Byłam pączkiem, jestem ciachem

2018-10-15 07:13:49(ost. akt: 2018-10-14 18:19:24)
Anna Tomaszewicz

Anna Tomaszewicz

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Miała iść na kawę i ciacho, a trafiła na siłownię. Na początku nie potrafiła się na niej odnaleźć, ale w ciągu roku zrzuciła 27 kilogramów. Chociaż nie chciała. Dziś siłownia napędza ją do życia. Z Anną Tomaszewicz rozmawia Ada Romanowska
— Schudłaś przez rok 27 kg. Przez przypadek?
— Właściwie można tak powiedzieć. Bo gdy byłam cięższa i większa, nie miałam z tym problemu. Świetnie się czułam w swoim ciele. Lubiłam siebie. Nie miałam czegoś takiego, że gdy stałam przed lustrem, to zakrywałam oczy. Chodziłam w bikini, pozowałam do zdjęć. Ale pewnej niedzieli, rok temu w październiku, zadzwoniła do mnie koleżanka z propozycją spotkania. Ja standardowo, celebrując naszą tradycję, chciałam iść na kawę i ciacho. Ale Kasia chciała wyciągnąć mnie na siłownię. Zamarłam. Nie rozumiałam, co do mnie mówi. Bo co ja niby miałam robić na tej siłowni? Zawsze byłam przeciwniczką takiego sportu. Nie rozumiałam dziewczyn, które się na nią spieszyły. Boże, po co im ten trening? Dlatego zamiast na siłownię, poszłam z Kasią na saunę i jacuzzi. Ale później zaciągnęła mnie na salę, żebym sobie pooglądała sprzęt. I powiedziała, że jutro o osiemnastej tu przyjdziemy.

— No i się zaczęło.
— To bardzo zabawna historia. Stanęłam na bieżni i aż mi było głupio, bo nie potrafiłam jej włączyć. Ta aparatura skojarzyła mi się ze szpitalem, z porodówką. Tyle przycisków widziałam naraz. To był kosmos! Ale Kasia uruchomiła bieżnię i po czterdziestu minutach spaceru wróciłam do domu. Byłam dziwnie podekscytowana i szczęśliwa. Następnego dnia uciekłam z pracy i poszłam na siłownię sama. Weszłam na bieżnię, znowu pochodziłam czterdzieści minut, zeszłam i pomyślałam: jestem fit!

— Złapałaś bakcyla?
— Trochę tak, ale nie za bardzo wiedziałam, o co w tej siłowni chodzi. Poszłam do recepcjonistek i wypytywałam. Powiedziały mi, że są trenerzy personalni i mogą pomóc. I w tym momencie wyłonił mi się mój obecny trener Darek Tomczak. Zaczęliśmy rozmawiać, on spytał, co bym chciała osiągnąć. Do dziś się śmiejemy z tego, co odpowiedziałam: „Nie chcę chudnąć, bo się dobrze czuję w moim ciele. Chcę mieć wyrzeźbione i piękne ciało”. Utrata wagi nie była dla mnie priorytetem. Zaczęłam ćwiczyć, ale pierwszy raz na wagę weszłam dopiero po czterech miesiącach. Widziałam po ciuchach, że coś się ze mną dzieje. Ale nigdy nie przypuszczałam, że zleci mi siedemnaście kilogramów.

— To dużo!
— Moje ciało było jędrne i sprężyste. To była magia! Wcześniej przecież byłam kawałkiem ciasteczka. Nie miałam kondycji i z trudem wchodziłam po schodach. Z dnia na dzień jednak było mi coraz łatwiej. Ale nie przyszło mi to ot tak. Nigdy nie zapomnę mojego samopoczucia, gdy się obudziłam po pierwszym treningu. Mogłam ruszać tylko gałkami ocznymi. Nie mogłam się nawet pod kołdrą poruszać. Wszystko mnie bolało. Wstałam pozycją boczną, jak jakaś kaleka. Dzieci patrzyły na mnie i mówiły: „Mamo, po co ci to było”. Ten pierwszy trening był decydujący. Bo albo się załapie bakcyla, albo nie.

— Jesteś uzależniona od siłowni?
— Tak, to jedyny nałóg, jaki mam. Mało tego, ćwiczenia uporządkowały mi życie. Nie tylko dbam o figurę, ale przede wszystkim umysł. Kiedyś pracowałam bez przerwy, od ósmej rano nawet do pierwszej w nocy. Na urlop wyjeżdżałam z kalendarzem. Siłownia nauczyła mnie samodyscypliny. Trening był wyznaczony, więc nie mogłam spotkać się z klientką. Zaczęłam dostrzegać siebie.
Na tyle zakochałam się w siłowni, że mam w planach start na zawodach. W lipcu chcę pojechać na Zawody w Kulturystyce i Fitness w Sopocie w kategorii fitness bikini. A pomyśleć, że kiedyś jak widziałam kulturystę albo kulturystkę, nie mogłam patrzeć na ich mięśnie. Ale wszystko się zmieniło, gdy Darek zabrał mnie na zawody w tym roku. Żebym sobie popatrzyła.

— I znowu złapałaś bakcyla?
— Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Stałam pod sceną z otwartą buzią, prawie jak dziecko przed witryną sklepową z zabawkami. Obiecałam sobie, że w przyszłym roku będę w tym samym miejscu, tylko nie przed, a na scenie. Nawet jeśli nie zdobędę żadnego miejsca, i tak wygram. Właściwie już wygrałam. Sukcesu jednak nie osiągnęłam sama. To Darek jest moją podstawą. I kiedy patrzyłam na zawodniczki, cały czas mu powtarzałam, że też chcę tak wyglądać. Odpowiedział: „Przecież tak wyglądasz”.

— Koleżanki ci zazdroszczą?
— Na początku pytały, po co ja chodzę na siłownię. Gdy schudłam, już nie zadają tego pytania. Ciekawią się, jak ja to zrobiłam. Nie sądziłam, że zainspiruję wiele koleżanek.

— Czyli siłownia jest jak wirus.
— Jest nawet jak grypa żołądkowa! Efekty są podobne, bo tu i tu traci się na wadze. (śmiech) Osiągnęłam więcej niż zamierzałam. Dziś, gdy patrzę na swoje stare zdjęcia, aż się dziwię, że mogłam tak wyglądać. Darek nawet namawiał mnie, żeby wrzucić zdjęcia z mojej metamorfozy do sieci. Ale nie byłam gotowa. Wiedziałam, że ludzie to zobaczą. Wstydziłam się. Kiedyś nie czułam się z tym źle, ale po miesiącach ćwiczeń zmieniłam swoje myślenie.

— Ale jednak ludzie cię zobaczyli...
— W moje urodziny. Gdy byłam na Wyspach Zielonego Przylądkach, Darek poprosił mnie, żebym mu podesłała kilka swoich zdjęć. Byłam rozweselona, jak to w urodziny, i wygrzebałam pierwsze lepsze. Później odpalam internet i co widzę? Boże! To ja! Po dziewięciu miesiącach naszej pracy. Pomyślałam, że nie wracam do Polski. Na szczęście wróciłam i dziś już pokonałam wstyd. Bo dziś wiem, że ten sport nie tylko kształtuje ciało, ale w znacznej mierze kształtuje charakter. W tym sporcie doskonale widać, kto wkłada w to całe serce, a kto robi to na pół gwizdka. Nasze ciało jest zwierciadłem treningów i diety.

— Nadal umawiasz się w niedzielę na kawę i ciacho?
— A dlaczego nie? Jasne, trzymam dietę, ale nie żyję w celibacie spożywczym. Chociaż zdarzyło się kiedyś, że robiłam zdjęcia pączkom, gdy mocno ograniczyłam węglowodany. Ale czasami pozwalam sobie na szaleństwo. Życie mamy tylko jedno. I to od nas zależy, jak je przeżyjemy.

Anna Tomaszewicz - metamorfoza

Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jasio #2606323 | 88.156.*.* 19 paź 2018 20:33

    Mi nie smakuje

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Julita #2602851 | 212.244.*.* 16 paź 2018 07:20

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Gratulację. Sama zaczynam chodzić na siłownię i crossfit. Powoli czuję jak sport uzależnia, cieszę się z tego powodu :) Codziennie mam więcej motywacji i siły :)

  3. mm #2602688 | 89.228.*.* 15 paź 2018 19:47

    Gratulacje! Dobra robota.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-10) odpowiedz na ten komentarz

  4. insomnia #2602331 | 31.6.*.* 15 paź 2018 12:12

    Podziwiam i gratuluję!

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-10) odpowiedz na ten komentarz

  5. Ala #2602297 | 37.248.*.* 15 paź 2018 11:16

    Brawo kobieto, gratuluję samozaparcia i dyscypliny.Wyglądasz zjawiskowo

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-10) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (12)