Orkiestra zagrała „Jeszcze Polska” i przez granicę weszliśmy do Kraju Naszego Kochanego

2018-11-10 11:30:00(ost. akt: 2018-11-10 12:21:14)

Autor zdjęcia: arch. rodzinne

38 lat po śmierci męża, w roku 1996 umiera Marianna Rymkiewicz. Przy porządkowaniu damskich szpargałów i bibelotów rodzina znajduje zawinięte w chusteczkę: legitymację żołnierską, odznakę pułkową Ułanów Jazłowieckich, dwa Krzyże Walecznych i gruby notes z zapiskami.
Zapiski ukrywały nieznane dotąd własnym, dorosłym już dawno dzieciom i wnukom przeżycia młodego chłopca z Wilna, którego los rzucił w sam środek historycznych zdarzeń decydujących o kształcie granic Niepodległej Ojczyzny.

Skrywanie chwalebnej przeszłości przez Zygmunta Rymkiewicza w czasach szalejącego komunizmu w Polsce do 1956 roku było konieczne. Natomiast nieujawnianie jej przez małżonkę wynikało być może z faktu, że jakiś czas po śmierci męża poślubiła innego, bardzo zazdrosnego mężczyznę, chyba nieprzypadkowo... również ułana. Może nie chciała, żeby czuł się porównywany z nieżyjącym poprzednikiem?

Owszem, wszyscy w rodzinie, mieli jakieś mgliste pojęcie o tym, że ich ojciec i dziadek był kiedyś w wojsku, ale przecież wszyscy byli. O samej uroczystości ślubnej z Zygmuntem w 1930 roku Marianna opowiedziała tylko najstarszej córce Irenie: do Wilna przybył osobiście dowódca 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich płk. Antoni Szuszkiewicz i wręczył pannie młodej 14 róż w barwach pułkowych: 7 białych i 7 żółtych.

Przy okazji każdej uroczystości rodzinnej to właśnie następca Zygmunta – Adam – honorowany był chóralnym odśpiewaniem piosenki „Ułani, ułani, malowane dzieci”. Nikt wtedy prócz Marianny nie wiedział, że ich prawdziwy ojciec, dziadek i pradziadek był jednym z pierwszych, którzy tworzyli zalążki najsławniejszego w dziejach polskiej kawalerii 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. Że przebył cały ich szlak bojowy w walce o granice Niepodległej Rzeczpospolitej.

Stanisław Sokołowski (z lewej) uratował Zygmunta Rymkiewicza (z prawej)

Kończyła się I Wojna Światowa. Brało w niej udział 80 milionów żołnierzy. Co ósmy z nich zginął, co czwarty odniósł rany. Rozpadały się mocarstwa, Rosję toczyła zaraza wojny domowej, Niemcy kapitulują militarnie i przeżywają wstrząsy polityczno-społeczne a obrzeża Austro-Węgier zaczynają płonąć od kwestii narodowych, czeskich, słowackich, węgierskich, chorwackich, słoweńskich, bośniackich, ukraińskich i przede wszystkim polskich. Wojna światowa się skończyła, a mimo to tysiące, dziesiątki tysięcy polskich patriotów, żołnierzy poborowych, młodych studentów i starszych oficerów ginęło dalej w walce o kształt naszych granic, wolności i niepodległości młodej, odradzającej się ojczyzny.


Prawda jest taka, że Zygmunt został wcielony do oddziału kawalerii pułku rosyjskiej armii w Mikołajewie. W grudniu 1917 r. po rozsypce armii carskiej przedostaje się w kilkudziesięcioosobowej grupie kawalerzystów na Kubań. W grupie jest kilkunastu Polaków, podobnie jak on wcielonych do ruskiej armii i podobnie jak biali Rosjanie pałających żądzą stłumienia bolszewickiej rewolucji. Jeszcze w Odesie od zarządcy stadniny Persona dostaje na drogę swojego ulubionego Aganioka i pewną niedużą sumę pieniędzy. W czasie drogi zimowo-wiosennej na Kubań oddział walczył głównie z robactwem i głodem. Chleb racjonowano oszczędnie, porcje były głodowe.

Żołnierze węszyli „za żarciem”, towarzyszył temu lament gospodyń po ginącym drobiu i rekwirowanych zapasach owsa dla koni. Czasem ów żołnierz wolałby już tę wojenkę zakończyć i wracać do domu. Jednak instynktownie wyczuwał, że na pokój się nie zanosi.

Na Kubaniu oddział przyłącza się do formujących się tam białych oddziałów gen. Aleksiejewa. Wkrótce, w połowie sierpnia 1918 roku na mocy porozumienia Aleksiejewa a twórcą polskiego wojska na Kubaniu gen. Żeligowskim, grupa Polaków przechodzi pod rozkazy „Oddziału Polskiego” przy 2-gim Pułku Konnym Ochotniczej Armii gen. Aleksiejewa. We wsi Paszkowskaja pod Jekaterinogradem zaczęła się energiczna organizacja szwadronów polskich. Napływali licznie ochotnicy – rozbitkowie z I i II Korpusów Polskich Wschodnich rozbitej Armii Rosyjskiej.



W czasie I wojny walczył w armii rosyjskiej. Zimą 1918 roku stworzył złożony z Polaków szwadron
We wrześniu 1918 roku na Kubaniu objął dowództwo Dywizjonu 1 Dywizji Jazdy przy 4 Dywizji Strzelców Polskich. Potem dowodziił w Odessie Pułkiem Ułanów 1 Dywizji Jazdy. 1 szwadron pułku walczył u boku wojsk francuskich, greckich i „białych” rosyjskich z bolszewikami w okolicach Odessy. W kwietniu 1919 roku przebił się do Rumunii, a potem przekroczył granicę rumuńską i przybył do Polski.


Plisowski brał udział w wojnie polsko-ukraińskiej. 11 lipca 1919 roku dowodził szarżą pod Jazłowcem. 12 sierpnia jego oddział przemianowany został na 14 pułk Ułanów Jazłowieckich. W 1929 roku mianowany na stopień generała.

Dowodził obroną Twierdzy Brzeskiej w 1939. Trafił do sowieckiego obozu w Starobielsku. Zamordowany wraz z innymi jeńcami w Charkowie. Spoczywa na Polskim Cmentarzu Wojennym w tym mieścieKonstanty Plisowski (1890-1940):


Odessa jest okupowana przez oddziały francuskie, toteż pułk prowiantowała intendentura francuska. Kupiono 400 bardzo dobrych koni, otrzymano broń, różnorodne rzędy końskie i nieco umundurowania. Pułk pełni służbę razem z oddziałami francuskimi i greckimi. Pod francuskimi rozkazami uczestniczy w operacjach najbardziej beznadziejnych, jakie kiedykolwiek wymyślili stratedzy i politycy z Paryża: rozbraja Niemców i Austriaków, „dyscyplinuje” Rosjan białych, walczy z bolszewikami, ale i Ukraińcami Petlury.

Oddziały interwencyjne muszą ustąpić przed nacierającą masą bolszewicką i przebijają sie do Rumunii.


Pułk ściga rozbite sowieckie wojska. 10.X.1920 zdobywa Korosteń. W tym czasie kapral Rymkiewicz dwukrotnie się odznaczył. W bitwie pod Chorowem posłany z plutonem na tyły wsi bronionej przez bolszewików zaszedł ich od tyłu i uderzył na nich w konnym szyku. Dzięki czemu dał możność pułkowi przejść do ataku i zająć wieś.

W bitwie pod Korosteniem uderzył z plutonem na szykujących sie do kontrataku bolszewików. Swoim osobistym przykładem porwał swój pluton i zmusił wroga do ucieczki, biorąc z kilkoma tylko ułanami około 100 jeńców, czemu w wysokim stopniu ułatwił ogólne zwycięstwo.


Bohaterskim zagonem na Korosteń 14 pułk zamknął chlubną historię swych bojowych ciężkich i krwawych działań w wojnie o Polskę 1919-1920 r.

W dniu 20 marca 1921 r. marszałek Józef Piłsudski wręczył pułkowi sztandar podarowany przez wychowanki Jazłowieckiego Klasztoru i udekorował go Krzyżem Virtuti Militari.

W dniu 26 lipca 1921 r. plutonowy Zygmunt Rymkiewicz przechodzi do cywila.

Po powrocie do Wilna w uznaniu zasług bojowych Zygmunt otrzymuje propozycje wstąpienia do Szkoły Oficerskiej Policji oraz "pozwolenie na działalność handlową" dla najbliższej rodziny. Na tej podstawie matka Zygmunta otworzyła restaurację w dzielnicy Antokol, gdzie mieszkali. Ojciec Stanisław - który wcześniej jak mówią rodzinne przekazy - przehulał w karty majątek w Malinówce pod Wilnem, zajął się zaopatrzeniem. Restauracja była czynna jeszcze w czasie II wojny światowej.
Zygmunt po ukończeniu Szkoły Oficerskiej Policji - zostaje komendantem policji w Olkienikach, tam poznaje Mariannę, ślub biorą w 1930 r. Dalej z upodobaniem jeździ konno, wygrywa większość policyjnych zawodów jeździeckich. W 1931 roku przychodzi na świat pierwsze dziecko, córka Irena. Potem kolejno Alicja, Anna, Gerard i Danuta.

Rok 1932, Mała Irenka z rodzicami

Stanisław Sokołowski (z lewej) uratował Zygmunta Rymkiewicza (z prawej)

Do wybuchu II wojny światowej był to najszczęśliwszy okres jego życia. W 1939 roku w sierpniu zostaje jednym z zastępców komendanta policji w Antokolu w Wilnie. W drugim tygodniu wojny zostaje internowany. W marcu 40 roku ucieka i ukrywa się w majątku dalszej rodziny w Malinówce, potem w lasach. Dalsze wojenne losy Zygmunta, tułaczka w oddziałach AK itp. to temat na osobną opowieść.
Po wojnie pierwszym możliwym cywilnym transportem, ze sfałszowanymi dokumentami pracy w charakterze stróża nocnego magazynów prowiantowych i woźnego rosyjskiej szkoły wraz z rodziną i ze skierowaniem repatriacyjnym na Gdańsk wyjeżdża z ZSRR do Polski. Na postoju pociągu na dworcu w Olsztynie pracownik Państwowego Urzędu Repatriacyjnego wyłuskuje Zygmunta z tłumu podróżnych jako "piśmiennego" i każe całej rodzinie wysiadać. Zygmunt zostaje zatrudniony w Powiatowym Oddziale PUR jako intendent. Jako głowa rodziny z 5-giem dzieci dostaje duże mieszkanie w "oficerskiej" dzielnicy Olsztyna.

Niestety, w roku 1949 rozpoczęły się kłopoty. Władze dowiedziały się o ułańskiej przeszłości Zygmunta i rozpoczęły szykany. Całą rodzinę wysiedlono do małej miejscowości Jeziorany pod Olsztynem, Zygmunt dostał nakaz pracy w tzw. ZEOMie - Zakł. Sieci Energ. jako referent administracyjny. To wiązało się z uciążliwymi dojazdami, a jednocześnie rozpoczęły się regularne wezwania do UB, gdzie kazano mu spisywać niezliczoną ilość razy swój życiorys. Kilkakrotnie został dotkliwie pobity za "niezgodności" w szczegółach swej ułańskiej i policyjnej przeszłości. Prześladowania ustały dopiero w 1956 roku i jednocześnie rodzina mogła powrócić do Olsztyna. Dwie zamężne córki już wcześniej urządziły sobie w Olsztynie życie.

Jego przyjaciel, Stanisław Sokołowski po zwolnieniu do cywila w 1921 roku nie miał rodziny i nie miał dokąd wracać - jego rozgrabiony majątek znalazł się w granicach sowieckich. Zabrał się więc razem z Zygmuntem do Wilna. Tam poznał siostrę Zygmunta, zakochał się i ożenił. Wkrótce został prezesem dużego banku w Wilnie, potem wujkiem dzieci Zygmunta. Umiera młodo w roku 1943 na serce.

Nasz bohater Zygmunt Rymkiewicz niedługo cieszył się tzw. "odwilżą". Ciężko zachorował i zmarł w styczniu 1958 roku. Kondukt poprzedzała orkiestra wojskowa. Miejmy nadzieję, że Ojczyzna chciała w ten sposób wynagrodzić mu Jego zasługi dla Niej.

Krzysztof Czułowski
(autor jest synem Ireny, najstarszej córki Zygmunta)