Nam tu należy się więcej
2020-01-31 21:09:07(ost. akt: 2020-01-31 21:30:19)
Nie sposób zaprzeczyć, że Warmia i Mazury się rozwijają. Jesteśmy coraz bogatsi, coraz więcej zarabiamy. To wszystko prawda, ale prawdą jest też, że inni biją nas na głowę i co najgorsze ta przepaść między nami a bogatymi regionami rośnie.
Najwyższe bezrobocie, najniższe płace w kraju, tak jest na Warmii i Mazurach od transformacji ustrojowej w 1989 roku. I chyba już trochę przywykliśmy do tego, że na Warmii i Mazurach jest pięknie, ale biednie. Czy można to zmienić, bo czyż nie lepiej być zdrowym i bogatym!
Na razie idzie to nam jak po grudzie. Można zaklinać rzeczywistość, pokazywać mocne strony regionu: lasy, jeziora, mówić o meblarskiej potędze, jaką bezsprzecznie jest region (choć strach pomyśleć, gdzie bylibyśmy, gdyby nie te meble), ale arytmetyki nie oszukasz. Wystarczy tylko popatrzeć na najnowsze dane GUS na temat PKB w przekroju regionów w 2018 roku. To, że połowa PKB została wytworzona w pięciu regionach (warszawskim stołecznym, śląskim, wielkopolskim, dolnośląskim i małopolskim) nie jest żadnym zaskoczeniem. Niezmiennie od lat to są lokomotywy rozwoju kraju. My nie tylko nie jesteśmy lokomotywą, ale w tym krajowym pociągu rozwoju regionów jedziemy w przedostatnim wagonie.
Jak podaje GUS, w 2018 roku we wszystkich regionach odnotowano wzrost produktu krajowego brutto w cenach bieżących w porównaniu do 2017 roku, przy czym największy w regionie podkarpackim – o 7,8 proc, a najmniejszy w regionie lubelskim – o 3,5 proc., wobec 6,3 proc dla kraju ogółem. Na Warmii i Mazurach ten wzrost wyniósł 4 proc. I to jest drugi od końca wynik.
Czym to tłumaczyć? Ekonomiści powiedzą, że niskim poziomem uprzemysłowienia naszego regionu, ale też niską innowacyjnością naszego przemysłu. Nasze firmy w dużej mierze są to przedsiębiorstwa, które produkują coś w oparciu o prostą produkcję.
Słaby wzrost PKB na Warmii i Mazurach martwi, tak jak wciąż niski udział naszego PKB w krajowej gospodarce. A że nigdy nie byliśmy potęgą przemysłową, toteż obecne nasze 2,6 proc. w PKB może aż tak nie dziwi. Tu największy udział w PKB ma oczywiście województwo warszawskie stołeczne (do celów statystycznych Mazowsze zostało podzielone na dwa regiony: warszawski stołeczny i mazowiecki regionalny — red.), bo 17,4 proc.
Najmniejszy wkład w PKB miało województwo opolskie — 2 proc. Warmia i Mazury znalazły się na piątym miejscu od końca, tworząc 2,6 proc. PKB w wysokości 54164 mld zł w cenach bieżących.
Najmniejszy wkład w PKB miało województwo opolskie — 2 proc. Warmia i Mazury znalazły się na piątym miejscu od końca, tworząc 2,6 proc. PKB w wysokości 54164 mld zł w cenach bieżących.
Z danych GUS wynika, że wartość PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski w 2018 roku wynosiła 55 tys. zł. Na Warmii i Mazurach było to 37, 8 tys. zł. Mniej było tylko w Lubelskiem, gdzie dochód na jednego mieszkańca wyniósł 37,1 tys. zł.
Ktoś powie, ale przecież rozwijamy się... Tak, ale kiedy wchodziliśmy do UE, wartość PKB na jednego mieszkańca w kraju wynosiła 24,4 tys. zł, a na Warmii i Mazurach — 18,4 tys. zł i stanowiło to 75,4 proc. średniej krajowej. Dziś nasze PKB na jednego mieszkańca to 68, 7 proc., a jeszcze rok temu było to 70,1 proc. średniej krajowej. Znowu za nami jest tylko Lubelszczyzna.
A gdy do tego dołożymy fatalną demografię, to że rodzi się coraz mniej dzieci i emigrację za chlebem, za lepszym życiem, to przyszłość regionu robi nieciekawa.
Tylko w latach 2011-2018 ludność Warmii i Mazur zmniejszyła się o 24,8 tys. osób, to tak jakby opustoszało całe Mrągowo i jeszcze pół pobliskiego Reszla.
Oczywiście nie jesteśmy ostatni, ale nie jest to zbyt wielka pociecha. Taki stan rzeczy to naturalnie wynik wieloletnich zaniedbań. W tym roku mija setna rocznica plebiscytu na Warmii i Mazurach. Polska przegrała ten plebiscyt. Nie był to dobry czas, żeby patrzeć na Warmię, na Mazury, wspierać polskość na tych ziemiach, miejscową ludność, bo trzeba było bronić młodej niepodległości przez bolszewicką nawałnicą.
— I nie odzyskaliśmy tych ziem, które zostały nam zabrane wyniku rozbiorów. Teraz też możemy przegrać przyszłość tej ziemi, jeżeli jako kraj nie powiemy sobie, że musimy dużo więcej inwestować w Warmię i Mazury, więcej niż w inne regiony kraju — mówi Rafał Szczepański, wiceprezes zarządu BBI Development SA, który inwestuje na Warmii i Mazurach, a który jest jednocześnie prezesem Stowarzyszenia Miłośników Południowej Warmii „Kocham Pluski”. — Porażki muszą nas czegoś uczyć. Wtedy sto lat temu Niemcy prowadzili brutalną kampanie dezinformacji, zastraszania, przesiedlania. To nie był wolny plebiscyt, gdyby spojrzeć na niego z punktu widzenia obecnych standardów. Wtedy Polska nie była w stanie zapewnić odpowiednich sił i środków, żeby wesprzeć plebiscyt. Przegraliśmy Warmię. Po wojnie Warmia wróciła do Macierzy, ale region się nie rozwijał. Wystarczy tylko sobie przypomnieć, jak wyglądały tu drogi, ile było kilometrów sieci wodociągowej czy kanalizacyjnej — dodaje Rafał Szczepański.
Oczywiście nie jesteśmy ostatni, ale nie jest to zbyt wielka pociecha. Taki stan rzeczy to naturalnie wynik wieloletnich zaniedbań. W tym roku mija setna rocznica plebiscytu na Warmii i Mazurach. Polska przegrała ten plebiscyt. Nie był to dobry czas, żeby patrzeć na Warmię, na Mazury, wspierać polskość na tych ziemiach, miejscową ludność, bo trzeba było bronić młodej niepodległości przez bolszewicką nawałnicą.
— I nie odzyskaliśmy tych ziem, które zostały nam zabrane wyniku rozbiorów. Teraz też możemy przegrać przyszłość tej ziemi, jeżeli jako kraj nie powiemy sobie, że musimy dużo więcej inwestować w Warmię i Mazury, więcej niż w inne regiony kraju — mówi Rafał Szczepański, wiceprezes zarządu BBI Development SA, który inwestuje na Warmii i Mazurach, a który jest jednocześnie prezesem Stowarzyszenia Miłośników Południowej Warmii „Kocham Pluski”. — Porażki muszą nas czegoś uczyć. Wtedy sto lat temu Niemcy prowadzili brutalną kampanie dezinformacji, zastraszania, przesiedlania. To nie był wolny plebiscyt, gdyby spojrzeć na niego z punktu widzenia obecnych standardów. Wtedy Polska nie była w stanie zapewnić odpowiednich sił i środków, żeby wesprzeć plebiscyt. Przegraliśmy Warmię. Po wojnie Warmia wróciła do Macierzy, ale region się nie rozwijał. Wystarczy tylko sobie przypomnieć, jak wyglądały tu drogi, ile było kilometrów sieci wodociągowej czy kanalizacyjnej — dodaje Rafał Szczepański.
Dziś nadrabiamy zaległości! Jednak jedna, czy dwie, trzy duże inwestycje prywatne nie napędzą gospodarki w regionie. Choć otwarcie wielkiej fabryki EGGER w Biskupcu, która kosztowała prawie dwa miliardy złotych, gdzie pracuje już prawie 500 osób, to bez wątpienia dobry prognostyk na przyszłość. Podobnie zresztą jak powstanie centrum logistycznego Zalando Lounge pod Olsztynkiem, gdzie pracuje już 800 osób, czy dynamiczny rozwój firmy Dekorglass w Działdowie, która eksportuje swoje produkty do 81 krajów.
Problem w tym, że Warmii i Mazur jakoś nie widać z ministerialnych okien w Warszawie.
— Warmia i Mazury są dużym województwem, ale mało ludnym regionem, a to przekłada się na nasza reprezentację w Sejmie, w rządzie — zauważa prezes Szczepański. — A jeżeli jest nas mało, to musimy być głośniejsi. Dlatego apelujemy do naszych przedstawicieli, niezależnie od opcji politycznych o wspólne lobby na rzecz regionu.
Tej siły przebicia brakuje. Przez trzy ostatnie dekady nie było na Warmii i Mazurach dużej inwestycji ze środków publicznych. Jaskółką jest tu przekop Mierzei Wiślanej, choć dla niektórych to dość kontrowersyjna inwestycja, ale niezależnie od przesłanek, może przyczynić się do rozwoju Elbląga i jego okolic.
Potrzebne są nam inwestycje, a już szczególnie w obszarze turystyki, bo za mało wykorzystujemy nasz wielkim atut jakim jest przyroda na Warmii i Mazurach. Jeśli region w swojej strategii rozwoju stawia mocno na turystykę, to też to wsparcie inwestycji turystycznych z Regionalnego Programu Operacyjnego czy z programów krajowych powinno być dużo bardziej zauważalne.
Inwestycje są nam potrzebne, bo potrzebujemy miejsc pracy. Według resortu pracy w listopadzie stopa bezrobocia w kraju wyniosła 5,1 proc. a na Warmii i Mazurach — 8,7 proc. To średnia, bo są powiaty, gdzie stopa bezrobocia jest dwukrotnie wyższa.
Potrzebujemy inwestycji, bo potrzebujemy też dobrze płatnych miejsc pracy, bo dziś płace na Warmii i Mazurach są najniższe w kraju, to jeden z powodów dlaczego młodzi ludzie stąd uciekają. Jak podał Urząd Statystyczny w Olsztynie, w okresie styczeń-październik 2019 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w regionie 4098,15 zł. To oznacza, że było o ponad tysiąc złotych niższe niż średnio w kraju.
— Nam na Warmii należy się teraz więcej, bo przez dziesięciolecia byliśmy zaniedbywani, mieliśmy tylko pegeery — podkreśla prezes Rafał Szczepański. — Potrzebujemy takiej modernizacji jak to się stało w byłej NRD po zjednoczeniu Niemiec. A my nie mamy specjalnego programu dla Warmii i Mazur, bo trudno za taki uznać program Polska Wschodnia, w którym było nieco ponad dwa miliardy euro, ale na pięć województw tzw. ściany wschodniej, a może wkrótce będzie to nawet już sześć, bo Mazowsze też chciałoby korzystać z tych dodatkowych pieniędzy. I dziś, w tę setną rocznicę plebiscytu musimy sobie otwarcie powiedzieć, że to wsparcie Warmii i Mazur jest dziś polską racją stanu. I jako mieszkańcy mamy się prawo domagać od naszych przedstawicieli większej aktywności w tej sprawie. Inaczej znowu przegramy Warmię, Mazury, bo jak mówi maksyma, kto się nie rozwija ten zwija. Nie dopuśćmy do tego.
Andrzej Mielnicki