Jerzy Zubelewicz: Prawdziwe wakacje są na emeryturze

2018-05-04 07:15:00(ost. akt: 2018-05-04 11:16:51)
Jerzy Zubelewicz

Jerzy Zubelewicz

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Jerzy Zubelewicz był m.in. dyrektorem domu kultury w Barczewie. Po przejściu na emeryturę spełnił swoje marzenie — pojechał kamperem nad Bajkał. A przy okazji, żeby nie wracać do Polski tą sama drogą, zahaczył o Mongolię.
Jerzy Zubelewicz na emeryturze jest od dwóch lat. Nie leży jednak na kanapie. Za odprawę kupił sobie starego volkswagena t3 i wyremontował. — Zrobiłem go na kampera — tłumaczy. — Miałem kuchnię, miałem spanie. Był ze mną pies Feta i też miał swoje miejsce.

Przejechał około 20 tys. km. W podróży był 63 dni.

Bajkał był moim marzeniem — mówi. — Ale początkowo zastanawiałem się, czy nie objechać Morza Czarnego. Ale zaczęły się niepokoje w Turcji, na Kaukazie, powiedziano mi, też nie jest zbyt bezpiecznie, na wschodzie Ukrainy trwa wojna. Stwierdziłem więc, że nie będę się narażał i pojadę nad Bajkał. Zastanawiałem się, czy jechać pociągiem, czy może zabrać się z jakąś ekspedycją. W końcu postanowiłem, że jadę sam. I byłem bardzo szczęśliwy. W Krasnojarsku dołączyła do mnie córka z zięciem i kilka dni podróżowaliśmy razem. Dojechaliśmy do Ułan Ude — stolicy Buriacji. A potem była Mongolia. I powiem szczerze — do Mongolii nie przygotowałem się zbyt solidnie. Kupiłem trochę map, wyrobiłem wizę. Miałem GPS i wydawało mi się, że będzie działał wszędzie, na całym świecie. Okazało się, że w Mongolii nie. Nie wszędzie też było wi-fi. Ale w hotelu w Darchanie był. I tam zapytałem obsługę, jak ma jechać dalej. Pokazali, którędy. Minąłem rogatki, zaczęła się szutrówka, ale miałem nadzieję że po kilku kilometrach, tak jak w Rosji, wjadę na asfalt. Okazało się jednak, że ta mongolska szutrówka ciągnęła się 1500 km!

Przed górami Ałtaj

Ale to wszystko jest mało! Nie miałem żadnej porządnej mapy. Niby drogi były zaznaczone i opracowałem sobie trasę. Tymczasem przy tych drogach nie było żadnych znaków. Nic! Zero! Drogi się rozjeżdżają i bądź tu mądry... I jeszcze jest tak, że obok rozjeżdżonej szutrówki biegnie równolegle druga albo i trzecia. I czasem bywa, że one się rozjeżdżają, gdy omijają jakąś przeszkodę, potem się zjeżdżają, ale czasem nie. Jednak ani razu się nie bałem, że coś mi się stanie. Miałem czas, miałem swobodę, jechałem, choć nigdy nie wiedziałem, czy w dobrym kierunku. 
Pan Jerzy z mieszkańcami Mongolii rozmawiał tylko na migi. — Nie dało się ani po angielsku, ani po rosyjsku — dodaje.


Taka dwumiesięczna podróż byłaby możliwa tylko dzięki emeryturze. Czy była bardzo kosztowna? — Nie — odpowiada Zubelewicz. — Największy koszt to paliwo. Za olej napędowy płaciłem od 2 zł do 2,5 zł za litr. Cała wyprawa kosztowała mnie około 8 tys. zł. Ale trwała, jak wakacje, dwa miesiące. I wspomnienia mam do końca życia.

Chwila oddechu w podróży


Czy to koniec podróżowania? — Absolutnie nie — mówi pan Jerzy. — Choć w tym roku nie wybieram się nigdzie daleko. Wymyśliłem sobie taki projekt, żeby pojechać w podróż śladami moich rodziców. Pochodzą z Wilna. Chcę odwiedzić miejsca, gdzie spędzili dzieciństwo, gdzie chodzili do szkoły, ale też te gdzie jako dzieci jeździliśmy z nimi na wakacje. Sfotografuję te miejsca i założę album.

Pamiątkę, którą zostawię przyszłym pokoleniom. A w przyszłym roku być może wybiorę się na północ Rosji. Tam mnie ciągnie, bo żyją tam wspaniali ludzie, życzliwi i uczynni. Bardzo łatwo nawiązuje się z nimi kontakt. Tego na Zachodzie już nie ma i w Polsce już też taka serdeczność i gościnność zanika. Dlatego chętnie jeżdżę na Wschód. 



MZG

Komentarze (13) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. w-124 #2496253 | 89.228.*.* 5 maj 2018 07:54

    Trasa bez korków , warto by było pojechać ....

    odpowiedz na ten komentarz

  2. kazik #2496215 | 86.137.*.* 5 maj 2018 03:32

    No pacz pan. Ja na emeryturę przeszedłem sam, bez czekania na ZUS. Pojechałem na wakacje do Londynu i wcale nie był marzeniem mojego życia. Nie ponoszę kosztów wycieczki a jeszcze zarabiam 9 tys zł. Co tylko wrócę do domu to budzę się w Londynie i widzę tę śmieszną angielską żarówkę. Dzień świstaka. I wspomnienia mam do końca życia. Czy to koniec podróżowania? Obawiam się że absolutnie nie. Ech szczęśliwi ci co wybyczyli się w PRLu.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Oko #2496189 | 94.254.*.* 4 maj 2018 22:49

    Cos pięknego...gratuluję.

    odpowiedz na ten komentarz

  4. Jarek #2496100 4 maj 2018 20:22

    To prawda w Polsce serdeczność i gościnność zanika, a rośnie umiłowanie pieniędzy oraz ilość rozdawanych obrazków z czarnoskórą panią w koronie z ciemnej góry (nie mylić z Marią matką Jezusa, która nie miała czarnoskórej karnacji)

    odpowiedz na ten komentarz

  5. Marta #2496006 | 188.146.*.* 4 maj 2018 16:06

    Przez kilka dni miałam przyjemność pracować z Panem Jerzym. Przesympatyczny człowiek, otwarty, życzliwy. Ciszę się, że ma Pan czas na realizowanie swoich pasji. Pozdrawiam serdecznie

    odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (13)