Studenci z Olsztyna najlepsi w szyciu chirurgicznym!

2019-12-04 16:25:28(ost. akt: 2019-12-04 16:57:05)
Studenci Collegium Medicum UWM są mistrzami Polski w szyciu chirurgicznym

Studenci Collegium Medicum UWM są mistrzami Polski w szyciu chirurgicznym

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Wygrali ze studentami starszymi od siebie. Ci z szóstego roku nie mieli szans z zawodnikami czwartego roku Collegium Medicum UWM. Studenci z Olsztyna zdobyli złoty puchar Mistrzostw Polski w Szyciu Chirurgicznym Studentów Medycyny.
Pokonali aż dwadzieścia zespołów. Byli najlepsi. Między innymi dlatego, że dużo trenowali. Pomagały im między innymi zakupy… w sklepie mięsnym. Bo, żeby dobrze nauczyć się szyć, potrzebowali świńskich nóżek.
— Kupujemy je cały czas. Nie szyjemy tylko na warsztatach, ale potrzebujemy ich również w domu czy w akademiku. Właśnie w domowym zaciszu ćwiczymy swoje umiejętności — zdradza Maciej Szewczyk, student Collegium Medicum UWM. — Każdy z nas ma własny podstawowy sprzęt do szycia chirurgicznego. Nici kupujemy w aptece albo zamawiamy w internecie. A po nóżki chodzimy do sklepu.
— I kupujemy spore ilości nóżek! Bo to świetny materiał. Skóra świńska jest bardzo podobna do ludzkiej — dodaje Paweł Lipiński, student Collegium Medicum UWM. — Do nauki jest idealna.

Mistrzostwa Polski w Szyciu Chirurgicznym Studentów Medycyny odbyły się w Zielonej Górze. W szranki stanęło aż dwadzieścia 4-osobowych zespołów reprezentujących uczelnie medyczne, stowarzyszenia studenckie oraz koła naukowe. W zawodach studenci musieli wykazać się niezwykłą precyzją. Konkurencje obejmowały m. in. szycie skóry, tkanki podskórnej a także zespalanie przewodu pokarmowego.
— I do tego były potrzebne świńskie jelita. Szyliśmy więc nie skórę na świńskich nóżkach, ale również świńskich brzuszkach i właśnie jelitach — tłumaczy Patrycja Michalik, studentka Collegium Medicum UWM. — Musieliśmy skupić się na estetyce i dokładności szycia. Czas był określony. Musieliśmy zmieścić się w 55 minutach. Jednak to, czy ktoś skończył pierwszy, nie miało znaczenia. Gdy czas minął, padło hasło: „wszyscy ręce do góry! Odłóżcie narzędzia”. Nie było łatwo. W czasie rywalizacji komisja patrzyła nam na ręce. Czasem rozpruwała węzełki, żeby sprawdzić, czy szew śródskórny jest prawidłowy i przypomina tak zwaną drabinkę. Sprawdzała palcami zespolenie jelitowe, czy nie ma niedociągnięć przestrzeni między szwami i między błoną śluzową jelit. Była też do zszycia rana specjalna — silnie zabrudzona rana cięta otwarta podudzia. Była to oczywiście tkanka świńska z fragmentem kości w środku i z nałożonym butem. Trzeba było się jej przyjrzeć. Okazało się, że nie jest pęknięta, co było dla nas ważną informacją. Musieliśmy było właściwie postąpić, co było podchwytliwe. Trzeba było pamiętać o zdjęciu buta, w miarę możliwości wyczyszczeniu rany i wycięciu martwych tkanek. Ran zabrudzonych jednak się nie zszywa. Zostawia je się otwarte, żeby się same oczyściły. Rana sama będzie wytwarzała osocze, które doprowadzi do samogojenia i samooczyszczenia.

Pomysł wyjazdu na mistrzostwa zrodził się na zajęciach Studenckiego Koła Naukowego Chirurgii Głowy i Szyi Kalos Kagathos. — Założyciel koła, Bors Hołub, stwierdził, że musimy wykorzystać swoje umiejętności, które zdobywamy na spotkaniach. A chodzimy tam od pierwszego roku — opowiada Paweł Lipiński. — W zawodach braliśmy udział już dwa razy, ale dopiero za trzecim razem nam się udało wygrać. Wcześniej byliśmy blisko podium, ale jednak cały czas daleko. Ale trening czyni mistrza. I w końcu się udało. Jesteśmy bardzo szczęśliwi.
— Pojechaliśmy na mistrzostwa, żeby sprawdzić samych siebie. Długo ćwiczyliśmy, a podczas samych zawodów daliśmy z siebie wszystko — mówi Maciej Szewczyk. — Jedna osoba szyła, druga asystowała, a potem w innym zadaniu się wymienialiśmy. Patrzyliśmy jednak sobie na ręce, czy jest wszystko w porządku, czy nam wychodzi.

Wygrana w zawodach to wspaniała przygoda. Trudno jednak powiedzieć, czy mistrzowie będą w przyszłości chirurgami. — Jest dużo specjalizacji, które są interesujące. Wiele rzeczy interesuje mnie w medycynie, więc trudno powiedzieć, czym zajmę się, gdy skończę studia. Jedno wiem na pewno: warto ćwiczyć umiejętności zabiegowe. One się przydadzą w każdej specjalizacji — zauważa Maciej Szewczyk. — Jestem dopiero na czwartym roku, więc trudno mi powiedzieć, co interesuje mnie bardziej. Wszystko tak szybko się zmienia, że aż sam jestem ciekaw. Przede mną jeszcze dwa lata studiów, a potem staż, więc będę się przyglądał pracy lekarzy na różnych oddziałach.
— Ja po prostu rozważam specjalizację zabiegową. Chirurgia ma wiele obliczy — dodaje Patrycja. — Może to być ortopedia, laryngologia, ginekologia i wiele innych specjalizacji. Wybór jest duży. Czy się ostatecznie zajmę? Decyzja jeszcze przede mną.

A dlaczego mistrzowie zdecydowali się na studia lekarskie?
— O tym, żeby być lekarzem, marzyłam od przedszkola. W pewien sposób podświadomie nakierowała mnie na to moja babcia. Nie bawiłyśmy się w lekarza, ale mówiła, że gdy dorosnę, może nim zostanę. Padało to często w luźnych rozmowach i nie zdawałam sobie sprawy, że po latach zakiełkuje — zdradza Patrycja. — Gdy zdawałam na studia, nie chciałam być chirurgiem. Odrzucałam te specjalizację. Nie chciałam pracować w szpitalu ani mieć coś wspólnego z blokiem operacyjnym. Zresztą wszyscy mi mówili: zostaniesz lekarzem, to na pewno będziesz chirurgiem. A ja lubię robić wszystko na przekór. Dlatego odrzucałam chirurgię. Ale na studiach słyszałam, że kobieta chirurg jest jak świnka morska: ani świnka, ani morska. Dlatego znowu zrobiłam na przekór. I się wkręciłam. Ale nie będę chirurżką. Będę chirurgiem. Żeński odpowiednik jest nienaturalny.
— Ja z kolei chciałem robić w życiu coś interesującego, a jednocześnie pomagać ludziom — stwierdza Paweł Lipiński. — Od zawsze ciągnęło mnie do manualnych zajęć. Zajmowało mnie modelarstwo. Sklejałem samoloty, czołgi i samochody. Chirurgia też wymaga technicznych umiejętności.
— Ja natomiast przyglądałem się różnym zawodom i zastanawiałem się, w czym mógłbym się realizować. Szukałem kierunku, który mógłby mnie nieustannie rozwijać. A w pracy lekarza ważne jest to, aby się ciągle dokształcać. Trzeba być świetnym w tym zawodzie — podkreśla Maciej Szewczyk. — Chcę mieć ciągły kontakt z nauką, a przede wszystkim z ludźmi. A najpiękniejsze jest to, że można komuś pomóc.

Złoty puchar z Patrycją, Pawłem i Maciejem zdobył jeszcze Szymon Maciejewski. Drugie i trzecie miejsce podczas mistrzostw zajęli reprezentanci warszawskiej medycyny.

Ada Romanowska


Więcej informacji o naszym uniwersytecie: >>> kliknij tutaj.

Studenci Collegium Medicum UWM są mistrzami Polski w szyciu chirurgicznym

Obrazek w tresci