Mamy 3 plus są na piątkę!

2019-06-15 09:58:38(ost. akt: 2019-06-15 11:13:29)
Dzień Matki. Agnieszka Detyna pozuje z Emilką, Fabianem i Sarą oraz trojaczkami: Klarą, Lilianą i Kajtkiem

Dzień Matki. Agnieszka Detyna pozuje z Emilką, Fabianem i Sarą oraz trojaczkami: Klarą, Lilianą i Kajtkiem

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Kiedy w Krakowie na świat przyszły sześcioraczki, wiele osób w Polsce złapało się za głowę. Była jednak co najmniej jedna osoba w Olsztynie, która poczuła coś zupełnie innego. Mama olsztyńskich trojaczków i trojga starszych dzieci. Mama wielodzietna z krwi i kości.
Odkąd urodziły się krakowskie sześcioraczki, w chwilach, w których tracę siły do działania, przypominam sobie właśnie o mamie z Krakowa — mówi Agnieszka Detyna, mama sześciorga dzieci, wśród których są 5-miesięczne trojaczki. — Wtedy natychmiast uświadamiam sobie, że nie mam prawa narzekać — dodaje ze śmiechem.

— Bycie mamą takiej gromadki to i większe zmartwienia, i większy obowiązek, bo przecież o każde dziecko trzeba się troszczyć — mówi pani Agnieszka. I dodaje, że sporą niedogodnością jest świadomość, że nie może poradzić sobie sama. — Kiedy rodziły się moje starsze dzieci, nie musiałam prosić o pomoc. Teraz pomagają mi babcie, bez których ogarnianie całej szóstki byłoby niezwykle trudne.
Kiedy pytam, czy zdarzają jej się przespane noce, to przyznaje, że może mogłaby takie miewać, gdyby nie conocna walka z laktatorem. Bo mama, jak to mama, nie poddaje się w staraniach, by dać swoim dzieciom to, co uważa za najlepsze. A przecież naturalny pokarm jest właśnie tym, czego dzieciom odmawiać nie chce.
Trojaki, jak mówi o nich pani Agnieszka, mają już pięć miesięcy i coraz lepiej widać ich charakter. Dziewczyny, które dojrzewały w brzuchu mamy jako bliźniaczki jednojajowe, są do siebie podobne. Kajtek ma nieco inne usposobienie i od sióstr jest spokojniejszy i mniej absorbujący.

Jednym z wyzwań, jakie stoi przed rodzicami wielodzietnymi, jest konieczność poradzenia sobie z faktem, że starsze dzieci, mogą kiepsko znosić rywalizację o czas i atencję mamy i taty. Pani Agnieszka uspokaja jednak mamy, które spodziewają się trzeciego lub kolejnego dziecka. Jej zdaniem najtrudniejszy był czas, kiedy w domu zamieszkało drugie dziecko. Pojawienie się na świecie trojaczków, nie wpłynęło negatywnie na starsze rodzeństwo.

Choć pani Agnieszka jest bardzo energiczną mamą i nie zdradza żadnych oznak, by sytuacja, w jakiej się znalazła, była dla niej zbyt dużym wyzwaniem, uczciwie przyznaje, że bywają chwile, w których czuje się bezradna. — Są wieczory, kiedy chce mi się płakać razem z nimi — mówi, kiedy opowiada o trudnych chwilach z ząbkującymi dzieciakami.


— To jest bardzo irytujące, bo nikt nie patrzy na to, że szóstka dzieci to dużo większe wydatki. Zdarza się przecież, że dzieci chorują, potrzebne są też pieniądze na przyjemności dla nich, bo nie da się ich przecież zamknąć w czterech ścianach. Taka rodzina jak nasza wydaje też dużo więcej na żywność czy środki czystości — mówi pani Agnieszka. I zastanawia się: — Ciekawe, o co czepiano się rodzin wielodzietnych, kiedy nie było 500 plus.

Odpowiedzi na pytanie pani Agnieszki dostarczają same zainteresowane, czyli mamy minimum trojga dzieci. Wiele z nich pisze w mediach społecznościowych, że wciąż przyczepia im się łatkę patologii i marginesu społecznego, osób, które nie opanowały sztuki planowania rodziny i na bakier są z wiedzą dotyczącą zasad rządzących rozmnażaniem. Poza tym, co wydaje się oczywiste internetowym hejterom, posiadanie kilkorga dzieci to sposób na unikanie pracy i próba wyłudzenia pieniędzy. Albo ewentualnie dowód na zacofanie i zaślepienie wiarą zakazującą stosowania antykoncepcji. Rodzice, którzy marzą o gromadce dzieci, muszą być przygotowani, że usłyszą pod swoim adresem któreś z tych haseł. Na porządku dziennym są też: „współczuję”, „chyba zwariowaliście” i „po co wam to?”.
Być może jednak idą lepsze czasy dla rodzin wielodzietnych. I nie chodzi wcale o kolejne świadczenia, które mają za zadanie zachęcić Polaków do odwagi w powiększaniu przyrostu naturalnego. Ważne jest przecież także to, co nazywamy „klimatem” wokół wielodzietności.

Trudno to sprawdzić i potwierdzić naukowo, ale ostatnio można mieć wrażenie, że wielodzietność powoli zyskuje na popularności. Jedna z najpopularniejszych par show biznesu Victoria i David Beckhamowie mają czworo dzieci, trojga dzieci doczekała się już para książęca, Kate i William, a wszechwiedzące portale plotkarskie wciąż sugerują, że to nie było ich ostatnie słowo... to znaczy dziecko.

W Polsce jedną ze znanych mam, która czerpie wiele radości z dużej rodziny, jest na przykład Katarzyna Bosacka, która mówi wprost, że w rodzinie wielodzietnej najlepsza jest miłość, którą się mnoży.

Odczarowaniu mitu matki wielodzietnej służy także projekt fotograficzny „Wielodzietna”, którego autorką jest Monika Moryń, mama wychowująca 6 dzieci. Czworo innych, jak podaje, jest w niebie.

— (...) chciałam opowiedzieć o wielodzietności, która — tak sądzę — nadal wielu kojarzy się negatywnie. Chcę odczarować ten stereotyp wielodzietnej matki — zaniedbanej, umęczonej, stojącej w ogonku po zapomogę. Żadna z nich taka nie jest — zapewnia w swoim komentarzu do projektu Monika Moryń.
Moryń uwieczniła na swoich fotografiach kilka kobiet. Wśród nich pojawia się na przykład 45-letnia Agnieszka, nauczycielka, mama 5 dzieci. — Poświęcanie się to mit! W wielodzietnej rodzinie nie wolno i nie można się starzeć. Z maluchem przy piersi ciągle jestem młodą mamą — mówi o sobie.

Inna z bohaterek, Marta, która na zdjęciu pozuje, będąc z czwartym dzieckiem w ciąży, o swoim doświadczeniu macierzyńskim mówi z kolei tak: — To codzienne dzielenie się miłością, mnóstwa pięknych chwil, radości, ale także poznawanie swoich granic (złość, przemęczenie, bezsilność) i zmaganie się z własnym egoizmem, brak wygody.

46-letnia Agnieszka przyznaje także, że ona sama poddała się stereotypom związanym z posiadaniem kilkorga dzieci.

— Wielodzietność nie była moim marzeniem, nie kojarzyła mi się z niczym dobrym. Raczej ze szlafrokiem, rozchodzonymi kapciami, ciągłym zmęczeniem, sporą nadwagą i... tłustymi włosami. To odkrycie. Rodzę kolejne dzieci i widzę, że nic z tego się nie realizuje (no, może poza zmęczeniem) — zapewnia mama 12 dzieci, z których troje znajduje się w niebie).

Czego więc życzy sobie, poza mniejszą dozą jednoznacznych ocen, mama wielodzietna? — Jak najmniej chorób i jak najwięcej przespanych nocy, bo wyspany człowiek ma lepszy humor — mówi ze śmiechem pani Agnieszka.
I tylko tyle. Wielkich słów nie trzeba. Za każdą łzę, która spłynęła z bezradności czy zmęczenia, wynagrodzą dzieci i ich miłość.

Daria Bruszewska-Przytuła

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. E #2749859 | 188.146.*.* 20 cze 2019 08:52

    Podziwiam! Często narzekamy na brak czasu przy jednym lub dwójce dzieci, a tu tyle pociech i do tego malutkie trojaczki. Zdrowia i siły!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Stomilowiec #2747765 | 5.173.*.* 15 cze 2019 20:59

    Duża rodzina super sprawa życzę powodzenia i szczęścia mam 2 dzieci myślimy o trzecim jeszcze raz brawo

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Stomilowiec #2747477 | 5.173.*.* 15 cze 2019 12:37

    Brawo rodziny wielodzietne to super sprawa zresztą rodzina i dzieci to przyszłość Polski

    odpowiedz na ten komentarz

  4. j. #2747404 | 83.9.*.* 15 cze 2019 10:56

    Ja wychowałem się w rodzinie gdzie było nas pięcioro rodzeństwa. Że tak nieśmiało spytam.... A co robi tata tych pociech? Pracuje?

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  5. ja przeliczam na rok #2747386 | 83.5.*.* 15 cze 2019 10:30

    6x500 x 12 miesięcy =36000 zł. O idzie 36 tysięcy !!! z moich podatków. Czy to stwierdzenie jest nieprawdziwe ? prawda przecie boli jak nic.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (6)