Aleksander Woźniak: Rysowałem w tokijskim metrze [ROZMOWA]

2018-12-31 14:37:36(ost. akt: 2019-01-01 21:07:40)
Aleksander Woźniak

Aleksander Woźniak

Autor zdjęcia: archiuwm prywatne

Jak patrzył na Tokio Aleksander Woźniak, artysta grafik i pedagog z UWM w Olsztynie? Można się o tym przekonać w Galerii Sztuki BWA w Olsztynie. Wystawę jego prac „Patrząc na Tokio” można oglądać do 27 stycznia przyszłego roku.
— Rysowałeś i malowałeś Tokio, zwiedzając je?
— To nie było typowe zwiedzanie turystyczne, ale raczej wycieczki służące rysowaniu. Rysunki powstawały jeden po drugim, w ciągach, strumieniach rysunkowych. W pracowni grafiki Tokyo University of Arts pracowałem nad litografiami. Wieczorem, w nocy, leżąc w łóżku, dalej rysowałem i malowałem tuszem obrazy, które przepływały w mojej głowie. Budziłem się zasypany rysunkami z poprzedniego dnia.

— Rysowałeś za dnia na przykład pasażerów tokijskiego metra. Jak to się odbywało: wyciągałeś kartki papieru i na ich oczach szkicowałeś?
— Rysowałem cały czas. Bardzo lubię rysować ludzi. Sytuacja idealna.

— Piórkiem, ołówkiem?
— Lubię pracować różnymi narzędziami. Także tymi, które są niepozorne. Na przykład lubię bardzo tanie ołówki.

— Czy pasażerowie metra byli zainteresowani twoim rysowaniem?
— Zaletą bycia anonimowym jest między innymi to, że nie ma takiej sytuacji między tobą a modelem, która byłaby krępująca. Nawet jeśli ktoś dyskretnie przygląda się temu, co robisz, nie wpływa to na twoją koncentrację.
Generalnie atmosfera w Japonii jest bardzo przyjazna, bezpieczna. Zdarzały się również interakcyjne sytuacje, w których na przykład rysowałem wspólnie z ludźmi, którzy chcieli coś dopisać, poprawić na moich rysunkach.

— Kończyłeś jeden rysunek i zaczynałeś następny?
— Moje rysowanie polegało na prowokowaniu swojego rodzaju reakcji łańcuchowych. To są zagadnienia odnoszące się do kompozycji, w ujęciu metaforycznym, w którym istotnym elementem jest przestrzeń pomiędzy kolejnymi obiektami, obrazami czy też znakami.

— Jak długo rysunek powstawał?
— Wszystkie prace z tego cyklu to bardzo krótkie, czasami gwałtowne rysunki. Można je określić jako rysunkowe epifanie.

— Opowiedz jeszcze o przyjemności rysowania...
— Największą przyjemnością w rysunku jest przede wszystkim obserwacja, która pochłania cię i sama prowadzi twoją rękę. Natura jest bardzo interesującym przewodnikiem.

— Na twoich rysunkach są często ludzie czytający w metrze.
— Tak, to bardzo typowy widok. Ale oczywiście mnóstwo osób patrzy w komórki, laptopy, śpi albo słucha muzyki...

— Pokazujesz też zwierzęta, ptaki.
— Tokio jest bardzo męczące, poruszanie się po mieście wymaga ogromnego wysiłku, zwłaszcza kiedy cały czas rysujesz. Ale Tokio ma też inne oblicze. Japońska przyroda zawsze robiła na mnie duże wrażenie. Na wystawie przedstawiam serię rysunków z japońskich ogrodów. Są one enklawą spokoju.

— Jak dużo udało ci się narysować i namalować w Tokio?
— Podczas całego pobytu około tysiąca dwustu prac.

— Miałeś plan dotyczący przedstawienia Tokio czy to, co powstało, wynikło wyłącznie z przypadku?
— Nie było żadnej prekoncepcji dotyczącej formy, raczej inspiracje, sposoby pracy, które chciałem sprawdzić, zweryfikować w nowym środowisku. Na przykład sposób pracy Katsushika Hokusai.

— To jeden z najwybitniejszych drzeworytników japońskich, żyjący w latach 1760-1849. Nawiązujesz do formy Hokusai?
— Nawiązuję nie tyle do formy Hokusai, ale raczej do jego metody twórczej, która przenika całą jego sztukę, a być może jest najbardziej widoczna w jego szkicownikach tzw. „Manga”. Przyjąłem to jako pewien interesujący model kreacji, bardzo zbieżny z tym, co robiłem.

— Współcześnie słowem „manga” określa się głównie japoński komiks.
— Tak. Słowo manga oznacza potocznie japoński komiks popularny. Warto jednak przypomnieć, że to słowo wywodzi się od zbioru „krnąbrnych”, „nieodpowiedzialnych”, „szalonych” szkiców opublikowanych przez Hokusai w formie książek drzeworytniczych. Manga jest istotnym fragmentem spuścizny tego genialnego twórcy.

— Czy rysunki zgromadzone na wystawie „Patrząc na Tokio” to hołd dla Hokusai?
— Oczywiście Hokusai jest bardzo ważny, podlegał ciągłej analizie, ale nie jest to do końca takie proste. Jest również wiele innych istotnych źródeł, z których czerpałem inspiracje. Przede wszystkim wyjazd był eksperymentem skonstruowanym w ten sposób, żeby zerwać pewną zasłonę, odsłonić moje własne oblicze. To publiczna prezentacja tego, jak aktualnie rysuję — w pewnym sensie fragmentu mojego wewnętrznego świata.

— Wystawa jest pochwałą papieru.
— Znam dobrze i bardzo cenię sobie papier japoński. Ale, paradoksalnie, znajduję też przyjemność w rysowaniu na zwykłym papierze. Czasami rysuję również na tablecie, w komputerze — jednak to zupełnie inna rzeczywistość. Papier jest dla mnie pewnego rodzaju unikalnym znakiem intymności, prostoty i wolności.

— Chodzenie po tokijskich sklepach papierniczych to pewnie sama przyjemność?
— Oczywiście jest tam bardzo interesujący wybór papierów. Od najtańszych do najdroższych, ręcznie czerpanych w pracowniach o ustalonej renomie. Odwiedzałem również miejsca, w których można nabyć papier do kaligrafii — tzw. shodo, japońskie pędzle. Na mojej wystawie można zobaczyć rysunki czy malarstwo zarówno na prostym, ale również bardzo wyszukanym papierze.
Na przykład na brązowym papierze bambusowym, który w dotyku przypomina tkaninę. Kolor tego papieru to naturalny kolor włókna bambusowego, które podczas procesu papierniczego pozostaje niebielone. Papier ten dostałem w prezencie od mojego przyjaciela.

— Dlaczego zainteresowałeś się Japonią?
— To zupełny przypadek. Wyniknął głównie z moich poszukiwań, eksperymentów w zakresie grafiki. W pewnym momencie zainteresowałem się drzeworytem japońskim. Moja praca habilitacyjna opierała się na autorskich interpretacjach technologii drzeworytu japońskiego. Ale Japonia okazała się o wiele bardziej obszernym źródłem inspiracji.

Marek Barański

Obrazek w tresci

Aleksander Woźniak
Urodził się w 1978 roku w Gdańsku. Jest artystą grafikiem i pedagogiem, profesorem w zakładzie grafiki Instytutu Sztuk Pięknych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. W 2018 roku otrzymał nagrodę prezydenta Olsztyna za wybitne osiągnięcia w dziedzinie grafiki warsztatowej oraz współpracę międzynarodową. Na wystawie w BWA w Olsztynie znajdują się jego prace, które powstały wiosną 2018 roku w stolicy Japonii.