Zbigniew Zamachowski: Dzieci nie są od tego, żeby pokazywać się z nimi publicznie

2017-10-28 09:45:35(ost. akt: 2022-02-07 21:55:15)

Autor zdjęcia: Ada Romanowska

Mógł zostać księgowym, ale wybrał zawód aktora. Świetnie liczy w pamięci, bo trenował na czarnych tablicach rejestracyjnych. Mimo wszystko firma na jego usługach szybko by splajtowała. Z aktorem Zbigniewem Zamachowskim rozmawia Ada Romanowska
— Podobno wszystkie Zbyszki to fajne chłopaki…
— Nie przywiązuję wagi do fetyszyzowania czegokolwiek, łącznie z imionami. Rodzice dali mi na imię Zbyszek i przyjąłem to z radością. Nie miałem wyjścia! (śmiech) Kiedyś nawet interesowała mnie etymologia mojego imienia. Z gniewem, jako że to Zbigniew, nie ma niczego wspólnego. Zbigniew raczej jest stanowczy.

— Jest pan stanowczym ojcem?
— Trzeba o to zapytać moje dzieci. (śmiech)

— Podpowiadał im pan, co mają robić w życiu?
— Na szczęście są w takim wieku, że podejmują już autonomiczne decyzje. Mogę im tylko pomagać albo doradzać. Moi rodzice nigdy mi nie sugerowali, co powinienem robić w życiu albo kim mógłbym zostać. Nigdy też niczego mi nie zabraniali, za co im bardzo dziękuję. Tak samo postępuję z moimi dziećmi. Mają pełną swobodę. Marysia studiuje kulturoznawstwo i jest z tego bardzo zadowolona. Starszy syn Antoni zawsze interesował się plastyką i fotografią. I właśnie fotografię studiuje na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Młodszy syn Tadeusz nie wie jeszcze, co chce robić. I trochę się tym martwię, bo jest już w klasie maturalnej. Myślę jednak, że podejmie jakąś fajną decyzję. Będzie musiał. Natomiast Bronka jest w pierwszej klasie liceum i nic jeszcze nie przesądzam. Może jeszcze sobie poszaleć. Chociaż ma za sobą świetny debiut u Andrzeja Wajdy w „Powidokach”. Na pewno ma talent aktorski, więc jeśli wybrałaby tę drogę, będę jej kibicował.

— Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
— Dzięki Bogu! 

— W Olsztynie zaśpiewał pan z córką. Pierwszy raz.
— To bardzo przyjemny moment i fajna przygoda. Rzeczywiście zrobiliśmy to pierwszy raz. Fakt, że wystąpiłem z własnym dzieckiem, przyznam, dał mi dużą radość. Moje dzieci, poza Bronką, nie przejawiają specjalnego zainteresowania zawodem, który wykonuje ich ojciec, więc szansa na wspólne występy nie jest wielka. Ale dzieci nie są od tego, żeby pokazywać się z nimi publicznie, tylko żeby były, żeby je kochać i wspierać. 

— Nie za szybko dorosły?
— Nie, chociaż w ogóle dzieciaki dorastają dzisiaj zbyt późno. Pozwolę sobie nawet na brawurową tezę, bo od dwudziestu paru lat jestem nauczycielem akademickim i uczę dwudziestoletnie dzieciaki. One są dużo mniej dojrzałe niż ja byłem w ich wieku. Czasy były inne, okoliczności również. Próg dorosłości trochę się przesunął. Dzieciaki jednak nie chcą szybko dojrzewać, bo im wygodnie, a rodzice nie chcą tak szybko wypuszczać w świat. Ale czy to dobre, że 35-letnie dziecko je rano jajecznicę, które zrobiła mu matka i nawet nie pomyśli, żeby wyfrunąć z gniazda? Taki człowiek powinien być już samodzielny.

— Dobrze, gdy dzieci są mobilizacją. Wspólny występ z Marysią to czyj pomysł?
— Właściwie to dzięki Marysi przyjechałem do Olsztyna na WAMA Film Festival. Marysia przyjaźni się z Simone Lipińską, która pochodzi z Augustowa i była jedną z organizatorek wydarzenia. Obie studiują na jednym roku kulturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Skrzyknęły się, ustaliły się, że jadą do Olsztyna. A ja chyba trochę znam się na kinie, więc Simone wykombinowała, że będę jurorem. Wspólnie też ustaliliśmy, że skoro będę na festiwalu, to jest okazja, żeby pojawić się na scenie i zagrać recital. A ponieważ moja córka również śpiewa, więc musiało skończyć się na wspólnym duecie. Wymyśliliśmy, że warto zaśpiewać wspólnie piosenkę Przybory. Marysia kiedyś brała lekcje śpiewu, więc co nieco wie na ten temat. Chyba nieźle wyszło.

— Czyli dogadywaliście się w czasie prób.
— Ktoś kiedyś powiedział, że rób to, co lubisz, wtedy nie będziesz musiał pracować. Nie było więc mowy o żadnych nerwach. Duet był dla nas przyjemnością i dla widzów, mam nadzieję, też.

— Rób to, co lubisz… A miał być pan ekonomistą. Z miłości?
— Wygląda na to, że jednak nie chciałem być ekonomistą. To była jedna z głupszych decyzji w życiu, jakie podjąłem. Jak się ma piętnaście lat, nietrudno podjąć niewłaściwe decyzje. A ja wtedy zdecydowałem się na liceum ekonomiczne. I to na pewno było nietrafione… Chociaż nie ma przypadkowych rzeczy w naszym życiu. To, że wylądowałem w takiej, a nie innej szkole, zmusiło mnie do tego, żeby zająć się czymś innym.

— Zaczął więc pan kalkulować…
— Na początku kalkulowałem tak: byłem chłopakiem z małego miasteczka i kombinowałem, że szybciej zdobędę zawód, usamodzielnię się. Pójdę „na swoje”. Szybko jednak zrozumiałem, że to nie był dobry pomysł. Ekonomia i liczby w ogóle mnie nie kręciły. W związku z tym założyłem szkolny kabaret, pisałem teksty piosenek i to mi się podobało. I poczułem, że w tę stronę muszę zmierzać. A nauczyciele, bardzo mądrzy zresztą, pozwolili mi tę szkołę skończyć. Gdyby było inaczej, szkoły bym nie skończył… Dziś jestem dyplomowanym technikiem ekonomistą i gdyby komuś przyszło do głowy, żeby jego firma szybko zbankrutowała, śmiało może mnie zatrudnić.

— A liczy pan na kalkulatorze czy w pamięci?
— Jeśli chodzi o liczenie, to używam do tego głowy. I przyznam się, że kiedyś, gdy samochody miały czarne tablice rejestracyjne, a ja jechałem w długą trasę, miałem co robić. Tablice miały schemat — trzy litery i cztery cyfry. Lubiłem je dodawać lub mnożyć — w zależności od humoru. Wyrobiło to we mnie dosyć dobrą zdolność liczenia w głowie.

— Idealne zajęcie na stanie w korkach…
— W korkach to za łatwe! Interesowały mnie mijane samochody — to większe wyzwanie.

— W Olsztynie korków ostatnio coraz więcej.
— Widzę, że cały Olsztyn czas jest w przebudowie. Zresztą, mam wrażenie, że ja z Olsztyna nie wyjeżdżam. Przecież w czerwcu śpiewałem tu piosenki Jerzego Satanowskiego do tekstów Gałczyńskiego podczas Spotkań Zamkowych. Straszliwie lał deszcz, ale mimo to cały dziedziniec zamku był pełen ludzi i parasoli. To było niesamowite, że ludziom się chciało siedzieć w takich okolicznościach, że nie uciekli. Zresztą ja co roku tu jestem na Spotkaniach Zamkowych. Pamiętam jeszcze lipę, w którą piorun strzelił… W ogóle lubię ten region, bo penetruję go już od wczesnej młodości. Przyjeżdżałem nad jeziora ze swoimi kumplami. Nie pamiętam już nazwy miejscowości, ale była to zapadła wioska z jeziorkiem. Było fantastycznie. A Olsztyn siłą rzeczy — tędy się przejeżdżało.

— Do dziś większość tylko tędy przejeżdża...[/b
— Aż się dziwię, bo mam wrażenie, że w Olsztynie jest zawsze pełno ludzi. Wszędzie. Nawet w czasie tej ulewy było tłoczno. A może tylko, jak ja tu przyjeżdżam, to coś się dzieje? (śmiech) Ale sam WAMA Film Festival to wspaniałe wydarzenie. Janusz Zaorski zwrócił uwagę, że to jeden z nielicznych, jak niejedyny w Europie festiwal, gdzie pokazuje się niewymuszone koprodukcje. I to świetne! Ja, jako juror, sekcji filmów krótkometrażowych miałem sposobność obejrzeć kilkanaście filmów młodych twórców. Na palcach jednej ręki mogę policzyć takie tytuły, do których nie chciałbym wracać. Wszystkie jednak była zawodowo zrobione. Młodzi ludzie fantastycznie opanowali warsztat. Nie zawsze wiadomo, o czym chcą opowiadać, ale umieją opowiadać i to już jest coś. W końcu doświadczenie życiowe podpowie im, o czym można opowiadać. Narzędzia już mają opanowane i to fenomenalne. Za rok też chętnie przyjadę — jeśli oczywiście będę zaproszony.


[b]Zbigniew Zamachowski
aktor filmowy i teatralny , autor muzyki i tekstów piosenek, jeden z najpopularniejszych aktorów swojego pokolenia. Ma na swoim koncie wiele ról zarówno w filmie, jak i w teatrze. Aktor bardzo wszechstronny, sprawdzający się w każdym repertuarze.
W 1985 uzyskał dyplom w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Grał między innymi w filmach Kazimierza Kutza ("Pułkownik Kwiatkowski", "Zawrócony", "Sława i chwała"), Krzysztofa Kieślowskiego ("Dekalog 10", "Trzy kolory: Biały") oraz Andrzeja Wajdy, Jacka Borowskiego, Macieja Wojtyszki, Filipa Bajona i Wojciecha Marczewskiego. Jego debiut w filmie to wspaniała rola Ryśka w "Wielkiej majówce" Krzysztofa Regulskiego z 1981 roku.
Jest laureatem licznych nagród. W latach 1985-97 występował w Teatrze Studio w Warszawie. Obecnie pracuje w Teatrze Narodowym.
W wolnym czasie grywa w piłkę nożną, tenisa lub golfa.

ar

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ta Richardson go pogoni niedługo, bo wygląda #2370323 | 88.156.*.* 9 lis 2017 08:18

    Ta Richardson ma silną "chcicę kobicą" i złapała durnia i trzyma. Jajk patrze na nich to mam wrażenie że to Matka z niedorozwiniętym przerośnietym Synem. Jego pytają - a ona odpowiada - a on Jak Down

    odpowiedz na ten komentarz

  2. on #2365610 | 176.221.*.* 2 lis 2017 11:47

    fotografuje się z dziećmi trzeciej zony... Ha ha ha...

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. Krzysztof #2363088 | 81.190.*.* 30 paź 2017 08:21

    Jak zwykle,sami krytycy sie wypowiadaja,co jest w tym przypadku załosne ,bo poprostu, zadne z was nie,dorasta temu człowiekowi do piet,facet jest utalentowany sławny,i mysle ze dosyc bogaty,by nie trafic do przytułka na starosc jak to napisał którys z zawistników w ech zawsze wiedziałem,ze nie ma bardziej zawistnego narodu ,Polak nie moze przerzyc ,jak ktos ma lepiej od niego,w tym przypadku pewnie o niebo lepiej niz kazdy który go tu krytykuje ,w porównaniu z tym człowiekiem jestescie zwykłymi zerami i taka niestety jest prawda ,załosni ludkowie

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. M. #2362590 | 176.221.*.* 29 paź 2017 15:28

      Jak on śmie udzielać takich rodzinnych wywiadów.... Po tym, jak czynem pokazał, że jego dzieci są po to, aby się z nimi i ich matką rozwieść.

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

    2. POLECAM #2362094 | 46.169.*.* 29 paź 2017 07:56

      ,,KOBIETY JAK TE KWIATY,, -TYTUŁ

      odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (8)