Taka miłość wszystko przetrzyma!
2021-11-21 17:50:24(ost. akt: 2021-11-21 18:00:40)
Miłość to jedno, a wspólne życie przez 50 lat to drugie. To właśnie od tych, którzy przeżyli ze sobą pół wieku możemy się uczyć zaufania, tolerancji i umiejętności wybaczania, a także bycia dobrym dla drugiego człowieka. Taką miłość ślubowali przed 50 laty Halina i Jerzy Dobrzyńscy.
Od 50 lat są razem, tworzą szczęśliwą rodzinę, która doczekała się nie tylko wspaniałych dzieci, ale i gromadki wnuków. Złote Gody to niezwykłe wydarzenie nie tylko dla jubilatów, ale również dla ich rodzin oraz przyjaciół. Stworzenie długotrwałego i szczęśliwego związku małżeńskiego nie jest łatwe. Słyszy to każda młoda para, która decyduje się na ślub. Jednak istnieje wiele związków, które pokazują, że można przeżyć ze sobą wiele lat i z każdym rokiem kochać się jeszcze mocniej. Właśnie takim przykładem udanego małżeństwa są Halina i Jerzy Dobrzyńscy z miejscowości Świętajno w powiecie szczycieńskim.
Pani Halina i pan Jerzy znali się od dzieciństwa, bo mieszkali obok siebie. Razem się bawili, chodzili do szkoły a potem na zabawy.
— Żonę wybrała mi mama — opowiada pan Jerzy. — Zawsze lubiła Halinkę i mówiła, że to dobra kandydatka na żonę. Nawet jak byłem w wojsku, pisała do mnie, żebym tylko o Halince nie zapomniał i za innymi dziewczynami się nie oglądał. Nie powiem, mi też Halinka podobała się i to nie tylko z wyglądu. Miała też dobre serce i charakter. A potem to już zakochałem się w niej na dobre i poprosiłem ją o rękę.
Pobrali się 27 października 1971 roku. Rok później urodził się im pierwszy syn. Doczekali 4 dzieci: Jurka, Andrzeja, Krzysia i Alicji.
— Miłość przyszła sama, z czasem — mówi pani Halinka.— Jerzy był bardzo przystojny, ale najbardziej zauroczył mnie jego dobry charakter. Znaliśmy się bardzo dobrze, dogadywaliśmy się, więc decyzja o ślubie zapadła szybko. Marzyliśmy o licznej rodzinie, więc każde dziecko, które przyszło na świat było dla nas cudem. Nie bez powodu mówią, że: dziecko wywraca nasze życie o 180 stopni. Na samym początku poświęcamy mu swój czas całkowicie, bo jest bezbronne i zdane tylko na nas. Każde dziecko też jest inne. Dla każdego młodego rodzica wszystko jest nowością. Nie można się do tej roli przygotować. Rodzicielstwo potrafi zaskoczyć. Staraliśmy się jednak tworzyć każdego dnia szczęśliwe dzieciństwo – poprzez przytulanie, czułości i każdą wspólnie spędzoną chwilę. Choć pracy w gospodarstwie było dużo i czasem sił brakowało to dzieci zawsze mogły na nas liczyć.
Pani Halina i pan Jerzy znali się od dzieciństwa, bo mieszkali obok siebie. Razem się bawili, chodzili do szkoły a potem na zabawy.
— Żonę wybrała mi mama — opowiada pan Jerzy. — Zawsze lubiła Halinkę i mówiła, że to dobra kandydatka na żonę. Nawet jak byłem w wojsku, pisała do mnie, żebym tylko o Halince nie zapomniał i za innymi dziewczynami się nie oglądał. Nie powiem, mi też Halinka podobała się i to nie tylko z wyglądu. Miała też dobre serce i charakter. A potem to już zakochałem się w niej na dobre i poprosiłem ją o rękę.
Pobrali się 27 października 1971 roku. Rok później urodził się im pierwszy syn. Doczekali 4 dzieci: Jurka, Andrzeja, Krzysia i Alicji.
— Miłość przyszła sama, z czasem — mówi pani Halinka.— Jerzy był bardzo przystojny, ale najbardziej zauroczył mnie jego dobry charakter. Znaliśmy się bardzo dobrze, dogadywaliśmy się, więc decyzja o ślubie zapadła szybko. Marzyliśmy o licznej rodzinie, więc każde dziecko, które przyszło na świat było dla nas cudem. Nie bez powodu mówią, że: dziecko wywraca nasze życie o 180 stopni. Na samym początku poświęcamy mu swój czas całkowicie, bo jest bezbronne i zdane tylko na nas. Każde dziecko też jest inne. Dla każdego młodego rodzica wszystko jest nowością. Nie można się do tej roli przygotować. Rodzicielstwo potrafi zaskoczyć. Staraliśmy się jednak tworzyć każdego dnia szczęśliwe dzieciństwo – poprzez przytulanie, czułości i każdą wspólnie spędzoną chwilę. Choć pracy w gospodarstwie było dużo i czasem sił brakowało to dzieci zawsze mogły na nas liczyć.
Praca na roli to trudne zajęcie...
Całe swoje życie pracowali na gospodarstwie. Obecnie są już na emeryturach ale wciąż lubią zajmować się ogródkiem i uprawą warzyw.
— Praca na roli jest ciężka ale i przyjemna. Zamiłowanie do pracy na roli jednak trzeba mieć we krwi - mówią zgodnie małżonkowie. - Rolnik to zarazem zawód i powołanie. Rolnik jest depozytariuszem wiary i przywiązania do tradycji. Praca ta wymaga nie tylko dużej sprawności i wytrzymałości, ale także określonego trybu życia, który nie każdemu odpowiada. W gospodarstwie nie ma urlopów, wakacji czy świąt. Praca na roli, obcowanie z naturą oraz samodzielne prowadzenie swojego gospodarstwa sprzyjają wypracowaniu takich cech jak: solidność, pracowitość, szacunek wobec przyrody, samodzielność i solidarność. My z żoną od dziecka jesteśmy niezwykle silnie związani z przyrodą i bardzo dobrze czujemy się w jej otoczeniu. Nie wyobrażamy sobie życia mieście. Tu jest nasz dom, nasze miejsce na ziemi i najpiękniejsze wspomnienia. Kiedyś zawód rolnika był automatycznie przekazywany z ojca na syna. Teraz już coraz mniej gospodarstw i rolników...
Całe swoje życie pracowali na gospodarstwie. Obecnie są już na emeryturach ale wciąż lubią zajmować się ogródkiem i uprawą warzyw.
— Praca na roli jest ciężka ale i przyjemna. Zamiłowanie do pracy na roli jednak trzeba mieć we krwi - mówią zgodnie małżonkowie. - Rolnik to zarazem zawód i powołanie. Rolnik jest depozytariuszem wiary i przywiązania do tradycji. Praca ta wymaga nie tylko dużej sprawności i wytrzymałości, ale także określonego trybu życia, który nie każdemu odpowiada. W gospodarstwie nie ma urlopów, wakacji czy świąt. Praca na roli, obcowanie z naturą oraz samodzielne prowadzenie swojego gospodarstwa sprzyjają wypracowaniu takich cech jak: solidność, pracowitość, szacunek wobec przyrody, samodzielność i solidarność. My z żoną od dziecka jesteśmy niezwykle silnie związani z przyrodą i bardzo dobrze czujemy się w jej otoczeniu. Nie wyobrażamy sobie życia mieście. Tu jest nasz dom, nasze miejsce na ziemi i najpiękniejsze wspomnienia. Kiedyś zawód rolnika był automatycznie przekazywany z ojca na syna. Teraz już coraz mniej gospodarstw i rolników...
Wierni złożonej przysiędze
W sobotę w kościele w Świętajnie odbyła się uroczystość z okazji 50-lecia pożycia małżeńskiego państwa Dobrzyńskich. Zawarcie małżeństwa to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka. Złożona przysięga zobowiązuje do bycia ze sobą na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie. Chociaż przeciwności w życiu bywa wiele: i tych rodzinnych i materialnych, a często i zdrowotnych. To wielkim darem od Boga i losu móc przeżyć wspólnie ze współmałżonkiem pół wieku. Naocznym tego dowodem byli jubilaci, którzy świętowali swoje „Złote Gody”. Ceremonia miała uroczysty charakter. Nie zabrakło ciepłych słów oraz łez wzruszenia.
— Dzisiejszy dzień jest dniem szczególnie uroczystym dla państwa, dla waszych rodzin, ale również dla nas. Niewielu parom małżeńskim dane jest przeżyć wspólnie pół wieku. Państwu się udało. Chociaż nie zawsze była to droga pełna radości i wspaniałych wydarzeń. Czasem ta droga przynosiła trudności. Wy to przezwyciężyliście. Wspieraliście się nawzajem w tych trudnych i radosnych chwilach. Małżeństwo, które przez ponad 50 lat trwają w związku, wspierając się wzajemnie w dobrych i złych chwilach swojego życia, pokonując wszelkie trudności narzucone przez los są wzorem godnym naśladowania - zwracał się do małżonków podczas mszy św. proboszcz Jerzy Malewicki z parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli w Świętajnie.
Tak szybko mijają lata
— Nawet człowiek się nie spodziewa, że tak szybko ten czas płynie — mówią małżonkowie. — Bywały przez te lata chwile trudne i te szczęśliwe. Były choroby, różne nieszczęścia ale zawsze w tych momentach mogliśmy na siebie liczyć i wspieraliśmy się. Razem łatwiej pokonać wszystkie trudności. Dziś cieszymy się szczęściem naszych dzieci. Mam siedmioro wnucząt i jesteśmy z nich bardzo dumni. Nic nam nie brakuje, oby tylko zdrowie dopisywało i Bóg pozwolił jak najdłużej nam być razem.
Życie państwa Dobrzyńskich jest dowodem tego, że wbrew wszelkim przeciwnościom losu, można dochować przysięgę małżeńską, że idąc przez życie we dwoje, wiernie dzieli się każdy sukces i radości, ale też każdy smutek i niepowodzenie.
— Nawet człowiek się nie spodziewa, że tak szybko ten czas płynie — mówią małżonkowie. — Bywały przez te lata chwile trudne i te szczęśliwe. Były choroby, różne nieszczęścia ale zawsze w tych momentach mogliśmy na siebie liczyć i wspieraliśmy się. Razem łatwiej pokonać wszystkie trudności. Dziś cieszymy się szczęściem naszych dzieci. Mam siedmioro wnucząt i jesteśmy z nich bardzo dumni. Nic nam nie brakuje, oby tylko zdrowie dopisywało i Bóg pozwolił jak najdłużej nam być razem.
Życie państwa Dobrzyńskich jest dowodem tego, że wbrew wszelkim przeciwnościom losu, można dochować przysięgę małżeńską, że idąc przez życie we dwoje, wiernie dzieli się każdy sukces i radości, ale też każdy smutek i niepowodzenie.
Wzruszeni małżonkowie chętnie dzielili się swoimi wspomnieniami i własną receptą na „pół wieku miłości".
A jaka jest recepta na to, by wytrwać ze sobą 50 lat? — Cierpliwość, tolerancja i zrozumienie – zgodnie odpowiadają małżonkowie. — Nie można złościć się, trzeba czasem iść na kompromis. I ufać Bogu. Modlitwa jest obecna w całym naszym życiu i w trudnych chwilach daje nam siłę, by przezwyciężać wszystkie trudności.
A jaka jest recepta na to, by wytrwać ze sobą 50 lat? — Cierpliwość, tolerancja i zrozumienie – zgodnie odpowiadają małżonkowie. — Nie można złościć się, trzeba czasem iść na kompromis. I ufać Bogu. Modlitwa jest obecna w całym naszym życiu i w trudnych chwilach daje nam siłę, by przezwyciężać wszystkie trudności.
Joanna Karzyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez