Pokonuję własne ograniczenia i eksploruję świat
2023-09-11 18:21:52(ost. akt: 2023-09-11 18:28:25)
Artur Trochimowicz ze Szczytna z zawodu jest nauczycielem, z pasji sportowcem, radnym i członkiem chóru Kantata. Człowiek o wielkim sercu, nigdy obojętnie nie przechodzi wobec ludzkich tragedii. Przebiegł już ponad 100 półmaratonów, 36 maratonów i wiele krótszych biegów, na rowerze przemierzył tysiące kilometrów. Choć młodzieńcze lata ma za sobą, wciąż ma wiele planów i marzeń, a swoją aktywnością zaraża swoich uczniów i znajomych.
Ma 62 lata, ale w jego oczach widać młodzieńczą radość i zapał. Artur Trochimowicz ze Szczytna zawsze ma chęć do pracy, do jazdy na rowerze, biegania i pomagania innym ludziom.
Zaszczepia w uczniach pasję
Artur Trochimowicz karierę nauczycielską rozpoczął w 1981 roku w Szkole Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 2 w Szczytnie i po 37 latach pracy w innych placówkach, dziś znów jest w niej nauczycielem. Został wybrany na opiekuna samorządu uczniowskiego. Pan Artur jest przede wszystkim pasjonatem swojego zawodu, czyli fascynującym nauczycielem, lubi dzieci, lubi pracę z nimi i czuje odpowiedzialność za ich przyszłość. Jako nauczyciel stara się rozwijać i uczyć po swojemu młodzież. Jak przyznaje, ma świadomość, jak wiele zależy od jego talentu, mądrości, doświadczenia życiowego. Często poświęca czas na rozmowy o sprawach przyziemnych, o tym, jak ważne w życiu są pasje i samorealizacja, jak pielęgnować swoje marzenia i walczyć o nie. Potrafi też powiedzieć, co jest nie tak, naprowadzić i dać do myślenia. To właśnie rozmowy z nim zapadają młodym ludziom w pamięci i zaszczepiają w nich ambicje. Wszyscy, którzy znają Artura, podziwiają go za pasję i serce, które wkłada w swoją pracę. Wielu z nich dzięki temu zaczęło marzyć, aby w przyszłości robić coś, w co włoży tyle energii, co Artur.
— Człowiek, który oddaje się swojej pasji, odczuwa większą motywację do działania i rozwijania swoich umiejętności. Zawód nauczyciela wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, potrzebą zaangażowania w pracę, empatią oraz nieskończonymi pokładami cierpliwości — mówi pan Artur. — Uczę już 42 lata i nie wyobrażam sobie innego zawodu dla siebie. Moim zdaniem nauczyciel powinien być przewodnikiem, autorytetem, ale również i przyjacielem. Osobą, która przekazuje wiedzę, umiejętności wartości, które w znaczącym stopniu wpływają na uczniów. Uważam, że pasja w zawodzie nauczyciela jest niezbędna, kluczowa i bez niej nauczyciel nie jest w stanie oddać się w pełni swojej pracy.
Pomaganie jest fajne
Dodatkowo pan Artur zbiera „nałogowo” nakrętki, które przekazuje osobom potrzebującym. Oczywiście zbiera je razem z uczniami. W bloku, w którym mieszka oraz w dwóch sąsiadujących są ustawione kartony, gdzie można wrzucać nakrętki. Wszystkie zebrane nakrętki od kilku lat przekazuje na ratowanie zdrowia Gabrysi Bednarek, która urodziła się z wadą serca. Przekazuje też ze swoimi uczniami karmę zwierzakom w schronisku.
— Od wielu lat zbieranie nakrętek jest już modne, ja zacząłem je zbierać, kiedy w Szczytnie poważnie zachorował Robert pracownik naszej szkoły — opowiada. — Cała szkoła włączyła się w pomoc. Rozkręciliśmy też wtedy akcję zbierania plastikowych nakrętek. Pomyślałem wtedy, że to przecież nic nie kosztuje, a może komuś pomóc… uratować życie. I tak od kilku lat zbieram z uczniami nałogowo nakrętki. Przeznaczamy je dla chorych, na rehabilitację czy na zakup np. wózka inwalidzkiego. Znajomi się czasem śmieją, gdy widzą, że z każdej butelki odkręcam korek. To już nałóg. Inaczej nie potrafię.
Artur Trochimowicz karierę nauczycielską rozpoczął w 1981 roku w Szkole Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 2 w Szczytnie i po 37 latach pracy w innych placówkach, dziś znów jest w niej nauczycielem. Został wybrany na opiekuna samorządu uczniowskiego. Pan Artur jest przede wszystkim pasjonatem swojego zawodu, czyli fascynującym nauczycielem, lubi dzieci, lubi pracę z nimi i czuje odpowiedzialność za ich przyszłość. Jako nauczyciel stara się rozwijać i uczyć po swojemu młodzież. Jak przyznaje, ma świadomość, jak wiele zależy od jego talentu, mądrości, doświadczenia życiowego. Często poświęca czas na rozmowy o sprawach przyziemnych, o tym, jak ważne w życiu są pasje i samorealizacja, jak pielęgnować swoje marzenia i walczyć o nie. Potrafi też powiedzieć, co jest nie tak, naprowadzić i dać do myślenia. To właśnie rozmowy z nim zapadają młodym ludziom w pamięci i zaszczepiają w nich ambicje. Wszyscy, którzy znają Artura, podziwiają go za pasję i serce, które wkłada w swoją pracę. Wielu z nich dzięki temu zaczęło marzyć, aby w przyszłości robić coś, w co włoży tyle energii, co Artur.
— Człowiek, który oddaje się swojej pasji, odczuwa większą motywację do działania i rozwijania swoich umiejętności. Zawód nauczyciela wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, potrzebą zaangażowania w pracę, empatią oraz nieskończonymi pokładami cierpliwości — mówi pan Artur. — Uczę już 42 lata i nie wyobrażam sobie innego zawodu dla siebie. Moim zdaniem nauczyciel powinien być przewodnikiem, autorytetem, ale również i przyjacielem. Osobą, która przekazuje wiedzę, umiejętności wartości, które w znaczącym stopniu wpływają na uczniów. Uważam, że pasja w zawodzie nauczyciela jest niezbędna, kluczowa i bez niej nauczyciel nie jest w stanie oddać się w pełni swojej pracy.
Pomaganie jest fajne
Dodatkowo pan Artur zbiera „nałogowo” nakrętki, które przekazuje osobom potrzebującym. Oczywiście zbiera je razem z uczniami. W bloku, w którym mieszka oraz w dwóch sąsiadujących są ustawione kartony, gdzie można wrzucać nakrętki. Wszystkie zebrane nakrętki od kilku lat przekazuje na ratowanie zdrowia Gabrysi Bednarek, która urodziła się z wadą serca. Przekazuje też ze swoimi uczniami karmę zwierzakom w schronisku.
— Od wielu lat zbieranie nakrętek jest już modne, ja zacząłem je zbierać, kiedy w Szczytnie poważnie zachorował Robert pracownik naszej szkoły — opowiada. — Cała szkoła włączyła się w pomoc. Rozkręciliśmy też wtedy akcję zbierania plastikowych nakrętek. Pomyślałem wtedy, że to przecież nic nie kosztuje, a może komuś pomóc… uratować życie. I tak od kilku lat zbieram z uczniami nałogowo nakrętki. Przeznaczamy je dla chorych, na rehabilitację czy na zakup np. wózka inwalidzkiego. Znajomi się czasem śmieją, gdy widzą, że z każdej butelki odkręcam korek. To już nałóg. Inaczej nie potrafię.
Uzależniony od aktywności
Bieganie od kilku lat stało się jego prawdziwą pasją i ważnym elementem życia. Wszystko zaczęło się z błahej przyczyny. W codziennym życiu zabrakło mu aktywności fizycznej. W 2005 roku wskazówka wagi zatrzymała się na 123 kilogramach. Pan Artur postanowił coś zrobić ze sobą. Na początku biegał po kilka kilometrów, bez jakiejkolwiek motywacji. Kiedy zauważył poprawę kondycji fizycznej, zaczął pokonywać dystanse nieco dłuższe, do 10 km.
— Zrozumiałem, że bieganie jest zdrowe, poprawia moją samoocenę, pomaga poukładać myśli i się odstresować. Biegając, miałem czas na przemyślenie wielu spraw i przy okazji poprawiła się moja kondycja — zapewnia Artur Trochimowicz. — Początkowo ukończenie kilkukilometrowego biegu z dobrym wynikiem było źródłem ogromnej satysfakcji. Później pojawiła się chęć spróbowania swoich sił w biegu na 15 km. Osiągnięcie zakładanego wyniku sprawiło, że postanowiłem pobiec półmaraton. Dystans ponad 21 km może budzić pewne obawy, jednak po pokonaniu w ciągu jednego sezonu kilku półmaratonów pojawił się pomysł, aby zmierzyć się z dystansem maratońskim. I tak za mną już 120 półmaratonów i 36 pełnych maratonów. Widok mety jest dla każdego biegacza upragnionym i długo wyczekiwanym momentem, podczas którego satysfakcja oraz pojawiający się na zmęczonej twarzy uśmiech jest czymś wyjątkowym. Bieganie jest uzależniające. Lubię jeździć na zawody, w szczególności gdy się staje na podium. To motywacja, by nie przestawać. Ale kocham też pomagać innym ludziom, bo przecież w życiu nie ma nic cenniejszego niż uśmiech drugiego człowieka, jego życie i zdrowie. Nakręćmy się na pomaganie!
Rowerowe wyprawy
Ponad 30 kilo lżejszy i pełen pozytywnej energii panu Arturowi sprawności pozazdrościć może niejeden młody człowiek. Oprócz biegania, wraz z grupą znajomych jeździ na rowerach. I nie są to kilkukilometrowe trasy. Zdarza się pokonywać dziennie nawet 100 km. Były lata, że z kolegami wybierał się na rowerowe wyprawy do Częstochowy. Przez cztery dni pokonywali prawie 500 km. Po pobycie na Jasnej Górze wracali również rowerami.
— Było kilka takich wypraw — zdradza pan Artur. — Jechaliśmy do Częstochowy z naszymi intencjami. To niesamowite uczucie kiedy zmęczeni docieraliśmy na miejsce i szliśmy pokłonić się Matce Boskiej. Nie czuliśmy bólu, zapominaliśmy o fizycznym wysiłku… Była tylko radość, że dotarliśmy.
Kilka dni temu pan Artur wybrał się do Biskupca rowerem. Pokonał w kilka godzin dystans 98 kilometrów. Już wkrótce, po raz kolejny, pan Artur wystartuje w zawodach Triathlon Szczytno 2023. Oczywiście pokona rowerem trasę 20 kilometrów.
Bieganie od kilku lat stało się jego prawdziwą pasją i ważnym elementem życia. Wszystko zaczęło się z błahej przyczyny. W codziennym życiu zabrakło mu aktywności fizycznej. W 2005 roku wskazówka wagi zatrzymała się na 123 kilogramach. Pan Artur postanowił coś zrobić ze sobą. Na początku biegał po kilka kilometrów, bez jakiejkolwiek motywacji. Kiedy zauważył poprawę kondycji fizycznej, zaczął pokonywać dystanse nieco dłuższe, do 10 km.
— Zrozumiałem, że bieganie jest zdrowe, poprawia moją samoocenę, pomaga poukładać myśli i się odstresować. Biegając, miałem czas na przemyślenie wielu spraw i przy okazji poprawiła się moja kondycja — zapewnia Artur Trochimowicz. — Początkowo ukończenie kilkukilometrowego biegu z dobrym wynikiem było źródłem ogromnej satysfakcji. Później pojawiła się chęć spróbowania swoich sił w biegu na 15 km. Osiągnięcie zakładanego wyniku sprawiło, że postanowiłem pobiec półmaraton. Dystans ponad 21 km może budzić pewne obawy, jednak po pokonaniu w ciągu jednego sezonu kilku półmaratonów pojawił się pomysł, aby zmierzyć się z dystansem maratońskim. I tak za mną już 120 półmaratonów i 36 pełnych maratonów. Widok mety jest dla każdego biegacza upragnionym i długo wyczekiwanym momentem, podczas którego satysfakcja oraz pojawiający się na zmęczonej twarzy uśmiech jest czymś wyjątkowym. Bieganie jest uzależniające. Lubię jeździć na zawody, w szczególności gdy się staje na podium. To motywacja, by nie przestawać. Ale kocham też pomagać innym ludziom, bo przecież w życiu nie ma nic cenniejszego niż uśmiech drugiego człowieka, jego życie i zdrowie. Nakręćmy się na pomaganie!
Rowerowe wyprawy
Ponad 30 kilo lżejszy i pełen pozytywnej energii panu Arturowi sprawności pozazdrościć może niejeden młody człowiek. Oprócz biegania, wraz z grupą znajomych jeździ na rowerach. I nie są to kilkukilometrowe trasy. Zdarza się pokonywać dziennie nawet 100 km. Były lata, że z kolegami wybierał się na rowerowe wyprawy do Częstochowy. Przez cztery dni pokonywali prawie 500 km. Po pobycie na Jasnej Górze wracali również rowerami.
— Było kilka takich wypraw — zdradza pan Artur. — Jechaliśmy do Częstochowy z naszymi intencjami. To niesamowite uczucie kiedy zmęczeni docieraliśmy na miejsce i szliśmy pokłonić się Matce Boskiej. Nie czuliśmy bólu, zapominaliśmy o fizycznym wysiłku… Była tylko radość, że dotarliśmy.
Kilka dni temu pan Artur wybrał się do Biskupca rowerem. Pokonał w kilka godzin dystans 98 kilometrów. Już wkrótce, po raz kolejny, pan Artur wystartuje w zawodach Triathlon Szczytno 2023. Oczywiście pokona rowerem trasę 20 kilometrów.
Kocha góry, lubi podróżować
Ale to nie koniec zainteresowań naszego bohatera. Pan Artur uwielbia podróżować, chodzić po górach, śpiewa od kilku lat w szczycieńskim chórze Kantata. I jest kolejną kadencję radnym.
— Właśnie jestem w podróży, bo jedziemy na wycieczkę do Hiszpanii — mówi podczas naszej rozmowy. — Uwielbiam podróżować, zwiedzać inne kraje, poznawać ich tradycje i kulturę. W ubiegłym roku byłem 17 dni w Brazylii, bardzo mi się podobało i mam nadzieję, że tam wrócę. Planuję, że tym razem pojadę na karnawał w Brazylii. Zwiedziłem już wiele miejsc na świecie, ale wciąż mam apetyt na więcej.
Choć pan Artur lubi podróżować nie tylko po kraju i świecie, to najbardziej kocha wracać w góry.
— O urokach polskich gór można napisać miliony słów. Najlepiej jednak spakować plecak, zarezerwować nocleg i pojechać – chociażby na weekend – by odwiedzić swoje ulubione miejsca — tłumaczy. — Życie w mieście ma swoje plusy, ale w końcu mamy dość codziennego rytmu wyznaczonego przez pracę i obowiązki. Żeby się od nich choć na chwilę oderwać, najlepiej wybrać się na w wyprawę, podczas której nie będą niepokoić nas ani telefony, ani znajomi z pracy, i oddać się we władanie urokom polskich gór. Krótko mówiąc, najlepiej rzucić wszystko i ruszyć w góry. Tu odpoczywam i napawam się widokiem natury.
Nie umie żyć bez pasji
Mówi się, że człowiek, który organizuje swoje życie wokół pasjonujących go zjawisk i podąża za nimi, jest osobą spełnioną, a dzięki temu szczęśliwą. Dysponuje siłą prowadzącą go do pokonywania własnych ograniczeń, eksplorowania świata „na nieznanych wodach” oraz rozwijania swoich możliwości i umiejętności w wielu obszarach zarówno bardziej osobistych, jak i zawodowych. Takim człowiekiem jest właśnie pan Artur. Pasja to nie tylko sposób na życie, ale też możliwość pomagania innym.
— Pasja to coś, kiedy to robisz, to czujesz, że żyjesz pełnią życia. To pewnego rodzaju siła i energia życiowa. Jest ona tym, co cię ożywia, daje radość, wzbudza pozytywne uczucia i emocje oraz ładuje akumulatory — tłumaczy pan Artur. — Pasja powoduje, że rano chce się wstawać z łóżka, a wieczorem nie kładziesz się spać, pomimo, że jest już późna noc. Oprócz różnych aktywności moją pasją jest też pomaganie. Mówią, że dobro zawsze wraca… Uczestniczę w wielu akcjach charytatywnych, pomagam przy organizacji imprez, wspieram. Nigdy nie oczekuję, że dostanę coś w zamian. Robię tak, bo lubię, bo czuję, że robię coś dobrego. Wystarczy uśmiech, uściśnięcie ręki. Staram się żyć tak, by nikomu nie zaszkodzić, a wprost przeciwnie: pomóc, doradzić. Trzeba walczyć o swoje marzenia i pomagać innym, by oni też mieli szansę je zrealizować. Trzeba mieć w życiu swoje pasje, bo jak żyć bez nich? Ja bym nie umiał!
Ale to nie koniec zainteresowań naszego bohatera. Pan Artur uwielbia podróżować, chodzić po górach, śpiewa od kilku lat w szczycieńskim chórze Kantata. I jest kolejną kadencję radnym.
— Właśnie jestem w podróży, bo jedziemy na wycieczkę do Hiszpanii — mówi podczas naszej rozmowy. — Uwielbiam podróżować, zwiedzać inne kraje, poznawać ich tradycje i kulturę. W ubiegłym roku byłem 17 dni w Brazylii, bardzo mi się podobało i mam nadzieję, że tam wrócę. Planuję, że tym razem pojadę na karnawał w Brazylii. Zwiedziłem już wiele miejsc na świecie, ale wciąż mam apetyt na więcej.
Choć pan Artur lubi podróżować nie tylko po kraju i świecie, to najbardziej kocha wracać w góry.
— O urokach polskich gór można napisać miliony słów. Najlepiej jednak spakować plecak, zarezerwować nocleg i pojechać – chociażby na weekend – by odwiedzić swoje ulubione miejsca — tłumaczy. — Życie w mieście ma swoje plusy, ale w końcu mamy dość codziennego rytmu wyznaczonego przez pracę i obowiązki. Żeby się od nich choć na chwilę oderwać, najlepiej wybrać się na w wyprawę, podczas której nie będą niepokoić nas ani telefony, ani znajomi z pracy, i oddać się we władanie urokom polskich gór. Krótko mówiąc, najlepiej rzucić wszystko i ruszyć w góry. Tu odpoczywam i napawam się widokiem natury.
Nie umie żyć bez pasji
Mówi się, że człowiek, który organizuje swoje życie wokół pasjonujących go zjawisk i podąża za nimi, jest osobą spełnioną, a dzięki temu szczęśliwą. Dysponuje siłą prowadzącą go do pokonywania własnych ograniczeń, eksplorowania świata „na nieznanych wodach” oraz rozwijania swoich możliwości i umiejętności w wielu obszarach zarówno bardziej osobistych, jak i zawodowych. Takim człowiekiem jest właśnie pan Artur. Pasja to nie tylko sposób na życie, ale też możliwość pomagania innym.
— Pasja to coś, kiedy to robisz, to czujesz, że żyjesz pełnią życia. To pewnego rodzaju siła i energia życiowa. Jest ona tym, co cię ożywia, daje radość, wzbudza pozytywne uczucia i emocje oraz ładuje akumulatory — tłumaczy pan Artur. — Pasja powoduje, że rano chce się wstawać z łóżka, a wieczorem nie kładziesz się spać, pomimo, że jest już późna noc. Oprócz różnych aktywności moją pasją jest też pomaganie. Mówią, że dobro zawsze wraca… Uczestniczę w wielu akcjach charytatywnych, pomagam przy organizacji imprez, wspieram. Nigdy nie oczekuję, że dostanę coś w zamian. Robię tak, bo lubię, bo czuję, że robię coś dobrego. Wystarczy uśmiech, uściśnięcie ręki. Staram się żyć tak, by nikomu nie zaszkodzić, a wprost przeciwnie: pomóc, doradzić. Trzeba walczyć o swoje marzenia i pomagać innym, by oni też mieli szansę je zrealizować. Trzeba mieć w życiu swoje pasje, bo jak żyć bez nich? Ja bym nie umiał!
Joanna Karzyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez