Prezes mieszkania nie ma, ale spółdzielcą został

2008-04-04 00:00:00

Wiesław Barański, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Pojezierze", jego dwaj zastępcy i zaufani pracownicy zostali członkami spółdzielni, chociaż nie mają w niej mieszkań. Spółdzielcą został też Waldemar Sekściński, wieloletni przyjaciel obecnego prezesa i jego poprzednika Zenona P.

Waldemar Sekściński na początku roku był dyrektorem olsztyńskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Z prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej "Pojezierze" Wiesławem Barańskim zna się jeszcze z czasów pracy w Akademii Rolniczo-Technicznej. Później ich losy wielokrotnie się splatały. Sekściński był dyrektorem Agencji Rynku Rolnego w Olsztynie w czasie, gdy Barański szefował olsztyńskiej Giełdzie Zbożowej. Co ważne, bliski krewny Waldemara Sekścińskiego jest członkiem rady nadzorczej "Pojezierza".

Sekściński to także dobry znajomy byłego prezesa spółdzielni Zenona P., którego proces ciągle toczy się przed sądem w Ostródzie. - Co tu ukrywać, znamy się, bo byliśmy na jednym roku na studiach - mówi Sekściński, który nie ma co prawda mieszkania w "Pojezierzu", ale chciał być członkiem spółdzielni. - Dwa tygodnie temu złożyłem odpowiedni wniosek. Mieszkania nie mam, ale może kupię - tłumaczy.

Przypomnijmy, że "Pojezierze" chce wybudować nowy wieżowiec naprzeciwko szpitala wojewódzkiego przy ul. Żołnierskiej. Protestują przeciw temu okoliczni mieszkańcy, ale prezes Barański i tak zamierza postawić na swoim. Wielokrotnie tłumaczył, że nowych mieszkań żądają spółdzielcy. A ich grono ostatnio szybko się powiększa...

- Czy został pan członkiem Spółdzielni Mieszkaniowej "Pojezierze", mimo że nie ma pan mieszkania w zasobach spółdzielni mieszkaniowej? - zapytaliśmy Wiesława Barańskiego.
- Pytanie sugeruje, że posiadanie członkostwa spółdzielni bez mieszkanie jest bezprawne. A tak nie jest. W naszej spółdzielni około tysiąc osób nie posiada mieszkania i są członkami spółdzielni, jak i również jest wielu właścicieli mieszkań, lecz z własnego wyboru nie są członkami spółdzielni - odpowiada prezes.

Tłumaczy też, że został członkiem spółdzielni, bo... naciskali na to sami spółdzielcy podczas jednego ze spotkań grup członkowskich. - Uznałem, że jako członek zarządu spółdzielni powinienem być także jej członkiem - wyjawia z kolei swoją motywację Roman Chodor, wiceprezes spółdzielni, a wcześniej księgowy w... Agencji Rynku Rolnego (gdzie, jak pamiętamy, szefem był Sekściński).

Inaczej na całą sprawę patrzy posłanka Platformy Obywatelskiej Lidia Staroń. - Decyzje zarządu o przyjęciu w poczet członków spółdzielni z racji zatrudnienia w spółdzielni naruszają prawo i są bezwzględnie nieważne. Zaprzeczają celowi funkcjonowania spółdzielni, w sposób kardynalny naruszają zasady współżycia społecznego, a przede wszystkim mają na celu obchodzenie prawa, w tym przepisów o walnym zgromadzeniu - podkreśla Lidia Staroń. - Członkostwo w spółdzielni mieszkaniowej z racji zatrudnienia w tejże spółdzielni jest bezprzedmiotowe i w moim przekonaniu służy wyłącznie produkcji sztucznych głosów na najbliższe walne zgromadzenie. - W tej sprawie na podstawie docierających do mnie sygnałów, dokumentów i interwencji złożyłam zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Adam Pietrzak

Redakcja Gazety Olsztyńskiej przypomina, że komentując artykuł trzeba przestrzegać polskiego prawa. Nie można oskarżać nikogo o popełnienie przestępstwa, np. wzięcie łapówki. Takie komantarze będą usuwane.
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.