Wanda Rutkiewicz, Halina Krüger-Syrokomska — wyprzedzały czasy, w których żyły

2019-11-17 11:00:00(ost. akt: 2019-11-09 21:38:34)
Anna Kamińska, autorka książek m.in. o Wandzie Rutkiewicz i Simonie Kossak

Anna Kamińska, autorka książek m.in. o Wandzie Rutkiewicz i Simonie Kossak

Autor zdjęcia: Magdalena Wiśniewska - Krasińska / materiały prasowe

Odważne. Inteligentne. Miały w sobie śmiałość i przekorę, by zmieniać świat. Z Anną Kamińską, autorką książek o m.in. Wandzie Rutkiewicz i Simonie Kossak, laureatce tegorocznego konkursu na najlepszą książkę górską, rozmawia Katarzyna Janków-Mazurkiewicz.
ROZMOWA O ODWADZE

— W czasie twojego ostatniego spotkania autorskiego w Olsztynie padał deszcz. Dziś, kilka lat później, znów pada deszcz, ale to tylko pogoda jest taka sama. A ty jesteś już w zupełnie innym punkcie życia.


— Kilka lat temu, kiedy przyjechałam do Olsztyna, byłam osobą, która zajmowała się różnymi rzeczami. Wówczas pisałam głównie do gazet, ale pracowałam też w telewizji. Miałam na koncie jedną książkę, ale wydaną w małym nakładzie. Potem pojawiła się druga, opublikowana w innym wydawnictwie, i miałam z tego dużą satysfakcję. To był zbiór tekstów, które znalazły się w jednej książce. Zwykła, dziennikarska robota. Dzisiaj mam za sobą kilka książek, które pozwoliły mi żyć z tego, co robię. Jestem osobą, która utrzymuje się z pisania. Nie pracuję w telewizji, czasem coś napiszę do prasy. Moje opowieści, które się ukazały, czyli "Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak" czy " Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz" są dziś bestsellerami. Udało mi się trafić do serc wielu czytelników i dzięki temu jestem w tym innym punkcie życia.

— Wanda, Simona, czy bohaterka twojej ostatniej książki — Halina Krüger-Syrokomska — były już wcześniej opisane. Tylko ty pokazałaś nam je z tej innej strony. Czy sama odkryłaś je na nowo?


— Zanim napisałam książkę o Wandzie przeczytałam wszystkie pozycje, które napisano na jej temat. Wtedy zorientowałam się, że na wiele pytań nie znalazłam odpowiedzi. Głównie chciałam dowiedzieć się, jakim była człowiekiem. Nie pisano o tym, jak wyglądało jej życie na co dzień, poza górami. Czy miała słabe punkty? W przeczytanych książkach nie mogłam poznać jej jako kobiety z krwi i kości. Postanowiłam więc napisać taką, w której odkryję te tajemnice w życiorysie. Oczywiste było jednak, że nie dotrę do wszystkich informacji. Albert Camus powiedział kiedyś, że trzeba byłoby postawić przed kimś kamerę, by rejestrowała czyjeś życie dzień po dniu i wtedy może poznalibyśmy je w całości, a tak znamy się tylko po kawałku. Chciałam jednak pokazać ją trochę inaczej, niż do tej pory robili to ludzie piszący tzw. książki górskie. Tam opowiada się przede wszystkim o wyprawach. Chciałam odejść od tego schematu. Pokazać kobiety gór, także w kontekście rodzinnym. A do tego przygotowały mnie moje poprzednie książki, dzięki czemu wiedziałam, jak takich informacji szukać w archiwach i jak do nich dotrzeć. Przydały się więc umiejętności, które zdobyłam w czasie kilkuletniej, ale intensywnej reporterskiej pracy.


Obrazek w tresci


— Opisałaś historie wybitnych kobiet. Czy miały wpływ również na ciebie?


— Oczywiście. Wszystkie czegoś mnie nauczyły. Spowodowały, że weszłam do zupełnie innego świata — gór i przyrodników. Dzięki nim znalazłam się w miejscach, w których wcześniej nie byłam. Simona zaprowadziła mnie do Puszczy Białowieskiej. Dzięki moim bohaterkom nie byłabym w wielu miejscach, nie poznałabym tylu ludzi. Moje bohaterki uświadomiły mi wiele rzeczy. Pokazały, że wielka pasja może być też destrukcyjna. Z drugiej strony ich historie są dowodem na to, że życie jest ciekawe, kiedy walczymy o to, by móc realizować się w pełni. Wszystkie moje bohaterki żyły z pasją i miały misję. Miały wielką charyzmę, odwagę i wyobraźnię, a do tego przekorę, by zaproponować nam coś nowego i pchnąć ten świat naprzód, robiąc przy okazji coś dobrego. Simona — broniła słabszych; Halina — udowodniła, że drogi i szczyty są też dla kobiet, otwierając dla nich góry; Wanda — pokazywała, że kobiety są w stanie osiągać w górach nawet więcej niż mężczyźni, dodając innym kobietom odwagi, by nie bały się żadnych wyzwań i zmieniały świat na swój indywidualny sposób.

— To jednak Halinie powtarzano, że kobieta do gór pasuje jak kwiatek do kożucha.


— Tak. Wanda dojrzewała do gór u boku Haliny. To Halina była starsza od niej i była pierwszą z kobiet, która po wojnie pojawiła się w Tatrach. Wtedy była tam zaledwie garstka taterników — zaledwie setka. Halina wyróżniała się wśród nich swobodą w wyrażaniu sądów, miała odwagę, by bronić słabszych, wybierać trudne drogi i zachęcała inne kobiety do wspinania się. Była ekscentryczna. Klęła jak szewc, paliła fajkę, ubierała się jak mężczyzna. Wiele razy słyszałam o niej od himalaistów, że była jak George Sand. Była niezwykle odważna i jednocześnie pokazywała, że nie tylko góry są ważne w życiu.


Obrazek w tresci



— Dla niej ważna była też rodzina.


— Jej historia to opowieść o tym, jak z radością przejść przez życie. Pokazywała, jak czerpać radość z życia, które bywa trudne zarówno w górach, jak i tu w mieście, w pracy, w domu. Halina była adoptowanym dzieckiem (ocalała z bombardowania Warszawy w 1939 roku jako niespełna półtoraroczne dziecko, w którym zginęli jej rodzice i babcia —red.). Wychowywała się w powojennych czasach, gdzie żyło się bardzo skromnie. Kiedy kobiety musiały wykłócać się o swoje prawa z mężczyznami. Ale ona udowodniła, że jeśli ktoś ma temperament, błysk w oku, ten nerw, który sprawia, że chce się wyciskać z życia co się da, i jeszcze pasję… i przekonanie, by robić to, co się kocha, to nie ma lepszej recepty na ciekawe życie. Halina realizowała się w górach, ale też w pracy, którą uwielbiała, czy w domu, jako matka.

— Jednak to Halina zawsze była w cieniu Wandy. Dlaczego?


— Wanda bardzo zabiegała o to, by być w mediach i świadomie budowała swoją legendę. Była osobą, która świetnie czuła się w blasku fleszy. Wanda chętnie udzielała wywiadów i była jedną z nielicznych osób w tym środowisku, które zgodziły się, by za ich życia powstała o nich książka. Budowała swoją legendę. Halina uważała, że to oznaka braku elegancji. Nie chciała być celebrytką. Halina nie twierdziła, że jej plany na góry, ego górskie czy ambicje, o których mówi dziennikarzom są najważniejsze. W przeciwieństwie do Wandy.


Obrazek w tresci


— Wanda, Simona, Halina. Wszystkie żyły i działały w czasach PRL-u. Nie miały łatwo.


— Były wtedy niczym kolorowe, egzotyczne ptaki. Koleżanki Marianny, córki Haliny, powtarzały, że jej mama była niesamowita, bo właśnie w tej szarzyźnie PRL-u stała się kolorowa. Była inna od polskiej matki z czasów PRL-u, która stoi w kolejkach za mięsem, która nie wyjeżdża, bo nie ma paszportu. Była też matką, za którą się tęskni. Tak jak za ojcem marynarzem. Z kolei Wanda wyróżniała się tym, że była światowa. Znała kilka języków, uczyła się ich. Było dla niej oczywiste, że świat jest do zdobycia. Uważała, że nie ma żadnych ograniczeń, nawet żyjąc w Polsce. Simona uważała podobnie. Zamieszkała w surowych warunkach, bez bieżącej wody i prądu, tylko po to, by mieć obok dziką przyrodę. Nie miała w sobie strachu, a odwagę, żeby wziąć losy w swoje ręce. Chciała zdobywać świat na własnych zasadach, odcinając się od swojej rodzinnej spuścizny.

— Były silnymi kobietami, ale bywały w tej walce osamotnione.


— Miały też za sobą trudne dzieciństwo. Matka Wandy najprawdopodobniej miała depresję. To Wanda musiała zajmować się rodzeństwem. Miała bardzo smutne dzieciństwo. Z kolei Simona była w rodzinie izolowana, źle ją w niej traktowano. Rodzina była dla niej źródłem traumatycznych doświadczeń. Halina miała wspaniałe dzieciństwo, ale była dzieckiem adoptowanym. Znała swoją tragiczną, wojenną historię, która odcisnęła na niej piętno. Nie miały łatwo. Jednak trzeba podkreślić, że wszyscy polscy himalaiści po wojnie mieli trudno, a to oni zdobywali szczyty przed tymi, którzy mieli doskonały sprzęt i zaplecze. Ich siła tkwiła w pokonywaniu własnych ograniczeń. W środowisku gór były i są silne indywidualności, ludzie, którzy odznaczają się nie tylko charyzmą, zaradnością, ale również wytrwałością. Moje bohaterki swoim życiem wyprzedzały czasy, w których żyły. To bardzo ciekawe postaci.

— Czego dziś możemy się od nich nauczyć?


— Na pewno tego, że należy słuchać intuicji. Simona, która często odwiedzała szkoły, mówiła uczniom: "pamiętajcie, że jeżeli posiadacie jakikolwiek talent i inni też go dostrzegają, to waszym obowiązkiem jest rozwijać go i nie zmarnować tego potencjału. Jeśli tego nie zrobicie, staniecie się bardzo zgorzkniali i będziecie mieć poczucie, że przegraliście swoje życie. Musicie walczyć o marzenia i swój talent". Wanda miała z kolei maksymę, że jeśli mamy marzenia, trzeba zrobić wszystko, by je spełnić. Halina z kolei pokazała, że można być szczęśliwym zarówno w pracy, w domu i w górach. Od Haliny można nauczyć się, jak budować dobre relacje z ludźmi i jednocześnie dążyć do tego, by być szczęśliwym w różnych strefach życia. Przede wszystkim możemy nauczyć się, że kobiety mogą być pionierkami, przecierać szlaki i pokazywać mężczyznom świat z kobiecej perspektywy. A jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia.