Wierzył, że jak pobiegnie do Częstochowy, uzdrowi matkę

2007-11-03 00:00:00

Adam Werstak to inteligentny, wygadany, siedemnastoletni buntownik. Nie lubi rozmawiać o tym, co działo się, zanim trafił do domu dziecka w Stawigudzie. Zagrał w filmie "Wszystko będzie dobrze", który teraz można oglądać w kinach.

- Nigdy nie marzyłem o byciu aktorem. I po tym filmie też nie marzę. W ogóle nie mam marzeń. A to była przygoda. A jak tylko wyjdę z domu dziecka muszę zatroszczyć się o matkę i rodzeństwo, a nie w jakichś filmach grać - mówi Adam Werstak, szesnastoletni mieszkaniec domu dziecka w Stawigudzie. Chłopiec wystąpił w najnowszym filmie Tomasza Wiszniewskiego zatytułowanym "Wszystko będzie dobrze". Zagrał tam obok Roberta Więckiewicza, znanego z ról gangsterów i twardzieli.

Nie lubi rozmawiać o tym, co działo się zanim trafił do domu dziecka w Stawigudzie. Lubi za to mówić o swojej przyszłości. - To nie są marzenia. Wszystkie legły w gruzach, gdy tu trafiłem. To konkretny plan działania na najbliższe lata - mówi pewnym głosem Adam. - Muszę go zrealizować. Inaczej sąd nie przydzieli mi praw opiekuńczych nad młodszym bratem.

{film:159}

Adam Werstak mieszka w domu dziecka w Stawigudzie. Trafił tam na początku ubiegłego roku. - Ojciec ostro pił. Ale wylał lufę i szedł spać. Nie awanturował się. Tylko raz jedyny mnie uderzył. To potem za to przez pół roku w pierdlu siedział - opowiada Adam Werstak. - A do domu dziecka trafiłem z siostrą, bo sąd uznał, że matka nie radzi sobie z wychowywaniem nas. I miało nie być rozdzielania rodzeństwa. A przyjechała policja, mnie i starszą siostrę wsadzili to jednego samochodu, a najmłodszego brata do drugiego. Dlatego zacząłem rozrabiać. Jednego policjanta nawet lustrem potraktowałem. Ale nic mu się nie stało. A brat pojechał do ciotki, która w ogóle nie utrzymuje kontaktu z naszą rodziną. Jak skończę osiemnaście lat i stąd wyjdę, składam do sądu wniosek o przyznanie mi praw opiekuńczych nad bratem.

Po premierze filmu nie przewróciło mu w głowie. - Jak koledzy, albo koleżanki chcą zrobić sobie ze mną zdjęcie jest mi głupio - mówi chłopiec. - Żaden ze mnie aktor. Zagrałem przypadkiem w filmie i tyle.

- Adaś jest 17-letnim chłopakiem, który sporo przeżył. Nie zawsze to były przeżycia różowe i szczęśliwe. Poza tym pierwszy raz był przed kamerą. Mimo tego bardzo często zaskakiwał mnie na planie swoim profesjonalizmem - mówi Robert Więckiewicz.

Podobnie uważają osoby, które widziały film. - Ten chłopiec był rewelacyjny. Niesamowicie prawdziwy - mówi studentka, którą spotkaliśmy na olsztyńskiej premierze filmu "Wszystko będzie dobrze".

Emocje po premierze już opadły, a dla Adama to oznacza powrót do szarej rzeczywistości. - Fajnie to wspominam. Ale liczy się to, co jest teraz i będzie po wyjściu z domu dziecka - mówi nastolatek. - Na razie uczę się, spędzam czas z koleżankami i kolegami. Słucham dużo hip-hopu, który mnie uspokaja i czekam na osiemnaste urodziny. Nie zamierzam jak bohater, którego grałem liczyć na dar z niebios. On był naiwny. Myślał, że jak pobiegnie do Częstochowy, to uzdrowi matkę. Jedyne dobre, co mu z tego wyszło to to, że wokół jego pomysłu zrobiło się głośno i jakaś telewizja zaczęła zbierać pieniądze na operację jego matki. Też mam cel, ale zamierzam sam go osiągnąć.

Michał Bartoszewicz
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.