Dr hab. Irena Makarczyk: Historia jest naprawdę fascynująca [ROZMOWA]

2019-12-12 16:00:42(ost. akt: 2019-12-12 14:04:10)
Pani prof. Irena Makarczyk przemawia w ratuszu po otrzymaniu Nagrody Prezydenta

Pani prof. Irena Makarczyk przemawia w ratuszu po otrzymaniu Nagrody Prezydenta

Autor zdjęcia: Łukasz Czarnecki-Pacyński

Dr hab. Irena Makarczyk z UWM otrzymała we wtorek Nagrodę Prezydenta Olsztyna im. Bohdana Jerzego Koziełło-Poklewskiego w dziedzinie historii za pracę „Warmia w okresie rządów biskupa Mikołaja Szyszkowskiego (1633–1643)”.
— Pani profesor, z ust jednego z mówców dzisiejszego wieczoru padły słowa: historia to jedna z najważniejszych nauk. Bo kiedy ktoś nie zna swojej historii, to nie wie, jakie są jego korzenie, a więc w zasadzie nie wie, kim jest.
— Myślę, że badania historyczne należą do grupy najciekawszych badań naukowych. Kiedy sięgamy do dawnych źródeł, odkrywamy ciekawe informacje o naszej przeszłości i to jej poznawanie jest naprawdę fascynujące.

— I od zawsze wiedziała pani, że będzie historykiem?
— Za sprawą mojej mamy odkryłam, że w XVI wieku mieliśmy w Ełku przodków — drukarzy Jana i Hieronima Maleckich, ojca i syna. Ten drugi wychowywał się na dworze Zygmunta Starego. Natomiast Jan nie był na tyle majętny, żeby założyć w Krakowie własną drukarnię. Zatrudniał się więc u tamtejszych drukarzy, pisując między innymi wstępy do różnych prac. Niektóre z nich także tłumaczył. Historią rodziny mojej Mamy szerzej zainteresowałam się na studiach i poświęciłam jej pracę magisterską.

— I żeby zamieszkać w Ełku i założyć drukarnię musieli w tym celu przejść na protestantyzm?
— Było to wtedy konieczne.

— Chociaż w czasach polskiego renesansu kwitła w naszym kraju tolerancja i bycie członkiem innego kościoła nie wykluczało nikogo z możliwości uczestniczenia w życiu publicznym.
— Na pewno tak. Jednak moich przodków nie sprowadziła do Ełku nowa konfesja, a możliwość realizowania swojej pasji. Byli tu po prostu potrzebni drukarze, aby publikować teksty wyznania luterańskiego. Starał się o to książę Albrecht.

— Maleccy znaleźli więc swoją, mówiąc językiem współczesnego marketingu, niszę rynkową.
— Zbyt wiele w tym Ełku nie zdziałali, jednak w mieście funkcjonuje teraz szkoła ich imienia. Mimo że produkowali teksty konfesji luterańskiej, to jednak krzewili język polski i to z tego powodu zasłużyli na uznanie.

— Zatem to po mamie odziedziczyła pani umiłowanie historii…
— Z kolei tata opowiadał dużo o powojennym zesłaniu do Kazachstanu. I to wszystko razem, czyli wspomnienia rodziców, naprowadziły mnie na drogę głębszego zainteresowania się historią. Potem na wycieczce w Rzymie spotkałam śp. księdza profesora Alojzego Szorca, znanego historyka, wtedy rektora Warmińskiego Instytutu Teologicznego i późniejszego dziekana Wydziału Teologii UWM. Ksiądz profesor był wybitnym znawcą Hozjusza, a wtedy, w latach 80., miał być w Rzymie kręcony film o tym biskupie. I po tym rzymskim spotkaniu współpracowaliśmy naukowo przez 20 lat.

— Dużo się pani zapewne nauczyła od profesora Szorca?
— Bardzo dużo. Profesor, człowiek starej daty, nie mógł się jakoś przekonać do komputera. Najbardziej lubił pisać piórem. Dlatego to ja przepisywałam jego rękopisy na komputerze. Wówczas bardzo dużo dowiedziałam o Warmii, a mając na przysłowiowe wyciągnięcie ręki wybitnego znawcę jej historii, mogłam tę wiedzę na bieżąco uzupełniać.

— Studia kończyła pani w Olsztynie?
— Magisterium z teologii obroniłam na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, a doktorat napisałam pod kierunkiem prof. Szorca, jako jego jedyna doktorantka.

— I nadal pracuje pani nad historią Warmii...
— Książka, która została właśnie nagrodzona — „Warmia w okresie rządów biskupa Mikołaja Szyszkowskiego” — jest moją rozprawą habilitacyjną. Aktualnie pracuję nad mniejszymi opracowaniami, ale też dodam, że sporo czasu zajmuje mi obecnie praca administracyjna na stanowisku dyrektora Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych na Wydziale Humanistycznym UWM.

— Pani profesor, starożytne rzymskie przysłowie mówi: historia magistra vitae — historia jest nauczycielką życia. Z drugiej strony dziś dosyć popularne stało się stwierdzenie, że historia uczy, że jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła. Do której z tych dwóch opcji bardziej się pani skłania, biorąc pod uwagę pani wiedzę o historii świata?
— Tak jak wspomniał pan na początku tej rozmowy, znajomość historii jest jedną z podstaw naszej egzystencji. Nie znając historii, nie wiemy, kim jesteśmy. Przychylam się jednak bardziej do cytowanej przed chwilą koncepcji starożytnych Rzymian.

— To właściwie dlaczego ludzie nie są zainteresowani poznawaniem historii?
— Może dlatego, że wielu osobom kojarzy się z koniecznością wkuwania dat. Ale przecież nie o to tu chodzi. Historię, zachodzące w niej procesy trzeba zrozumieć. I tutaj żadne wkuwanie dat nie jest potrzebne, bo one utrwalają się same. Ponownie potwierdzam, że z pewnością historia jest jedną z najbardziej interesujących nauk.

Łukasz Czarnecki-Pacyński

Więcej informacji o naszym uniwersytecie: >>> kliknij tutaj.

Obrazek w tresci


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania tylko 199 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl