Religijne Las Vegas? Nie tutaj!

2020-07-12 12:09:23(ost. akt: 2020-07-10 13:42:47)

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Jak prezentuje się Gietrzwałd na turystycznej mapie pielgrzymkowej? To zależy od tego kto, czego szuka. Jeżeli chodzi o wyciszenie i przestrzeń do refleksji, gdzie można się zastanowić nad swoim życiem, miejsce to daje naprawdę wiele możliwości.
Raz na temat Gietrzwałdu prowadziłem rozmowę z pewnym benedyktyńskim mnichem. Powiedział, że to miejsce wyjątkowe. I wcale nie chodziło mu o liczbę odwiedzających pielgrzymów, bo w dzień powszedni tłumów tu nie zaznał. Był wręcz zaskoczony tym, że w ciszy i spokoju może pomodlić się w gietrzwałdzkim sanktuarium. Jako odmienny przykład podał Jasną Górę, gdzie zazwyczaj trudno o taką sytuację... Czego tak właściwie oczekujemy na szlakach pielgrzymkowych? Czy wspomnianego wyciszenia i refleksji, czy raczej tłumów, które mogą być swego rodzaju kołem zamachowym lokalnego biznesu? Odpowiedź nie jest prosta, jednak do jakiegoś kompromisu trzeba dojść.

Historia


Gietrzwałd. Niewielka wioska położona zaledwie kilkanaście kilometrów od Olsztyna, stolicy Warmii i Mazur. Miejsce to zasłynęło objawieniami Matki Bożej w 1877 roku. Od 27 czerwca do 16 września objawień było sto kilkadziesiąt. Swego rodzaju ewenement. Ich świadkami były dwie dziewczynki: Barbara Samulowska i Justyna Szafryńska. Pomimo przyjeżdżających wówczas rzesz pielgrzymów, miejsce to nie miało szczęścia do jakiegoś wyjątkowego rozwoju. Dlaczego? Bo w czasie objawień, wiele lat po pierwszym rozbiorze Polski, Gietrzwałd należał świeżo powstałego Cesarstwa Niemieckiego, a Matka Boża miała zwracać się do dziewczynek nie po niemiecku, tylko po polsku. Zresztą panował wówczas kulturkampf, na sztandarach którego Bismarck germanizował ludność i walczył z Kościołem katolickim.

Rozwoju Gietrzwałdu nie ułatwiały również czasy komunistyczne. Na pewno przełomowym momentem, co do "wagi" objawień, była koronacja cudownego obrazu Najświętszej Maryi Panny w 1967 roku i epizod mający miejsce dziesięć lat później, w stulecie objawień, kiedy to Kościół uroczyście zatwierdził kult objawień Matki Bożej w tej warmińskiej wiosce. Wydano wówczas dekret zatwierdzający objawienia jako wiarygodne, niesprzeciwiające się wierze i moralności chrześcijańskiej.

Po zmianie ustroju w 1989 roku bez wątpienia przyszedł lepszy czas nie tylko dla Gietrzwałdu, ale w ogóle dla turystyki pielgrzymkowej w Polsce. Rozwinęły się bazy noclegowe. Szacuje się, że dziś w Polsce jest około pół tysiąca miejsc, do których udają się pielgrzymki! Kilka lat temu Zakład Geografii Religii Uniwersytetu Jagiellońskiego w przeprowadzonych przez siebie badaniach szacował, że rocznie pielgrzymuje około 7 mln Polaków. Idą pieszo, jadą rowerem czy korzystają z różnych środków lokomocji. Jest więc o kogo się bić. Jeżeli chodzi o rangę objawień, Gietrzwałd można zestawić w tym samym rzędzie, co najpopularniejsze w Europie Lourdes, czy plasującą się zaraz za nim Fatimą. Wspomniane miejsca odwiedza rokrocznie po 5-6 milionów wiernych. A Gietrzwałd? Niektórzy mówią o okrągłym milionie turystów. Liczba ta wydaje się być jednak sporo zawyżona. Niestety, upływający rok trudno porównywać do ubiegłych ze względu na panującego koronawirusa.

— Liczymy, że przez epidemię koronawirusa, z przyjazdu do nas zrezygnowało około 90 procent grup zorganizowanych — mówi Sylwia Powierża, dyrektor biura zakonu kanoników regularnych laterańskich w Gietrzwałdzie. — Odwiedzają nas jednak osoby prywatne i całe rodziny. Nie brakuje przypadków, kiedy robiąc wycieczki wynajmują vany.

Pani Sylwia, która już 17 lat związana jest z sanktuarium, na postawione pytanie: czy Gietrzwałd wykorzystuje swój potencjał? Odpowiada krótko, że każdy potencjał można postrzegać różnie.
— Gietrzwałd żyje swoim własnym rytmem — kontynuuje. — Nie można myśleć o nim, jak o miejscu typowo biznesowym, bo szybko zatraci swój charakter. Oczywiście, powinno być promowane, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Stąd rozwój usług i inwestycji powinien iść w parze z szacunkiem do dziedzictwa duchowego, kulturowego oraz przyrodniczego tego miejsca.

By się wyciszyć...


Okazuje się, że do Gietrzwałdu przyjeżdża wiele osób poszukujących wyciszenia. Chcą przestrzeni do refleksji, a nie rozrywki. Wiele z nich chce przewartościować swoje życie po różnych, trudnych momentach i wydarzeniach. Jak można to zrobić w otaczającym zgiełku?
— Filozofia tego miejsca jest specyficzna — mówi pani Sylwia. — Chcemy podążać z duchem czasu, ale szanując jednocześnie wartości, zgodnie z orędziem Matki Bożej.

Może faktycznie nie trzeba wyważać otwartych drzwi... Warto wspomnieć, że wiele miast i miasteczek z naszego regionu propaguje ideę międzynarodowego ruchu Cittaslow. Chodzi w nim o propagowanie kultury dobrego, harmonijnego życia stanowiącego alternatywę wobec wielkomiejskiego pośpiechu i postępującej globalizacji. Miasta zrzeszone w sieci dążą do zrównoważonego rozwoju, zapewniającego odpowiednie relacje między wzrostem gospodarczym, dbałością o środowisko i poprawą jakości życia mieszkańców. Czy pytając się o turystę, nie powinniśmy zapytać się również o mieszkańca i jego komfort życia? Oczywiście, miejsca pracy są potrzebne, ale czy za wszelką cenę? Zresztą, czy pielgrzym powróci do miejsca pełnego zgiełku?

W Gietrzwałdzie działa dom pielgrzyma z restauracją prowadzony przez sanktuarium. Nie brakuje tu sklepików z dewocjonaliami oraz baru. Miejsca noclegowe oraz stołówka znajdują się również w domu archidiecezjalnym. W samej wiosce funkcjonuje kilka sklepów spożywczych, karczma, pizzeria oraz gofrownia. Działa agroturystyka, można też wynająć domki letniskowe. Jest także nieukończony hotel, którym, jak wieść gminna niesie, miał się interesować sam menadżer Roberta Lewandowskiego. Tak, tak, tego specjalisty od strzelania bramek. Ile w tym prawdy, nie wiadomo. Czy gdyby jednak był to biznes przynoszący krocie, menadżer tak łatwo by odpuścił? Przecież kilkanaście minut drogi od Gietrzwałdu funkcjonuje kilka hoteli.
— Jeżeli nasz dom pielgrzyma ma pełne obłożenie, proponujemy miejsca noclegowe w gminie lub w okolicy — mówi Sylwia Powierża.

Pielgrzymi w Gietrzwałdzie zatrzymują się głównie na dzień lub dwa z noclegiem. Oprócz modlitwy i reflesji na ścieżkach sanktuarium korzystają z bogactwa okolicznych jezior i lasów, w których nie brakuje pięknych plaż i ścieżek rowerowych. O to dba już gmina.
— Przyciągając biznes, nie chcemy, aby ta delikatna tkanka miejsca została zakłócona — mówi Joanna Jaguszewska, która zajmuje się promocją w Urzędzie Gminy w Gietrzwałdzie. — Stąd stawiamy na firmy i usługi, które nie są uciążliwe dla otoczenia i samych mieszkańców.

— Gietrzwałd to cudowne miejsce, gdzie przyjeżdża się odpocząć i wyciszyć — mówi z kolei Jan Kasprowicz, wójt gminy Gietrzwałd. — Mamy doskonałą bazę noclegową, która wciąż się rozwija oraz gastronomiczną, i to na bardzo wysokim poziomie. Eleganckie restauracje i swojskie bary z regionalnymi produktami. Nasz region ma ogromny potencjał turystyczny, ale trzeba wiedzieć jak go wykorzystać, aby go nie zniszczyć.

Wojciech Kosiewicz

Czy szukamy religijnego Las Vegas, gdzie na jarmarcznych stołach można kupić dosłownie wszystko o wątpliwym wyrazie artystycznym i gdzie trudno się przecisnąć przez tłum zwiedzających? Czy może miejsca wyjątkowego nie tylko w swojej warstwie religijnej, ale również kulturowej i przyrodniczej? Miejsca, które zachowa swój niewątpliwy urok i oryginalność dla następnych pokoleń. W jakim kierunku ma podążać Gietrzwałd? Pytanie wydaje się być retoryczne.

Od autora:


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl