i piękniejszy.

Wspaniała żona i mama

Prywatnie jest mamą trójki dzieci: Adriana, Natalii i Oli. Jej mąż Wojtek jest nie tylko wspaniałym partnerem i przyjacielem, ale też wspiera ją w każdej decyzji. Kiedy pani Ania postanowiła zrezygnować z pracy zawodowej i rozpocząć własną działalność, mąż przyklasnął temu pomysłowi.

— Całe swoje dorosłe życie poświęcałam pracy zawodowej, wychowuję 3 dzieci i zajmuję się domem — mówi. — Czasem dnia mi brakowało, jednak w domu zawsze pachniało ciastem, a każdą rodzinną imprezę uświetniał zrobiony własnoręcznie tort. Pieczenie to moja pasja. Uwielbiam rozpieszczać innych. Przepisy na moje wypieki zbieram już od bardzo dawna. To prawdziwa skarbnica. Piekę, używając naturalnych składników, według domowych, sprawdzonych receptur. Kiedy postanowiłam, że czas robić w życiu to, co naprawdę lubię i co daje mi satysfakcję, od razu zaczęłam działać. Zarejestrowałam się w Powiatowym Urzędzie Pracy w Szczytnie, ukończyłam kurs zakładania własnej działalności, złożyłam wniosek o dotację. Wszystko działo się błyskawicznie. Pieniądze otrzymałam, zakupiłam potrzebny sprzęt i od lipca 2020 roku prowadzę swoją wymarzoną działalność!

Tortowa pasja

Torty to cukiernicza arystokracja. Ich wykwintny smak i elegancja nadają każdej okazji wyjątkowy wymiar. Kto by pomyślał, że połączenie kremu i biszkoptu uczyni z wypieku tak esencjonalne i piękne zestawienie. Torty to nie tylko cudowne, różnorodne smaki, ale także wspaniały wygląd.

Czasem wymiar artystyczny przekracza jego smak, ale nie w przypadku tortów pani Ani, która stara się, by wszystko szło w parze. Przygotowywanie wypieków na zamówienie w dużej mierze jest uzależnione od fantazji i pomysłu nie tyle pani Ani, co klienta. Kobieta jest otwarta na nowe wyzwania i propozycje. Lubi rozmowy z klientami.

— To często dzięki nim uczę się i doskonalę swoje umiejętności — zaznacza. — Zawsze na początku rozmawiam z klientem na temat wnętrza tortu, jakie smaki lubi. Jedni wolą owoce, inni czekoladę, czy orzechy. Dekoracja tortu jest trudniejsza do wykonania. Staram się ją zrobić tak, jak wymarzy sobie zamawiający. Robiłam więc torty z motywami ze Spidermana, czy innych bajek, ale również po prostu z kwiatami. Chcę, aby każdy mój wypiek smakował i zachwycał wyglądem. Największą radość daje mi uśmiech na twarzach moich klientów. Robię torty na naturalnych, dobrych produktach i zawsze staram się, żeby jakość szła w parze z dopracowanym wykończeniem. Tworzę torty dla ludzi, a każdy zadowolony klient daje mi motywację do tworzenia.

Poprzeczkę stawia wysoko

Człowiek uczy się całe życie. Pani Ani było łatwiej o tyle, że ukończyła szkołę średnią o profilu technik technologii żywienia. Jednak cukiernictwa nie uczyła się w szkole. Do wszystkiego powoli dochodziła sama - metodą prób i błędów.

Zresztą jak przyznaje, moda, jak w każdej dziedzinie, systematycznie się zmienia i nie można pozostawać w tyle. Czyta różne poradniki, podgląda w internecie nowinki cukiernicze. Długie godziny spędza w kuchni, by "dopieścić" swoje dzieła. Stara się, żeby każdy jej kolejny tort był smaczniejszy, ciekawszy i piękniejszy.

— Wygląd jest oczywiście ważny, ale najważniejszy jest smak. Wszystkiego uczyłam się metodą prób i błędów. Tak właśnie dążyłam do tego, aby efekt końcowy mnie satysfakcjonował — mówi pasjonatka wypieków. — Swoją przygodę z pieczeniem zaczęłam już jako dziecko. Taki sposób spędzania wolnego czasu zawsze sprawiał mi przyjemność i ogromną satysfakcję. Uwielbiałam piec. Tak zaczęła się rozwijać moja pasja. Otworzyłam się na nią, a moja wewnętrzna motywacja i samozaparcie pomogły mi dojść do tego, co dziś mnie zadowala. Poprzeczkę stawiam sobie zawsze bardzo wysoko.

Motywacja do tworzenia

Przygotowywanie wypieków na zamówienie w dużej mierze jest uzależnione od fantazji i pomysłu nie tyle pani Ani, co klienta. Kobieta jest otwarta na nowe wyzwania i propozycje. Lubi rozmowy z klientami.

— To często dzięki nim uczę się i doskonalę swoje umiejętności — zaznacza. — Zawsze na początku rozmawiam z klientem na temat wnętrza tortu, jakie smaki lubi. Jedni wolą owoce, inni czekoladę, czy orzechy. Dekoracja tortu jest trudniejsza do wykonania. Staram się ją zrobić tak, jak wymarzy sobie zamawiający. Chcę, aby każdy mój wypiek smakował i zachwycał wyglądem. Największą radość daje mi uśmiech na twarzach moich klientów. Robię torty na naturalnych, dobrych produktach i zawsze staram się, żeby jakość szła w parze z pięknym i dopracowanym wykończeniem. Tworzę torty dla ludzi, a każdy zadowolony klient daje mi motywację do tworzenia. Każdy kolejny wypiek to nowe wyzwanie, nowy zastrzyk adrenaliny i satysfakcji, pogłębiam swoje umiejętności i rozwijam wyobraźnię. Robię dokładnie to, co kocham. Jestem najbardziej krytyczna w stosunku do efektu końcowego. Zarówno pod względem wizualnym, jak i smakowym. Z natury jestem perfekcjonistką, a co za tym idzie zależy mi na tym, aby każdy tort był idealny. Cieszy mnie radość osób, które dostają mój tort i są szczęśliwe.

Spełnia marzenia

Pani Ania uwielbia tworzyć coś nowego i podejmować wyzwania. Jak przyznaje, nie lubi monotonii, zawsze robi wszystko, aby nie zrobić takiego samego tortu. W swojej "pracy" bardzo dba o szczegóły i detale. I za to cenią ją klienci, którzy wracają po kolejne torty. To najlepsza forma reklamy jej działalności.

— Bez pasji, zaangażowania i naprawdę dobrego planu oraz odrobiny szczęścia nic się nie uda — tłumaczy pani Ania. — Warto walczyć o swoje marzenia, ale warto też patrzeć trzeźwo i w razie czego mieć swój plan awaryjny. Cieszę się, że jestem "na swoim" i robię to, co przynosi mi ogromną satysfakcję. Cały czas doskonalę się w tortach weselnych, to one są dla mnie największym wyzwaniem, bo każda para ma inny pomysł a ja chcę sprostać ich marzeniom. Niedospane noce, zmęczenie i stres mija, gdy młodzi piszą lub dzwonią i mówią, że spełniłam ich marzenie o torcie ślubnym. I to największa nagroda i motywacja. Wykonuję też bardzo popularne torty musowe i inne mniejsze desery. Współpracuję też z branżą dekoratorów z naszego regionu. Już nie wyobrażam sobie, że mogę robić coś innego. Ja po prostu to uwielbiam!