Potrącił i odjechał. Zero litości dla piratów

2024-01-01 20:00:00(ost. akt: 2024-01-01 11:42:20)

Autor zdjęcia: PAP/Marcin Bielecki

Do 20 lat więzienia grozi kierowcy, który w Piławkach w pierwszy dzień świat potracił przechodnia i uciekł. Tyleż samo grozi kierowcy, który Międzyzdrojach w sobotę przed Wigilią, będąc pod wpływem narkotyków i dopalaczy, zabił trzy osoby...
Tragedia w Międzyzdrojach, gdzie kierowca audi, który był pod wpływem narkotyków i dopalaczy, zabił trzy osoby poruszyła całą Polskę, wywołując dyskusję o karach dla sprawców takich zdarzeń.

Jak dokładnie doszło do tragedii, to ustalają śledczy. W sieci pojawiło się kilkunastosekundowe nagranie z monitoringu, które przedstawia „moment” wypadku na ul. Dąbrówki w Międzyzdrojach. Na niewyraźnym filmie widać, jak jadące szybko auto wpada na idących ludzi. Ci nie mieli żadnych szans w starciu z rozpędzonym samochodem. Życie straciły trzy osoby: 44-letni mężczyzna, 43-letnia kobieta oraz ich 7-letni syn. Przeżyła tylko dwunastoletnia dziewczynka, córka zmarłej pary.

Sprawca uciekł z miejsca wypadku, ale po dwóch godzinach został zatrzymany przez policję. Usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, znajdując się pod wpływem środków odurzających, ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz zarzut kierowania pojazdem pod wpływem środków odurzających. Mężczyzna odmówił składania wyjaśnień. Decyzją sądu trafił do aresztu na trzy miesiące.

Potrącił i odjechał

Podobny los czeka zapewne 41-letniego mieszkańca powiatu ostródzkiego, który na drodze serwisowej S7 na wysokości Piławek potrącił pieszego i odjechał z miejsca wypadku.

Do wypadku doszło w pierwszy dzień świat wieczorem, a policję w Ostródzie o potrąconym pieszym powiadomiły postronne osoby. Mimo reanimacji mężczyzny nie udało się uratować. Następnego dnia ustalono, że zmarłym jest 37-letni mieszkaniec gminy Zalewo. Policja wszczęła poszukiwania kierowcy, który — jak wytypowano — mógł poruszać się skodą roomster lub fabią. W środę został zatrzymany.

— To 41-letni mieszkaniec powiatu ostródzkiego — poinformował podkom. Michał Przybyłek z KPP w Ostródzie. — Usłyszał dwa zarzuty: nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia. Przyznał się do tych zarzutów.

Kierowca twierdzi, że w chwili wypadku był trzeźwy. Dlaczego więc uciekał, to wyjaśnił w swoich zeznaniach, ale policja nie podaje szczegółów z uwagi na prowadzone postępowanie.

Co grozi kierowcy? — Od 5 do 20 lat pozbawienia wolności — powiedział podkom. Przybyłek, dodając, że akta sprawy zostały przekazane do prokuratury z wnioskiem o zastosowanie wobec 41-latka środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania.

Kierowca skody zrobił to co najgorsze, bo potrącił człowieka i uciekł. W świetle prawa ucieczka traktowana jest teraz tak jak kierowanie po spożyciu alkoholu.

Tragedia za tragedią

Tragedia w Międzyzdrojach to nie pierwszy przypadek, gdzie kierowca był pod wypływem narkotyków. Przypomnijmy choćby zdarzenie z oddalonego od Międzyzdrojów o niespełna 40 km Kamienia Pomorskiego. 1 stycznia 2014 r. kierowca bmw wjechał autem w grupę osób, zabijając sześć z nich. Kierowca był pijany i pod wpływem narkotyków. Została skazany na 15 lat więzienia, wówczas był to najwyższy wymiar kary, jaki mógł orzec sąd. Już wtedy tragedia ta wywołała dyskusję na temat zaostrzenia kar za jazdę po alkoholu czy narkotykach.

Jednocześnie od października tego roku mamy wyższe kary dla pijanych kierowców oraz dla tych, którzy uciekają z miejsca spowodowania wypadku. Teraz najwyższa kara za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia to 20 lat więzienia, ale wielu dalej wsiada za kółko po alkoholu czy narkotykach. W całym kraju w ubiegłym roku zatrzymano 104 467 nietrzeźwych kierujących, a dwa lata temu — 101 892. Liczba ta od lat utrzymuje się na podobnym poziomie.

Kierowcy, którzy tracą prawo jazdy za jazdę po alkoholi, po narkotykach, chcąc odzyskać uprawnienia, muszą przejść kurs reedukacyjny. Czym tłumaczą, że jechali po alkoholu, czy po narkotykach?

— Promil tych przypadków to kierowcy, którzy prowadzili pod działaniem innego środka niż alkohol — mówi Marcin Kiwit, egzaminator nadzorujący w olsztyńskim WORD, który prowadzi kursy reedukacyjne problematyki przeciwalkoholowej, przeciwdziałania narkomanii.

— Tłumaczenia są różne, czasem niedorzeczne, że nie wiedzieli, nie sądzili, że to może mieć wpływ na ich jazdę. Ale ludzi ci mają pełną świadomość tego, że zrobili źle. W większości przypadków nie czują się jakoś pokrzywdzeni karą, która za to ich spotkała.

Wypadek wypadkowi nierówny

Czy obecne regulacje prawne są wystarczające, skoro dochodzi do takich tragedii, jak na autostradzie A1, gdzie we wrześniu spłonęła w aucie trzyosobowa rodzina, w tym 5-letnie dziecko, czy teraz w Międzyzdrojach. Ich sprawcy mogą być sądzeni tylko za wypadek drogowy. W niektórych krajach istnieje w prawie przestępstwo zabójstwa drogowego. Tak jest np. w Włoszech, gdzie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, po spożyciu znacznej ilości alkoholu (co najmniej 1,5 promila we krwi), pod wpływem substancji odurzających lub przekroczeniu dozwolonej prędkości o co najmniej 50 km/h, sprawca odpowiada za zabójstwo drogowe.

Bo przecież wypadek wypadkowi nierówny. Co innego, gdy dochodzi do niego, gdy ktoś jechał przepisowo, a co innego, gdy kierowca był pijany, po narkotykach albo pędził na łeb na szyję. Czy to jest jeszcze wypadek czy może już zabójstwo, tak jak mówili o tym co stało się w Kamieniu Pomorskim bliscy ofiar .

— Takie tragedie powinny spotkać się ze zdecydowaną karą — podkreśla Marcin Kiwit. — I powinniśmy się zastanowić, czy nie kwalifikować tego jako pewnego rodzaju zabójstwa drogowego.

Pijak straci auto

Batem na pijaków za kierownicą ma być konfiskata aut. Przepisy wchodzą w życie już 14 marca 2024 roku. A strata auta będzie możliwa, gdy kierowca będzie miał co najmniej 1,5 promila lub jeśli spowodował wypadek mając we krwi więcej niż 1 promil alkoholu. W przypadku, gdyby sprawca prowadziłby pojazd stanowiący własność jego pracodawcy, to sąd orzekałby nawiązkę w wysokości co najmniej 5000 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Dodatkowo sąd będzie mógł orzec przepadek pojazdu kierowcy, który spowoduje wypadek, mając od 0,5 do 1 promila. Jednak tu decyzja będzie należała do sędziego.

A co, gdy pojazd nie stanowi wyłącznej własności sprawcy albo po wypadku nadaje się już tylko do kasacji? Wówczas orzekany będzie przepadek równowartości pojazdu określonej w polisie ubezpieczeniowej, a w razie jej braku – średniej wartości rynkowej. Podobnie będzie w przypadku, gdy kierowca jechał nie swoim autem. Konfiskata zostanie zamieniona na grzywnę w wysokości aktualnej wartości rynkowej pojazdu.

Konfiskata aut nie jest tylko polskim pomysłem na walkę z pijakami za kierownicą. W wielu krajach w Europie funkcjonuje takie rozwiązanie, choć tam można stracić auto nie tylko za alkohol, ale też za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 50 km/h, brak OC, kradzież paliwa na stacji (jak w Finlandii), czy nadmierny hałas pojazdu (jak w Szwajcarii). Jeśli idzie konkretnie o alkohol, to takie przepisy obowiązują na Łotwie, we Włoszech i Francji.

Andrzej Mielnicki