Ile z pensji zabierze nauczycielom strajk?

2019-03-20 09:46:23(ost. akt: 2019-03-20 09:58:23)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Od poniedziałku w szkołach odbywają się referenda w sprawie strajku nauczycieli. Na razie wszystko wskazuje na to, że strajk odbędzie się 8 kwietnia. Ale można go także w prosty sposób zdusić. I nie chodzi o porozumienie z rządem.
Rząd ma problem. Do strajku szykują się nie tylko nauczyciele, ale też taksówkarze, niepełnosprawni, rolnicy czy górnicy. Głównym powodem jest to, że rządowy worek obietnic został za szeroko rozwiązany.
Warunkiem rozpoczęcia strajku nauczycieli jest wynik referendum, które od poniedziałku odbywa się w szkołach. Jeśli weźmie w nim udział połowa uprawnionych i większość opowie się za najostrzejszą formą protestu, strajk się odbędzie. Według szacunków, do protestu chce przystąpić ponad 80 procent szkół.

Zapowiadany protest to pośrednio reakcja na konwencję PiS, na której Jarosław Kaczyński zapowiedział 500+ na każde dziecko, trzynastkę dla emerytów, czyli dodatkowe 1100 zł, zniesienie PIT-u do 26 roku życia, obniżenie kosztów pracy i rozwój komunikacji publicznej. Sprawę zaognił Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta RP, który stwierdził, że nauczyciele mogą zwiększyć swoje dochody, bo przecież „nie mają obowiązku życia w celibacie”. Premier Mateusz Morawiecki również nie polepszył stosunków z nauczycielami, stwierdzając, że samorządy oszczędzają na nauczycielach.

Ale i Związkowi Nauczycielstwa Polskiego zdarzają się niefortunne wypowiedzi. Sławomir Broniarz, szef ZNP stwierdził: „Strajk to nie wszystko. Mamy w ręku potężny oręż, jakim jest promocja uczniów. Jeśli go wykorzystamy, to edukacji grozi kompletny kataklizm”. Nie pomogły tłumaczenia, że wypowiedź została wyrwana z kontekstu. Broniarz już przeprosił, ale niesmak pozostał.

Okazuje się jednak, że strajk może w ogóle się nie odbyć. Albo może zostać znacznie osłabiony. I to nie dzięki porozumieniu nauczycieli z rządem, a przez przepisy.

Zadzwoniła do nas nauczycielka jednej ze szkół z naszego regionu. — Jutro (rozmawialiśmy w poniedziałek — red.) odbędzie się w naszej szkole referendum strajkowe. Usłyszałam, że dyrektor żąda wpisania się na listę i przekazania tej listy do księgowości. Za każdy dzień strajku mają nam potrącać 200 zł z pensji — powiedziała. — Jeśli tak to będzie wyglądać, to nikt nie będzie protestował.

Dodajmy tylko, że pensja nauczyciela stażysty to niecałe 2000 zł netto. Przy kilkudniowym strajku zniknęłaby mu więc połowa pensji. Czy to w ogóle możliwe? — Udział w referendum nie jest deklaracją udziału w strajku. Listę trzeba potwierdzić. I to nie jest zadanie dyrektora, a komisji referendalnej, która taką listę otrzymuje — tłumaczy Tomasz Branicki, szef ZNP na Warmii i Mazurach. — Później potwierdza się odebranie karty referendalnej. I pracownik może z nią zrobić co chce. Nawet wyrzucić. Gdy poznamy wyniki, czyli czy strajk w szkole się odbędzie, czy nie, zbierzemy nazwiska pracowników, którzy do niego przystąpią. Trzeba utworzyć komitet strajkowy i on dopiero przekaże listę strajkujących do dyrektora.

Wtedy wyjścia są dwa. — Przepisy mówią o tym, że nie płaci się za udział w strajku — stwierdza Branicki. — Dyrektor może jednak uznać, że strajk był w ogólnym interesie pracowników. Ale stawka, jaką się obniża, jest zależna od wielu czynników, np. umowy.

Jeśli jednak założymy, że za strajk faktycznie zostaną obcięte pensje, to czy w ogóle ktokolwiek będzie strajkował? — dopytujemy.
— Dyrektor może obciążać za strajk, bo nie ma świadczenia pracy. Takie są przepisy. Każdy jednak decyduje za siebie. Jeśli nie zaryzykujemy, zostaniemy z niczym. Wszyscy wiedzą, jakie są konsekwencje — podkreśla Tomasz Branicki.

pj

Jacek Protas

— Poziom niezadowolenia jest coraz większy. Z jednej strony operuje się wielkimi kwotami, obiecuje gruszki na wierzbie. Prezes Kaczyński obiecuje kolejne setki miliardów złotych, a z drugiej strony to, co trzeba załatwić i to, o co proszą nauczyciele, od miesięcy jest nie do załatwienia. Nie dziwię się frustracji i temu, że chcą strajkować. Zachowują się z dużą odpowiedzialnością, mówią, że nie chcą niczego robić kosztem uczniów, ale desperacja jest wielka. W ustawach jest zapisane prawo do strajku. Trzeba go zorganizować tak, żeby był zgodny z przepisami i nie było zagrożenia, że ktoś nie dostanie wynagrodzenia. Co innego z godzinami nadliczbowymi. To, że inni chcą strajkować, wynika z rozpalania nadziei społecznych. Słyszymy, że gospodarka ma się świetnie, ale później okazuje się, że niekoniecznie.

Jacek Protas, poseł PO:

Kossakowski

— Te działania podjęto, by zdyskredytować rząd Prawa i Sprawiedliwości. Opozycja widzi, że nasze propozycje programowe są dobrze przyjmowane. Opozycja nie ma pomysłów, jak w nas uderzyć. Szef ZNP nie ukrywał swoich sympatii politycznych, uczestnicząc w różnych spotkaniach czy manifestacjach. Nigdy go nie widziałem na spotkaniach PiS. To nie zmienia faktu, że dostrzegamy, że nauczyciele nie zarabiają tyle, ile powinni. Są deklaracje premiera, ale to nie stanie się z dnia na dzień. Trzeba otwarcie mówić, że przez 8 lat, gdy rządziła Platforma Obywatelska, nic się nie działo, jeśli chodzi o podwyżki, a jak były, to znikome. To my tchnęliśmy ducha w gospodarkę i podwyżki. Wiadomo, że jak się pomaga emerytom, niepełnosprawnym, to odzywają się nowe grupy. Do wszystkiego powinniśmy podchodzić sukcesywnie.

Wojciech Kossakowski, poseł PiS:

Komentarze (69) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. a tak #2703679 | 91.233.*.* 25 mar 2019 18:20

    A tak naprawde to kabarecik na potrzebę kampanii Broniarza - w czerwcu konferencja wyborcza ZNP i Broniarz chce zachować ciepły fotel na kolejne 5 lat. zagrywka kończy się na referendum bo chyba byłby głupi zeby zarządził tworzenie komitettów strajkowych. nauczyciele sa kompletnie zieloni z ustawy i nie maja pojecia o procedurach strajkowych. Nie wiedza np ze ze strajku wyjscia niema. wiele durnych nauczycielek już sobie robilo grafiki "dyżurów strajkowych nie mając pojęcia że strajkuje się 8 godzin dziennie. wiele planowało sobie w czasie strajku zakupy.Borniarz dogadał się z kumplami z solidarności i z zalewska.teraz zawra poreozumienie ,trochę ustąpi i parezłotych podwyżek dadza.W zamian za to ktoś tam oytryzma jakaś jedynke wyborczą i głosy ZNP.broniarz zachowa stolłe bo on jest wygodny swój "opozycjonista" Przed kamerami poskacze do oczu z zalewska a potem razem posmieja sie z tego na raucie. Ot i cała zagrywka. A nauczyiele niech nie pchaja sie do strajku bo legalny strajk to straszne gówno w kóre łatwo wdepnąć a trudno wyleźć.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. as #2702971 | 89.229.*.* 24 mar 2019 17:24

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. panie kossakowski, kłamiesz pan jak z nut!!!!!!!!!!!Tych waszych bzdur nie chce się już słuchać, tylko.... przez 8 lat polki i polaki......itd.

  3. starszy pan #2702719 | 83.28.*.* 24 mar 2019 08:43

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. NAUCZYCIEL ! , TO WIEDZA ! , NAUCZYCIEL TO PRZYSZŁOŚĆ MĄDROŚĆ I KULTURA NARODU ! . NIE zabobon za miliardy .

    1. Wiosna #2702159 | 37.248.*.* 22 mar 2019 23:06

      Każdy nauczyciel ma prawo sobie dorobić po pracy. Dwa etaty to nie hańba (tj. lekarze). Druga zmiana w biedronce znacznie może poprawić waszą stopę życiową.

      Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz

    2. emerytka #2701799 | 88.156.*.* 22 mar 2019 10:56

      Są różne sposoby przygotowania sobie dożywotniej synekurki.., następna kadencja. Można posłużyć się ”nauczycielami” bo jak do pracy za 4 k skoro ma się ok. 12 k. Od nauczycieli powinno wymagać się ”więcej”, to oni szkolą nasze pociechy a są wykorzystani.... jak ”...na wnuczka”...(wstyd).

      Ocena komentarza: warty uwagi (24) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (69)