Szkoda mi czasu na powieści o miłości

2017-02-03 11:00:00(ost. akt: 2017-02-03 16:01:47)

Autor zdjęcia: Przemysław Getka

NASZA AKCJA\\\ W szkole zdarzało jej się otrzymać jedynkę, bo nie przeczytała lektury, ale już jako dziecko wolała w prezencie książkę niż zabawkę. Martę Wiśniewską w książkach pociąga wysiłek intelektualny. Trwa akcja „Czytam, bo lubię!”.
Marta Wiśniewska, doktorantka pierwszego roku literaturoznawstwa, wspomina, że jako dziecko częściej wybierała księgarnie niż sklepy z zabawkami. Pierwsze bajki czytali jej rodzice. To im zawdzięcza zamiłowanie do książek.

— Z dzieciństwa pamiętam baśnie Andersena — wspomina. — Lubiłam je znacznie bardziej niż dedykowane dzieciom książeczki o zwierzątkach. Wcześnie zaczęłam też czytać poważniejsze lektury.

Marta pamięta, że w szkole sięgała po literaturę, która niekoniecznie podobała się jej rówieśnikom. Dlatego, że — jak mówi — już wtedy lubiła wyzwania intelektualne.

– Szkoda mi czasu na kryminały czy powieści o miłości. W szkole średniej lubiłam między innymi „Zbrodnię i karę”, podczas gdy moje koleżanki czytały „Anię z Zielonego Wzgórza”.

Przyznaje jednak, że nie zawsze chętnie sięgała po lektury ze szkolnego kanonu.
— Może z perspektywy czasu zabrzmi to dziwnie, ale zdarzało się, że dostawałam jedynkę z polskiego, bo nie przeczytałam jakiejś lektury. Moje polonistki potrafiły pytać o kolor torebki drugoplanowej bohaterki — opowiada.
Szkolne doświadczenia nie wpłynęły jednak na jej zamiłowanie do literatury. Marta nie tylko studiuje literaturoznawstwo, ale też prowadzi audycję o literaturze w studenckim radiu UWM FM. Na pierwszym miejscu jest dla niej literatura faktu: reportaże i biografie, ale do swojego programu zaprasza gości z różnych kręgów literackich.

— Od początku chciałam, żeby w audycji pojawiali się i debiutanci, i ci, którzy tworzą od kilkudziesięciu lat. Nie uważam, żeby debiutanci mieli mniej do powiedzenia i cenię różnorodność — tłumaczy.
Młoda badaczka wyznaje, że chętnie sięga m.in. po literaturę rosyjską i filozoficzną. Nie stroni od powieści, których akcja osadzona jest w rzeczywistym świecie.

— Chodzi o to, że choć są to bohaterowie i sytuacje całkowicie fikcyjne, to jednak istnieje prawdopodobieństwo, że mogą wydarzyć się w rzeczywistości — wyjaśnia.

Marta jest też wielką miłośniczką kolarstwa, więc do książek, które warto przeczytać, zalicza m.in.anglojęzyczny reportaż Williama Fotheringhama „Put me back on my bike”, opowiadający o życiu kolarza Toma Simpsona, który zmarł tragicznie podczas Tour de France w 1967 roku. Drugą pozycją, którą według Marty wypada znać, jest wydany przez Fundację Borussia „Zakład biograficzny Olsztyn” Kazimierza Brakonieckiego.

— Kazimierz Brakoniecki tworzy pewnego rodzaju hybrydę gatunkową, złożoną z reportażu, poezji i pamiętnika — opisuje. — W jego najnowszej książce znajdziemy sylwetki olsztynian, którzy się tu wychowali lub są z tym miastem związani. Brakoniecki snuje rozważania filozoficzne, dotyczące istnienia i wiary. Dla mnie to warta uwagi wymagająca podróż po Olsztynie wczoraj i dziś!