Fizyk rozważa o Napoleonie

2018-08-25 12:00:00(ost. akt: 2018-08-28 14:13:36)
Doktor Jan Dąbrowski z Ostródy — tłumacz, fizyk, wynalazca, pisarz i wieloletni nauczyciel

Doktor Jan Dąbrowski z Ostródy — tłumacz, fizyk, wynalazca, pisarz i wieloletni nauczyciel

Autor zdjęcia: Przemysław Getka

Czy Napoleon zasługuje na to, żeby być częścią polskiego hymnu? – zastanawia się nad tym doktor Jan Dąbrowski, tłumacz, fizyk, wynalazca, pisarz i wieloletni nauczyciel z Ostródy.
Doktor Jan Dąbrowski ma 76 lat. Ostatnio dużą część czasu spędza, pisząc na temat armii Napoleona. Jego teksty ukazują się między innymi w roczniku wydawanym przez zamek ostródzki, a także w internecie. Jego teksty czytają ludzie z całego świata.

— Teraz piszę o tym, czy Napoleon zasłużył na to, żeby występować w polskim hymnie. Moim zdaniem, nie zasłużył — uważa doktor Jan Dąbrowski. — Napoleon szpetnie wykorzystywał Polaków, był zwykłym rozbójnikiem, a Polskę strasznie zdewastował. Uważam, że Napoleona należałoby z hymnu usunąć, a w jego miejsce wstawić króla Sobieskiego.

Jan Dąbrowski jest jednym z bardziej znanych mieszkańców powiatu ostródzkiego. Był nauczycielem fizyki w szkole zawodowej. I razem ze swoimi uczniami — cztery lata przed premierą „Gwiezdnych wojen” — skonstruował laser. Chociaż wtedy odkrycie rozumieli tylko inni fizycy, grupa szybko zyskała sławę także poza Polską.

— Miałem wtedy 24 lata, jeszcze byłem przed obroną pracy magisterskiej. Na zajęcia jeździłem do Warszawy. I tam moi dwaj koledzy z akademika zajmowali się laserami, później także holografią. Jurek Krasiński, który później został profesorem uniwersytetu w Oklahomie, zbudował pierwszy w Polsce laser helowo-neonowy. Romek Pawluczyk, który później założył własną firmę, pierwszy w kraju halogen. Spotykaliśmy się w różnych miejscach. Między innymi w kawiarni u Jerzego Kuleja. Tego znanego boksera. U niego dyskutowaliśmy. Pracę magisterską pisałem z fizyki jądrowej. Ale w Ostródzie nie było planów budowy reaktora atomowego, więc zająłem się laserami. Budowa lasera to była bardzo precyzyjna praca — opowiadał Dąbrowski „Gazecie Olsztyńskiej”.

Konstrukcja nośna lasera miała 110 metrów. Ostródzianie współpracowali przy jego tworzeniu z naukowcami z Uniwersytetu Warszawskiego. I tak oto w Ostródzie powstał laser w 1973 roku — dwanaście lat po pierwszym laserze na świecie, który powstał w Stanach Zjednoczonych. I cztery lata przed premierą „Gwiezdnych wojen”.
Rok później zrobili zestaw do hologramów. Ustawili go w piwnicy szkolnej, izolowali od drgań. Ten układ zrobili samodzielnie.

— Hologram można wyciągnąć w przestrzeń i wyświetlać. To coś na kształt ducha w przestrzeni. Jakby pani oglądała obraz holograficzny i sholografowany przedmiot, to nie zauważy pani żadnej różnicy. To dokładnie tak jakby zobaczyć ducha — opowiada. — Byliśmy pierwszą na świecie szkołą średnią z pracownią holograficzną. Napisałem wtedy serię artykułów. Jeden z nich dostał się do NASA i do dzisiaj jest zalecany do najnowszych kursów optyki.

Po sukcesie z laserem i hologramem doktor Jan Dąbrowski został zaproszony na spotkanie z Arabami z Iraku. Oni też już słyszeli o pracowni z Ostródy. I chcieli mieć taką u siebie.

— Pojechałem tam w 1975 roku, ale nie zdążyłem tego zrobić, bo pracowałem tam niecałe dwa lata. Wtedy dowiedziałem się, że znalazł się dla mnie promotor pracy doktorskiej. Został nim profesor Bazyli Bończak, brat Jerzego. Wróciłem więc do kraju. Podjąłem pracę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie — wspomina fizyk. — I tutaj, przy ulicy Żołnierskiej, urządziłem dużą pracownię holograficzną. Doktorat obroniłem 1979 roku. I wtedy znów przyszła oferta wyjazdu i pojechałem do Algierii. Francuskiego zacząłem się uczyć na miesiąc przed wyjazdem. Nauczyłem się wtedy na pamięć odpowiedzi na pytania, które spodziewałem się usłyszeć. Odpowiedziałem, ale zalecili mi jeszcze się douczyć języka. Poszedłem na kurs i wyjechałem pół roku później. Pracowałem tam przez sześć lat, byłem o jeden stopień niżej od profesora uniwersyteckiego.
Stworzyłem trzynaście różnych laserów. Zajmowałem się też badaniem ciał przy pomocy holografii. Najpierw robi się hologram danego ciała, na przykład gumy, a potem się go uciska i nakładają się na siebie dwa hologramy. Tym sposobem bada się to, czego nie da się zbadać promieniami Roentgena. Na przykład można sprawdzić, czy wartościowy obraz po zmianie wilgotności trzeba będzie poddać konserwacji.
Poza tym, że jest naukowcem, Jan Dąbrowski jest też świetnym badaczem lokalnej historii.

— Zaczęło się od mojej współpracy z prasą lokalną. Pisałem o islamie, miałem swój kącik historyczny. Napisałem też książkę „Szeherezada”. Dostawałem bardzo dobre recenzje — mówi dr Dąbrowski. — Ktoś kiedyś rzucił pomysł, że skoro jestem fizykiem obdarzonym talentem literackim, to może zająłbym się tym szerzej. Od tego czasu wydałem chyba z dziesięć książek. Fizyka to moja pierwsza miłość, ale jestem naukowcem, więc jeśli już jakiś temat opracowuję, to sięgam do wielu źródeł. Znam język angielski w stopniu literackim, biegle francuski, trochę niemiecki. To mi ułatwia pracę. Bywają historycy nieznający języków. Uważam, że to niepoważne.

Teraz bada armię Napoleona. Wkrótce przeczytamy jego tekst — rozważania na temat obecności Napoleona w hymnie Polski. Może on być ciekawym przyczynkiem do dalszej dyskusji na ten temat.

Małgorzata Kundzicz
m.kundzicz@gazetaolsztynska.pl