W portalu randkowym posługiwał się zdjęciem zaginionego. Matka: nie pogłębiajcie naszego bólu!

2018-09-25 10:44:49(ost. akt: 2018-09-25 18:41:13)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Kim trzeba być, żeby zdjęciem zaginionego mężczyzny posługiwać się w portalu randkowym? Z taką sytuacją miała do czynienia mama Adama Hołodego z Kandyt, który zaginął 6 lat temu. Teraz błaga ludzi: nie igrajcie z naszymi uczuciami.
Krystyna Hołody o losie swojego syna nie ma żadnych informacji od sześciu lat, kiedy widziała go po raz ostatni. Adam Hołody zaginął w nocy z 15 na 16 września 2012 roku. Miał wtedy 23 lata. Mama, rodzeństwo, znajomi i nieznajomi, policjanci — wszyscy szukali go w Polsce i za granicą. Bezskutecznie. Mimo że co jakiś czas pojawiały się informacje wskazujące na związek z Adamem, nie udało się go odnaleźć ani wyjaśnić, co się z nim stało.

Kiedy więc teraz, po latach, znajomi rodziny zobaczyli zdjęcie Adama Hołodego w internecie, oniemieli. Tym bardziej że nie była to publikacja w związku z zaginięciem. Ktoś zwyczajnie wykorzystał zdjęcie Adama do założenia profilu na Facebooku. A także do opublikowania jako zdjęcie profilowe na portalu randkowym.

— Byłam w tym czasie za granicą. Tam dowiedziałam się, co się dzieje w internecie. Od razu skontaktowałam się z policjantem prowadzącym poszukiwania syna — opowiada „Gazecie Olsztyńskiej” Krystyna Hołody. — Sama odezwałam się do tej osoby, która ze zdjęcia Adama skorzystała na Facebooku. Nie dostałam informacji zwrotnej. Ale zdjęcie zniknęło już z tego profilu.
Mama zaginionego mężczyzny ma łzy w oczach, kiedy o tym mówi. Przez sześć ostatnich lat nie ma chwili, żeby nie myślała o synu i nie zastanawiała się, co się z nim dzieje. I nie może zrozumieć, jak można w taki sposób żerować na czyimś nieszczęściu.

— Prawnie pewnie niewiele da się z tym zrobić. Ale mnie nie o prawo najbardziej chodzi. Mnie chodzi o etykę i moralność. Tak się nie robi. Apeluję i bardzo proszę wszystkich, którym podobne pomysły przychodzą do głowy: nie igrajcie z naszymi uczuciami. Nie igrajcie z uczuciami rodzin osób zaginionych — błaga Krystyna Hołody.

Nie wiadomo, kim są osoby, które bezprawnie posługują się zdjęciem jej syna. — Ale może w jakiś sposób uda nam się dotrzeć do ich znajomych. Może ktoś im przekaże, żeby tak nie robili, bo nas to bardzo boli — mówi kobieta.
Marta Kabelis z Komendy Powiatowej Policji w Bartoszycach przyznaje, że zgłoszenie do funkcjonariuszy już wpłynęło. — Teraz staramy się ustalić, kto wykorzystał zdjęcie zaginionego mężczyzny. Na razie nie ma w tej sprawie więcej informacji — mówi policjantka.

Izabela Jezierska-Świergiel z Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych Itaka mówi z kolei, że takich zgłoszeń w zasadzie dotąd nie było.
— Zdjęcia z plakatów informujących o zaginięciu danej osoby nie są jednymi, które krążą w sieci. Musimy pamiętać, że wszystko, co wrzucamy do internetu, w szczególności na portale społecznościowe, może zostać wykorzystane w sposób przez nas niezamierzony — przypomina. — Ludzie publikują swoje dane, oznaczają miejsca zamieszkania, pracy, szkoły, do których uczęszczają ich dzieci, zdjęcia z różnych wydarzeń, w których biorą udział. Informują nawet gdzie właśnie przebywają na wakacjach. Każda z tych informacji i każde zdjęcie, na którym widać naszą twarz, może być wykorzystane w dowolny sposób. I decydując się na upublicznienie takich informacji, musimy się z tym liczyć. Nawet jeśli zostaną one usunięte przez nas z internetu, nie możemy mieć gwarancji, że nie zostały wcześniej przez kogoś pobrane.

Izabela Jezierska-Świergiel dodaje, że Itaka rejestruje tylko zaginięcia wcześniej zgłoszone na policję. — Nie udostępniamy wizerunku osoby zaginionej tylko na prośbę rodziny. Od rodziny wymagamy dostarczenia zaświadczenia z policji o zgłoszeniu zaginięcia, a samą informację i tak potwierdzamy na komisariacie. Mamy ściśle określone procedury w tym zakresie — podkreśla. — Przestrzegamy także przed powielaniem i udostępnianiem komunikatów o zaginięciu z niesprawdzonych źródeł. Dla nas jedynym wiarygodnym źródłem jest komunikat policji. Często zdarza się, że widzimy na Facebooku komunikat sprzed dwóch lat, który nadal krąży w sieci. Poszukiwana osoba już dawno została odnaleziona, a informacja o jej zaginięciu nadal udostępniana jest przez użytkowników portali społecznościowych. Przed podjęciem takiego działania warto jednak spojrzeć na datę komunikatu, a także na komentarze pod postem, bo tam często znajduje się informacja o tym, że sprawa już dawno się wyjaśniła. Możemy tylko apelować o ostrożność, ale nie mamy wpływu na to, w jaki sposób zostaną wykorzystane nasze komunikaty.


Adam Hołdy zaginął z nocy z 15 na 16 września 2012 roku.

Adam Hołody z Kandyt, zaginął w nocy z 15 na 16 września 2012 roku.


mk

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ol #2588823 | 81.190.*.* 25 wrz 2018 18:02

    padłem. Zdjęcie, które jest ilustracją do tekstu prezentujące środowisko IDE dla programisty gdy pisze się o portalu randkowym.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-9) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)