Pielęgniarki na wagę złota

2019-11-28 12:00:00(ost. akt: 2019-12-02 14:28:48)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

O sytuacji pielęgniarstwa w regionie, oraz o planach Collegium Medicum Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie na rozwój kształcenia nowych kadr szpitali rozmawiamy z prof. Sergiuszem Nawrockim, prorektorem ds. CM UMW.
— W olsztyńskim Centrum Symulacji Medycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego odbyła się konferencja naukowa z udziałem pielęgniarek i położnych. Podczas tego wydarzenia można było się dowiedzieć mi.in. że na Warmii i Mazurach pracuje około 9 tysięcy pielęgniarek i położnych. Czy w pana ocenie to wystarczająca liczba personelu, by zapewnić opiekę pacjentom w warmińsko-mazurskich szpitalach?
— Na to pytanie mogę odpowiedzieć jako lekarz, który prowadzi oddział i widzi, jak wygląda sytuacja w olsztyńskich szpitalach. Wydaje się, że liczby pielęgniarek są odpowiednie, jeśli chodzi o obecne wymogi. Natomiast wiem, że często panie, bo mamy głównie pielęgniarki, pracują w różnych szpitalach. Z tego wynika, że jednak liczba pielęgniarek jest jednak zbyt mała, bo po prostu gdyby było inaczej, to nie byłoby możliwości, by jedna osoba pracowała w dwóch miejscach. Ale aby zapewnić opiekę pacjentom, to posiadamy wystarczającą ilość personelu.

— Ze wspomnianej liczby pielęgniarek i położnych pracujących na Warmii i Mazurach około 2 tysiące, a więc ponad 20 procent, to osoby w wieku powyżej 60 roku życia... Jak to wpływa lub wpłynie na zapewnienie opieki pacjentom?
— Rzeczywiście z analiz wynika, że średnia wieku personelu pielęgniarskiego w ostatnich latach nie zmalała. Istnieje duża grupa pielęgniarek, która w najbliższych latach odejdzie na emerytury. Więc można się spodziewać spadku liczby pielęgniarek. Ale trzeba tu dodać, że mamy do czynienia z drugim zjawiskiem. Otóż mamy coraz więcej absolwentów kierunku pielęgniarskiego. Co prawda nie wszystkie absolwentki i absolwenci – bo mamy też pojedyncze przypadki mężczyzn na wydziale - podejmują pracę w zawodzie. Szacuje się że około 25 procent nie podejmuje pracy w szpitalach. Trudno w tym momencie przewidzieć, jak te dwa zjawiska, o których mówię, przyniosą efekt?

— A jak wygląda z pana obserwacji sytuacja jeśli chodzi o emigrację personelu medycznego za granicę? Nadal jest z tym kłopot?
— Ta tendencja się zmniejsza. Coraz mniej pielęgniarek występuje o zaświadczenia potrzebne do uzyskania dokumentów umożliwiających prace w zawodzie na terenie Unii Europejskiej. To może się wiązać z polepszającymi się warunkami pracy w Polsce.

— Wzrastająca liczba absolwentów pielęgniarstwa cieszy, jak i mniejszy odpływ personelu za granicę. Ale podczas konferencji, o której mówiłem, wspomniał Pan, że trzeba stworzyć takie warunki, by zachęcić młodzież do kształcenia się w tym kierunku. Jak to wygląda obecnie? Czy brakuje chętnych do podjęcia studiów na kierunku pielęgniarskim?
— Liczba osób, które przyjmujemy na kierunek pielęgniarski nie maleje, a wręcz przeciwnie, ona rośnie. Jest to wzrost rzędu 10-20 procent...

— To zdaje się niemało?
— Tak, to jest spory wzrost. Natomiast innym tematem jest to, ile osób kończy studia, a także, ile osób podejmuje studia na dalszych etapach - drugi stopień, magisterski. Tutaj nie widać trendu wzrostowego. Może to wynikać z tego, że absolwentki i absolwenci chcą już podejmować pracę, lub nie mają po prostu motywacji, by dalej się kształcić. To też jest pewnego rodzaju problem, bo nam, jako uczelni wyższej zależy, by część absolwentów podejmowała dalsze wyzwania, pracy dydaktycznej na uczelni i pracy naukowej. Tego brakuje.

— No właśnie... Wróćmy do sprawy do stworzenia warunków, by zachęcić młodzież do kształcenia na kierunku pielęgniarskim - wspominał pan o planach nowej siedziby Wydziału Nauki o Zdrowiu oraz budowie centralnego szpitala klinicznego. Kiedy takie inwestycje mogłaby powstać? Jak wpłyną na przyciągniecie młodych ludzi?
— To są dwie nie bezpośrednio powiązane ze sobą plany. Wydział Nauk o Zdrowiu funkcjonuje, kształci nie tylko na kierunku pielęgniarskim, ale położniczym, ratownictwa medycznego oraz dietetyki. Siedziba znajduje się w leciwym budynku, w zasadzie wymaga przeniesienia. Tu mamy dwie koncepcje: albo budowę nowej infrastruktury, albo, i tu już pewne, wstępne rozmowy były przeprowadzane, przejęcie jakiegoś obiektu od samorządu. Z kolei temat budowy centralnego szpitala klinicznego to temat najbardziej w tej chwili perspektywiczny, ale i najważniejszy z punktu widzenia pielęgniarek i nie tylko. Mimo, iż szpitali mamy kilka, to ich baza również do młodych nie należy. To bardzo delikatny temat, bo nie chcemy sprawiać wrażenia że jakieś placówki będą zamykane. Nie o to chodzi. Chodzi o możliwość przeniesienia niektórych oddziałów w tych najstarszych szpitalach do nowych, nowoczesnych siedzib. Dla wszystkich byłaby to sytuacja korzystna: dla uniwersytetu, ale i dla społeczeństwa, czy organów prowadzących szpitale. Takie rozwiązanie stworzyłoby nowe, komfortowe warunki przede wszystkim dla pacjentów, ale i dla personelu, choćby właśnie możliwość lepszego kształcenia. Takie szpitale powstają już w kraju, dlaczego nie miałby powstać w Olsztynie? Oczywiście to potężna i kosztowna inwestycja, i byłaby możliwa do zrealizowania tylko z pomocą rządu.

Łukasz Razowski

Więcej informacji o naszym uniwersytecie: >>> kliknij tutaj.

Obrazek w tresci