Suma kroków daje wielką podróż [PODCAST]

2020-07-04 18:00:00(ost. akt: 2020-07-04 09:34:42)
Burleska to taniec stworzony dla kobiet pragnących odkrywać, rozbudzać i wyrażać swoją kobiecość za pomocą tańca. Tak twierdzi inicjatorka, czyli Dominika Świątecka-Majewska.

Burleska to taniec stworzony dla kobiet pragnących odkrywać, rozbudzać i wyrażać swoją kobiecość za pomocą tańca. Tak twierdzi inicjatorka, czyli Dominika Świątecka-Majewska.

Autor zdjęcia: arch. prywatne

By robić to, czym zajmuje się teraz, przeszła długą drogę w poszukiwaniu osobistego spełnienia. — Warto podążać za miłością — mówi Dominika Świątecka-Majewska w rozmowie z Dominiką Raszkiewicz.
Dominika Raszkiewicz: — Na jednej ze swoich stron piszesz, że Alchemię sobie wyśniłaś. To prawda?
Dominika Świątecka-Majewska: — Tak naprawdę chyba bardziej wyśniłam sobie swoją przyszłość. Jeszcze zanim zajęłam się pracą z ludźmi, miałam sen, w którym zobaczyłam i poczułam miejsce przeznaczone wyłącznie dla kobiet. Wówczas wykleiłam sobie tzw. mapę marzeń. Był to wielki plakat-wyklejanka z hasłami, co w tym magicznym miejscu ze snu ma się znaleźć. Teraz wiem, że wówczas objawił mi się głos mojej duszy, wskazując moje powołanie i dając wezwanie do zmiany kursu. Plakat przez wiele lat wisiał u mnie w sypialni na drzwiach szafy, a ja na niego spoglądałam. Przez ten czas w moim życiu wiele się zmieniało, a ja dorastałam do bycia sobą taką, jaką jestem naprawdę, a nie jaką siebie ulepiłam z wyobrażeń, oczekiwań i założeń swoich, świata i innych.


— Można powiedzieć, że zmieniłaś swoje życie o 180 stopni, żeby znaleźć się w tym miejscu, w którym jesteś obecnie?
— Żeby zyskać, musiałam najpierw bardzo dużo stracić. Świadomie zrezygnować z dotychczasowej siebie i dotychczasowego życia. Śmiem twierdzić, że właśnie największe zmiany w życiu dzieją się wtedy, gdy rozwala nam się tożsamość, przestawiają się wszystkie klocki i trzeba się przebudować. Bo jeśli tego nie zrobimy, to zostajemy na zgliszczach siebie i życia, udając, że wszystko jest okej, choć nie jest. Ja dotarłam do punktu, w którym było mi niewygodnie zarówno w moim życiu osobistym, jak i zawodowym. Byłam wówczas „panią doktor od bakterii”, pracowałam w Polskiej Akademii Nauk, ale zdałam sobie sprawę, że nie tędy droga. Że chowanie się za tytułem, prestiżem nic mi nie da. Że już dość własnej niepewności i dysonansów w sercu. Że czas już stanąć pewnie na nogach, pokochać siebie i rozłożyć skrzydła. Lecz najpierw je oczywiście wyhodować. Szukałam własnego głosu i odważyłam się to nazwać.

— Zaryzykowałaś?
— Zdecydowanie. Nie miałam przecież żadnego substytutu. Miałam tylko tę mapę marzeń na drzwiach szafy, a żadnej z tych rzeczy, które chciałam wykonywać, nigdy nie robiłam. Wtedy jeszcze nie byłam w stanie unieść tych marzeń.


Czytaj e-wydanie

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w sobotnim (4 lipca) wydaniu Gazety Olsztyńskiej

Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Pablo #2944064 | 83.5.*.* 5 lip 2020 08:36

    Czy to nie ta kobieta organizuje spektakle taneczne w CEIKu?

    odpowiedz na ten komentarz