Czytam przede wszystkim... ludzi

2018-02-05 05:00:00(ost. akt: 2018-02-04 16:02:34)
Anna Hajduczenia interesuje się filozofią, medycyną i literaturą dalekiego Wschodu

Anna Hajduczenia interesuje się filozofią, medycyną i literaturą dalekiego Wschodu

Autor zdjęcia: Agnieszka Porowska

Akcja\\\ Anna Hajduczenia to człowiek kilku wymiarów. Bioterapeutka, instruktorka Qigong, czyli starochińskich ćwiczeń zdrowotnych. Codziennie opanowuję sztukę kontroli energii życiowej. I czyta, choć jak przyznaje, głównie literaturę branżową.
Od zawsze interesowały mnie sprawy ponadmaterialne i coś mnie w tamtą nieznaną stronę ciągnęło — stwierdza Anna Hajduczenia, olsztynianka. — Niestety, w latach 90. o takim dostępie do informacji, jaki mamy teraz, mogliśmy tylko śnić. Wtedy moją mekką były nasze dwa olsztyńskie antykwariaty, w których czasem można było znaleźć coś „czarodziejskiego”.

Już wtedy udało się jej wyszukać kilka perełek, z których korzysta do dziś. Są to: „Stara sztuka uzdrawiania” Choa Kok Sui i „Twoja uzdrawiająca siła”, której autorem jest Jack Angelo. — Te dwie książki zwróciły moją uwagę na to, jaki potencjał w nas drzemie. Dzięki nim zdałam sobie sprawę z możliwości naszych ciał i umysłów — opowiada pani Anna.

Niewiele wiedziała o tym, kim są autorzy tak cenionych przez nią publikacji. W końcu, po latach, pojechała do szkoły bioterapii w Krakowie i nieśmiało stawiła się na pierwszych zajęciach. — Jakie było moje zdziwienie, gdy nauczyciel zarekomendował wszystkim te moje ukochane „biblie” i powiedział, że to książki, które prowadzą go przez życie. Od tego momentu poczułam się bardziej na swoim miejscu i odebrałam to jako pewnego rodzaju znak — wspomina.
Potem przyszła pora na cały szereg publikacji tego typu. — Zwróć uwagę na „Miłosny potencjał kobiety” tajlandzkiego małżeństwa Mantaki i Maneewan Chia — nasza rozmówczyni wyjmuje małą różową książeczkę z torby. — Dostałam ją w prezencie, moje ostatnie odkrycie. Książka pokazuje bliskość, czułość i seks w sposób tak odległy od naszego zachodnioeuropejskiego punktu widzenia. Tu, na Zachodzie, przesyceni jesteśmy szybkim obrazem, tam liczy się powolne, prawdziwe odczuwanie. Książka pomaga również zrozumieć i wykorzystać siły ukryty w kobiecie.

Ale nie tylko książki o uzdrawianiu, energii i metafizyce interesują naszą bohaterkę. W inny świat lubi się przenieść również za pomocą beletrystyki. Dlatego czyta czasami fantasy. — Cykl mojego życia to zdecydowanie „Ziemiomorze” i przede wszystkim pierwsza część sagi „Czarnoksiężnik z Archipelagu” Ursuli K. Le Guan. Te książki wchłonęły mnie całkowicie — mówi.
Saga dotyczy losów Geda zwanego Krogulcem, czyli chłopca, który uczy się na czarnoksiężnika. — Ważne były smoki i bardzo wyraziste postacie innych magów. Ale najważniejsze było w tych powieściach to, że autorka, na przykładzie tak odległego i nierealnego świata i bohaterów, pokazała pełnię człowieczeństwa oraz to, że magii możemy doświadczać w codziennym życiu — zachwyca się pani Anna.

Jak na „magiczną” kobietę przystało, lubi też Tolkiena. — Bardzo się bałam po lekturze iść do kina, ale, o dziwo(!), nie rozczarowałam się. Widać, że zdarza się, że technika nadąża za wyobraźnią — mówi Anna Hajduczenia.

Ale i tak najbardziej pasjonującą księgą są dla niej ludzie. — Czytam książki, ale ostatnio mniej, bo pracując z energią przede wszystkim czytam ludzi. Nazywa się to dosłownie czytaniem Kronik Akaszy. To pole energetyczne, esencja, która przenika wszystko i wszystkich. Przechowują przeszłe, teraźniejsze i przyszłe wydarzenia oraz możliwości naszego życia. Są zapisem prawdy o nas samych. To cudowne narzędzie uzdrawiania, głównie na płaszczyźnie energetycznej, co pozwala nam oczyścić i naprawić zarówno duszę, jak i ciało. Akcja „Czytam bo lubię” to raczej dla mnie „czytam, bo kocham”, bo Kroniki Akaszy otwiera się w polu bezwarunkowej miłości, a każde słowo to energia, która może człowieka uzdrawiać i zmieniać — mówi.

Agnieszka Porowska
a.porowska@gazetaolsztynska.pl