Nie wpłacisz? Skompromituję cię!

2019-06-11 17:11:23(ost. akt: 2019-06-11 14:08:37)

Autor zdjęcia: Bartosz Cudnoch

Niektórzy z nas znajdują niekiedy w poczcie e-mailowej wiadomość, która grozi nam zniszczeniem komputera, jeżeli nie wpłacimy nadawcy tej informacji określonego haraczu. Co robić w takiej sytuacji, żeby nie stracić dorobku ostatnich lat?
„Mam dla ciebie złe wieści. W tym dniu włamałem się do twojego systemu operacyjnego i uzyskałem pełny dostęp do twojego konta e-mail”— informuje nas nadawca wiadomości. Haker pisze, że nie omieszka rozesłać do wszystkich osób naszych zdjęć, jak to „zabawiamy się” przed ekranem komputera, oglądając strony dla dorosłych. Chyba że przekażemy nadawcy ok. 300 euro, wpłaconą na przysłany adres, który w nazwie ma bitcoin. Po czym, co gwarantuje nam „kod honoru hakera”, więcej już niepokojeni przez niego nie będziemy.

Gdybyśmy jednak zwlekali z wpłatą, to wpuszczony do naszego systemu operacyjnego wirus skutecznie zablokuje nasz komputer. I na to nie będzie rady, bo — jak pisze nadawca — wszelkie „zhakowane” dane znajdują się od teraz na serwerze zewnętrznym. „Nie bądź na mnie zły, każdy ma własną pracę” — kończy.

Co robić w takiej sytuacji? Znajomy informatyk radzi: od razu dzwonić na policję. — Czy w tym mailu są jakieś szantaże, że ktoś nagrał pana, jak się pan zabawia sam ze sobą przed komputerem, że zrobił screena z komputera, że jest pan zboczeńcem? — pyta młodszy inspektor Leszek Róziecki, specjalista od cyberprzestępczości z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. — W niedzielę również dostałem takiego e-maila. Dwa tygodnie temu przyszedł e-mail o tej samej treści, tylko napisany po japońsku. Przetłumaczyłem sobie translatorem. Jest to zwykła, perfidna socjotechnika. On nie ma żadnych informacji na temat pana, to jest wyłącznie działanie, które ma na celu wywołać panikę.

Pornografia w internecie jest najbardziej chodliwym “towarem”. Spamerzy wiedzą, że, rozsyłając takie informacje do dziesiątków tysięcy ludzi, w końcu trafią do kilkuset, którzy rzeczywiście zabawiają się przed komputerem, ci wystraszą się i wyślą im te 300 euro.

— Treść tego e-maila to jest totalna bujda — dodaje inspektor Róziecki. — Czasami może zdarzyć się, że w treści takiej wiadomości pojawi się hasło do poczty. Ale to tylko dlatego, że kiedyś, w przeszłości mogło ono gdzieś wypłynąć. Na przykład ktoś przejął jakiś serwis i tam to hasło było zapisane. Natomiast oni nie mają żadnej kontroli nad pańskim komputerem.

— Oczywiście „strzeżonego Pan Bóg strzeże” i kiedy dostałem pierwszą taką wiadomość, zmieniłem hasło do swojej poczty, przeskanowałem komputer antywirusem. Jednak nic nie znalazłem — kontynuuje Leszek Róziecki. — Dla uspokojenia mogę jeszcze powiedzieć, że oni podają adres portfela kryptowalutowego. Jeden z tych portfeli, podpięty pod taki e-mail, został sprawdzony. Były tam raptem dwie wpłaty. Czyli na ileś tysięcy rozesłanych e-maili tylko dwie osoby się przestraszyły i wpłaciły. Pozostali zignorowali tę wiadomość. Radzę: totalnie ignorować tego typu e-maile.

— Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że takiego e-maila dostał na swoją służbową, ogólną skrzynkę, komendant wojewódzki policji — dodaje jeszcze Róziecki. — I było w nim wyraźnie napisane, że „mamy nagrane na kamerze, co robisz”. Przestępcy mieli pecha, bo ten komputer służbowy stoi w sekretariacie komendy i obsługuje go niemal wyłącznie sekretarka. Jego stacjonarny monitor nie jest nawet wyposażony w kamerkę.

Czy jednak policja jest w stanie takiego spryciarza namierzyć? — Oni wiedzą, co robią — wyjaśnia inspektor. — Ich tożsamość jest absolutnie ukryta, a pieniądze z podanego portfela kryptowalutowego mogą zostać wypłacone gdziekolwiek na świecie, na różne sposoby. I nie ma tutaj współpracy międzynarodowej, także z uwagi na stosunkowo niewielkie straty. Kiedy otrzymamy taki e-mail, najlepiej go zbagatelizować.

Okazuje się, że ostatnio pojawił się kolejny sposób na wyłudzanie pieniędzy w internecie. Rozsyłane są e-maile, w których sprawcy podszywają się pod policję. Korzystają z tzw. fake-mailerów, które pozwalają na wysłanie e-maila z dowolnego adresu. Ofiary otrzymują z domen policyjnych e-maile: „w związku ze sprawą.... jest pan zobowiązany stawić się...” itd. a w załączniku treść zawiadomienia. Kiedy odbiorca klika w ten załącznik, okazuje się on być plikiem exe powodującym zaszyfrowanie komputera. I wtedy przestępca żąda okupu za odblokowanie naszego narzędzia pracy.

— Takich telefonów, jak ten od pana, mam kilka dziennie, dlatego proszę być spokojnym, nic się złego nie dzieje — podsumowuje specjalista.

Łukasz Czarnecki-Pacyński

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. szerlok cholms #2745686 | 79.190.*.* 12 cze 2019 08:40

    No rozkmina pierwsza klasa, a wychodzi z tego że ta choroba (zabawiania się przed PC) się rozszerza

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Heh #2745626 | 88.156.*.* 12 cze 2019 05:40

    Też dostałem i z ciekawości podrzuciłem na policję, ale jednak nic nie zrobią, bo te gówno wysyła jakiś bot z rosji :D

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. jon #2745518 | 188.146.*.* 11 cze 2019 19:42

    też niedawno dostałem takiego@ i olałem go bo niestety nie zabawiałem się... i tzw haker miał pecha a dlatego tzw bo to zwykłynaiwny naciągacz który tylko myśli że ktoś się przestraszy... jeszcze ostatnio przysyłają o wszczętej kontroli skarbowej,lepiej tego nie otwierać ...

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz