Taka babcia to prawdziwy skarb
2022-01-21 08:59:00(ost. akt: 2022-01-21 09:13:29)
Ciepła i pełna dobrych uczuć. Serdeczna i opiekuńcza. Całe życie ciężko pracowała, ale zawsze najważniejsza była dla niej rodzina. Dziś pani Leokadia ma 93 lata. Urodziła 11 dzieci, jest babcią 30 wnucząt, ma 24 prawnucząt i dwie praprawnuczki. Wciąż jest pełna energii.
Swym ciepłem i dobrocią zjednują ludzi. I choć nie posiadają bogactwa, to ich dobre serce sprawia, że wszystko wokół ma inny wymiar — lepszy. Bycie babcią to piękna rola. To zbieranie plonów życia i oddawanie wnukom miłości, którą pielęgnuje się i rozwija całe życie. Co oznacza bycie kochającą babcią? Czasem wystarczy po prostu być! Bo miarą miłości jest obecność. Taką babcią jest właśnie Leokadia Bojarska z Małdańca pod Szczytnem. Niby zwykła, choć dla bliskich i rodziny niezwykła...
— Różne sytuacje życiowe kształtują nasze osobowości i charakter, jednak trzeba pamiętać, że zawsze i wszędzie trzeba być człowiekiem — mówi często do wnuków pani Leokadia. — Życie nie jest usłane różami, zdarzają się upadki i wzloty. Trzeba jednak zawsze pozytywnie myśleć o przyszłości, być dobrym, szanować i kochać innych. I mieć zawsze dużo wiary w Boga i modlić się.
Pani Leokadia urodziła się 16 marca 1929 roku w miejscowości Surowe. Dzieciństwo i młode lata spędziła w Krukowie. Ze swoim mężem Henrykiem poznali się przez wspólnych znajomych. Związek małżeński zawarli w 1950 roku. Całe życie pracowali ciężko na gospodarstwie. Małżonkowie doczekali się licznego potomstwa. Na świat bowiem przyszło jedenaścioro dzieci: Marianna, Jan, Stanisław, Ryszard, Wiesław, Tadeusz, Danuta, Jerzy, Irena, Agnieszka i Piotr.
Byli zgodnym małżeństwem i starali się wychować swoje dzieci na dobrych ludzi. Dawali im ogrom miłości, zrozumienia, przekazali wiele wartości, takich jak: szacunek do ludzi starszych, do pracy, obowiązkowość i wiarę w opatrzność Boską. Wiara była ważnym i nieodłącznym elementem tej rodziny. Każdej niedzieli rodzina uczestniczyła w mszy świętej, dzień zaczynał się i kończył modlitwą.
Trudnym momentem w życiu rodziny była choroba pana Henryka. Miażdżyca zaatakowała organizm i w kwietniu 1992 roku mężczyzna zmarł. Wsparciem dla pani Leokadii byli wtedy jej bliscy.
Byli zgodnym małżeństwem i starali się wychować swoje dzieci na dobrych ludzi. Dawali im ogrom miłości, zrozumienia, przekazali wiele wartości, takich jak: szacunek do ludzi starszych, do pracy, obowiązkowość i wiarę w opatrzność Boską. Wiara była ważnym i nieodłącznym elementem tej rodziny. Każdej niedzieli rodzina uczestniczyła w mszy świętej, dzień zaczynał się i kończył modlitwą.
Trudnym momentem w życiu rodziny była choroba pana Henryka. Miażdżyca zaatakowała organizm i w kwietniu 1992 roku mężczyzna zmarł. Wsparciem dla pani Leokadii byli wtedy jej bliscy.
Pani Leokadia doczekała się 30 wnucząt, 24 prawnucząt i dwóch praprawnuczek: Amelki i Oliwii. Mieszka teraz z dwoma synami: Tadeuszem i Piotrem oraz 18-letnią wnuczką Oliwią.
— Zawsze okres jesienno-zimowy babcia spędzała czytając książki lub robiąc na drutach różne szale, skarpety, dekoracyjne poszewki na poduszki. Chyba każde z dzieci i wnuków dostało taka piękną, ręcznie robioną poduszkę — opowiada Anna Sobolewska, wnuczka pani Leokadii. — Babcia ma do tego ogromny talent, lecz teraz już ze względu na wiek, nie może kontynuować swoich pasji. Latem nie może żyć bez pracy, jeszcze w ubiegłym roku miała w ogródku warzywa, które sama uprawiała. Wciąż doi krowy, gotuje obiady i dba o dom. I oczywiście słucha "Radia Maryja", bo to jej podstawowe źródło wiadomości ze świata, ponieważ telewizji nie ogląda. Mam wiele pięknych wspomnień związanych z babcią. Mieszkaliśmy nieopodal domu babci, więc byliśmy u niej często. Babcia piekła zawsze po 10-15 drożdżaków, które rozdawała swoim dzieciom. W jej domu zawsze pachniało czystością i ciastem. Zabierała nas na pielgrzymki do Gietrzwałdu, opowiadała o czasach młodości, tuliła nas do snu, ocierała łzy, gdy coś nas bolało. W jej domu zawsze były duże pierzyny, pod którymi grzaliśmy zimne nogi... Babcia to cudowna i bardzo skromna osoba, dla której największym szczęściem jest tak liczna rodzina oraz to, że Bóg dał jej tyle sił, aby mogła patrzeć jak dorastają dzieci, wnuki i kolejne pokolenia. Cieszy się, że jej rodzina może żyć w lepszych czasach niż ona sama. Cały czas modli się o to, aby nie miała miejsca już wojna i nie skrzywdziła już jej rodziny. Bo w czasie wojny babcia straciła swojego brata i pamięta okropności wojny — dodaje pani Anna.
— Zawsze okres jesienno-zimowy babcia spędzała czytając książki lub robiąc na drutach różne szale, skarpety, dekoracyjne poszewki na poduszki. Chyba każde z dzieci i wnuków dostało taka piękną, ręcznie robioną poduszkę — opowiada Anna Sobolewska, wnuczka pani Leokadii. — Babcia ma do tego ogromny talent, lecz teraz już ze względu na wiek, nie może kontynuować swoich pasji. Latem nie może żyć bez pracy, jeszcze w ubiegłym roku miała w ogródku warzywa, które sama uprawiała. Wciąż doi krowy, gotuje obiady i dba o dom. I oczywiście słucha "Radia Maryja", bo to jej podstawowe źródło wiadomości ze świata, ponieważ telewizji nie ogląda. Mam wiele pięknych wspomnień związanych z babcią. Mieszkaliśmy nieopodal domu babci, więc byliśmy u niej często. Babcia piekła zawsze po 10-15 drożdżaków, które rozdawała swoim dzieciom. W jej domu zawsze pachniało czystością i ciastem. Zabierała nas na pielgrzymki do Gietrzwałdu, opowiadała o czasach młodości, tuliła nas do snu, ocierała łzy, gdy coś nas bolało. W jej domu zawsze były duże pierzyny, pod którymi grzaliśmy zimne nogi... Babcia to cudowna i bardzo skromna osoba, dla której największym szczęściem jest tak liczna rodzina oraz to, że Bóg dał jej tyle sił, aby mogła patrzeć jak dorastają dzieci, wnuki i kolejne pokolenia. Cieszy się, że jej rodzina może żyć w lepszych czasach niż ona sama. Cały czas modli się o to, aby nie miała miejsca już wojna i nie skrzywdziła już jej rodziny. Bo w czasie wojny babcia straciła swojego brata i pamięta okropności wojny — dodaje pani Anna.
W czasach internetu, tabletów, smartfonów trudno być ciekawą babcią. Czas to coś najcenniejszego, co babcia może podarować wnukom. W domu pani Leokadii tak jest. Wnuki wiedzą, że zawsze i z każdym problemem mogą do niej przyjść, poradzić się, szukać wsparcia. Czasem z rodzicami nie chcą rozmawiać, wstydzą się, czy boją. A do niej mogą przyjść i swobodnie porozmawiać. Ona zawsze ma dla nich czas. Jej dom jest zawsze dla nich otwarty, tak jak i jej ramiona.
— Babcia Leokadia to wyjątkowa kobieta z ogromnymi pokładami spokoju, cierpliwości oraz z uśmiechem na twarzy — mówią o pani Leokadii jej wnuki. — To ona nauczyła nas cudownej miłości do drugiego człowieka, zrozumienia, uczciwości, zaradności, wiary w Boga i w ludzi. Zawsze wita nas swoim ciepłym uśmiechem i nawet gdy źle się czuje, nigdy nie narzeka. Przytuli, pocieszy, wytrze łzę. To niesamowite szczęście mieć ją. Nasze dzieciństwo kojarzy nam się właśnie z domem u dziadków, ale nie tylko piękne wspomnienia od nich otrzymaliśmy. Nauczyli nas wiele o życiu, pokazali, jak być dobrym człowiekiem, a jednocześnie jak sobie radzić w świecie pełnym okrucieństwa. Dziadek już nie żyje, ale wciąż jest w naszych wspomnieniach i sercu. Mamy nadzieję, że będziemy kiedyś dziadkami równie dobrymi jak oni, że nasze wnuki będą nas kochały równie mocno, jak my kochamy swoich. Nasza babcia to najlepsza osoba na ziemi.
Joanna Karzyńska
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Dorota #3088640 21 sty 2022 15:38
Dzisiejsze babcie są ostatnim normalnym pokoleniem. Kobiety 40letnie i młodsze to w większości nygusy, brudasy, lafiryndy i materialistki. Sorry dziewczyny.
Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz