Zioła — szczypta szaleństwa, garść zdrowia w kuchni

2019-01-25 12:41:29(ost. akt: 2019-01-25 12:50:14)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Ilekroć widzę swoich kolegów, którzy w kierunku czajnika zmierzają z kolorowymi torebeczkami celem „upichcenia” jakiegoś dania na szybko — zęby same zaczynają mi zgrzytać! Nie z głodu bynajmniej i nie z zazdrości, a wyłącznie z powodu zawartości tych torebeczek...!
Sól, skrobia, mączka, regulator kwasowości oraz cała reszta chemicznie brzmiących nazw, których z obawy o zdrowie nie odważę się powtarzać. Cała masa E z rozmaitymi kombinacjami cyfr i inne składniki prosto z tablicy Mendelejewa — wszystkie one skutecznie obniżają moją wiarę w zdrowie, które niby z tych torebeczek moich kolegów ma szerokim strumieniem płynąć. Żadne takie! Już prędzej uwierzę, że, gdy tylko zejdą z tego padołu, roztoczy się wokół nich fosforyzująca poświata godna samej Marii Skłodowskiej-Curie…

Nie zawsze wiemy, co jemy. Staramy się przygotowywać nasze dania z jak najmniej przetworzonych składników, ale często pośpiech lub — co nie daj, Boże! — lenistwo — zmuszają nas do korzystania z półśrodków i z tych gotowych przysmaków rzadkiej klasy. Musimy więc ratować nasze organizmy, a w szczególności układy trawienne, jakimiś odtrutkami i naturalnymi wzmacniaczami. W innym wypadku widmo tej fosforyzującej Skłodowskiej może nadbiec w naszym kierunku kurcgalopkiem. I to prędzej, niż byśmy się spodziewali…!

Nie bez przyczyny nasi przodkowie jeszcze na początku ubiegłego wieku zioła do wszystkich potraw dodawali garściami. Staropolska kuchnia, na przepisach której wciąż bazuje większość współcześnie przyrządzanych w naszych domach potraw — daleka jest raczej od dietetycznych receptur. Ciężkie mięsa i jeszcze cięższe sosy do nich, potrawki, pasztety… I dalej pączki, serniki, mazurki i poncze… Gdyby nie naturalne remedia dodawane bezpośrednio do potraw — z dużym prawdopodobieństwem pisałabym te słowa w całkiem innym języku, a może i innym alfabetem.

A zatem czemu by nie skorzystać z dawnego hasła „Wróćmy do ziół” i nie zastąpić tych wszechobecnych wybuchowych mieszanek naturalnymi ziołami? Dodane do potraw obniżają ciśnienie krwi, poprawiają trawienie i regulują metabolizm, a przede wszystkim o niebo przewyższają intensywnością smaku i aromatu sztuczne poprawiacze i ulepszacze. Świeże czy suszone, wyhodowane na działce, w ogródku, wprost na balkonie lub wręcz na kuchennym oknie — zioła w charakterze przypraw zawsze mają moc! Pamiętajcie: era soli i pieprzu w kuchni dawno minęła. Nie wspominając już o tym, że od starożytności całe rzesze pań stosowały wiele z nich jako naturalne afrodyzjaki. Skutecznie stosowały…

Przedstawiam zatem swój autorski przewodnik po najważniejszych ziołach, bez których nie wyobrażam sobie nawet najprostszych dań. Od razu pragnę zaznaczyć, że większość z nich do naszej domowej kuchni wprowadziła moja mama. Wprawdzie wiedźmami jesteśmy obie — ale ona w kuchni jest większą. A o ziołach-truciznach może mi jeszcze pozwolą napisać…

Bazylia

Danie kuchni śródziemnomorskiej bez bazylii po prostu nie istnieje. Ale nie tylko. Dodajemy ją do wszelkich dań przygotowywanych na bazie pomidorów, w tym do sosu na spaghetti. Także do groszku, szpinaku, zupy fasolowej. Z mięs bazylię kocha baranina i wołowina, cielęcina i… krewetki. Świeżą bazylią krótko przed podaniem możemy też doprawić omlet i suflet. Można jej też użyć do aromatycznej oliwy. Prócz aromatu bazylia poprawia trawienie, łagodzi wzdęcia i nudności. Ma ponadto właściwości zbliżone do melisy — uspokaja, łagodzi nerwy i poprawia sen.

Bazylia

Majeranek

A mówiłam, że będzie o afrodyzjakach! Od wieków jest majeranek symbolem miłości, a dodany do specjalnego eliksiru — uczucia wzbudzał zgoła w umarłym…! Jak dla mnie, majeranek ma tak niezwykły zapach, że to jemu samemu trudno się oprzeć. I najpiękniejsze w majeranku jest to, że zachowuje go zarówno w postaci suszu, a dodany do potraw chyba jeszcze bardziej intensywnieje. Ponieważ świetnie poprawia trawienie — jest obowiązkowym składnikiem wszystkich tłustych potraw. Pomaga też przy bólach głowy, skurczach, kaszlu, migrenie i lekkich schorzeniach nerwowych. W kuchni majeranek przyjaźni się z zupami, szczególnie z grochówką, fasolówką, białym barszczem i żurkiem. Dodajemy go do wszystkich potraw mięsnych, pieczeni, sosów i farszów. Świetnie też współgra z innymi ziołami: tymiankiem, szałwią i rozmarynem. A jadł ktoś kiedyś pasztet, który nie pachniał majerankiem? Jeśli jadł — to popełnił świętokradztwo i powinien być ścigany prawem…!

Rozmaryn

Rozmaryn tylko trochę ustępuje majerankowi zapachem i aromatem. Czy świeży, czy suchy — zawsze doskonale podkreśli smak dań rybnych i mięsnych, także dziczyzny. Można go dodawać do sałatek, do makaronu i do dań ziemniaczanych — praktycznie do wszystkiego. Rozmaryn pomaga w prawidłowej pracy żołądka, wątroby i nerek. Ma działanie dezynfekujące, więc natychmiast łagodzi stany zapalne przewodu pokarmowego. Działa też napotnie i rozkurczająco. Natomiast z doświadczeń własnych do dziś z drżeniem rąk wspominam wspinaczkę na ateński Akropol, miejscami nader gęsto porośnięty wybujałymi krzakami rozmarynu właśnie. Nie bacząc bowiem na świętość miejsca oraz na liczne budki strażników — mamunia właśnie tam postanowiła uzupełnić domowe zapasy tego zioła…! Obeszło się bez incydentów i międzynarodowego skandalu, ale co przeżyłam — moje na wieki…!

Rozmaryn

Czosnek

To właściwie naturalny antybiotyk, zawarta w nim bowiem alliina jest substancją aktywną i to dzięki niej świeży czosnek działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, antygrzybicze i antyseptyczne. Stąd wielki powrót czosnku można zauważyć, a raczej poczuć szczególnie jesienią, kiedy w poszukiwaniu naturalnych środków zapobiegawczych i wzmagających odporność — Polacy zaczynają jeść czosnek na potęgę. I poniekąd słusznie, ale ponieważ aromat czosnkowy jest naprawdę intensywny, nie wolno z nim przesadzać, bo zwyczajnie zabijemy smak całej potrawy. Jeśli chodzi o właściwości zdrowotne, czosnek zwiększa wydzielanie soku żołądkowego i chroni przed zgagą. Wzmaga wydzielanie żółci i działa przeciwskurczowo. Korzystnie wpływa też na drogi oddechowe, reguluje florę bakteryjną i sprzyja lepszemu ukrwieniu naczyń wieńcowych.

Oregano

Właściwości oregano doceniał sam Hipokrates. To on odkrył zresztą, że oregano jest silnym naturalnym antybiotykiem i zalecał stosowanie go na wiele dolegliwości. Z powodu dużej zawartości olejków eterycznych, flawonoidów i garbników zioło ma silne działanie antyoksydacyjne i przeciwnowotworowe. Jest doskonałym przeciwutleniaczem, 42 razy lepszym od jabłka. Pomoże też w podniesieniu odporności i w chorobach układu pokarmowego. W kuchni to świetna para dla pizzy, sosów pomidorowych i do spaghetti, mięs, szczególnie wołowiny, jagnięciny i cielęciny, ryb i szpinaku.

oregano

Tymianek

O tymiankowej herbatce już było — czas na tymianek jako składnik receptur kuchennych. Ponieważ doskonale wspomaga nasz układ pokarmowy, pobudza wydzielanie soków trawiennych, łagodzi wzdęcia oraz oczyszcza drogi oddechowe, tymianek ma w kuchni szerokie zastosowanie. Można go dodawać do pieczonych i duszonych mięs, sałatek oraz sosów — ułatwia szybkie i bezproblemowe trawienie najtłustszych dań w żołądku oraz w jelitach. Świetnie gra z rybami, pomidorami, zupami, krokietami, grzybami i z cebulą. Można go dodać nawet do lemoniady — nabierze świeżego, orzeźwiającego w czasie upału smaku. O swojskich ziemniakach pieczonych w piekarniku nawet nie wspominam…!

Tymianek

Lubczyk

I znów afrodyzjak, na co wskazuje już choćby jego nazwa…! Ale i bardzo zdrowa, aromatyczna przyprawa. Lubczyk działa wykrztuśnie, moczopędnie i rozkurczowo. Chroni od wzdęć i biegunki. W postaci świeżych listków dodajemy go do sałatek, zup i potraw mięsnych. Świetnie wzbogaci wszelkie wekowane warzywa. Z kolei w postaci nasion lubczyk podkreśli smak makaronów i dań ziemniaczanych. W Anglii zmiażdżone nasiona lubczyku to nieodzowny składnik pieczonego w domu chleba. No dobrze, niech już będzie. Ponoć wykopany razem z nacią 1 października o 6 rano — lubczyk w najbardziej nawet niezgodnym małżeństwie działa same cuda. Panna młoda, upiąwszy liść lubczyku we włosy lub do sukni ślubnej — mogła już kilka chwil po wstąpieniu w związek liczyć na życie przy boku męża mlekiem i miodem płynące, pełne radości, szczęścia i oczywiście dozgonnej miłości. I tak samo, dodany do pierwszej kąpieli, wiele szczęścia miał przynosić dziewczynkom. Z tym małżeństwem to nie wiem, bo jeszcze się nie zdecydowałam spróbować. A co do kąpieli, musiała mama coś tam domieszać — bo na brak szczęścia w życiu absolutnie narzekać nie mam prawa!
Magdalena Maria Bukowiecka


Dziewki umiem porządnie do młodzieńców zwodzić.
Uczynię, co nie będzie nigdy dzieci rodzić.
Za mąż nigdy nie pójdzie, której ja chcę zgoła,
Uczynię to a prędko, bo mam takie zioła.

Anonimowy autor w 1614 r. tak pisze:

Lubczyk