Każdego dnia walczę o życie

2021-08-08 11:57:31(ost. akt: 2021-08-08 12:02:52)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Los innych osób nigdy nie był jej obojętny. Przez wiele lat oddawała krew i była zarejestrowana się jako potencjalny dawca szpiku, lecz dziś to ona potrzebuje naszego wsparcia. Trwają poszukiwania "genetycznego bliźniaka" Aleksandry Czyż ze Szczytna.
Pod koniec listopada ubiegłego roku u Aleksandry Czyż ze Szczytna zdiagnozowano chłoniaka. Ból był ogromny. Dziewczyna czuła się źle. Ruszyło leczenie – aby Ola wróciła do pełni zdrowia, po przejściu chemioterapii niezbędny jest przeszczep szpiku. Stąd poszukiwania „genetycznego bliźniaka”, który mógłby zostać dawcą.

— Zaczęło się od bólu pleców. Był ogromny. Lekarze, wizyty w przychodni, badania. Wszystko, co działo się po tym, pamiętam jak przez mgłę — wspomina Ola. — Z dnia na dzień było coraz gorzej. Bywały momenty, w których myślałam, że nie dam rady już wytrzymać. Wyniki i natychmiast zostałam skierowana do szpitala w Olsztynie. 2/3 płuc było już zalane, ściągnięto mi litr płynu, wykonano drenaż. Szybko dowiedziałam się, że to nowotwór. Białaczka IV stopnia, najostrzejsza. Chwila załamania... Szybko jednak odrzuciłam "czarne myśli" i postanowiłam walczyć. Jestem już po 8 cyklach chemii, która trwa od 2-11 dni. Miałam już kilka razy przetaczaną krew. Są momenty, że czuję się bardzo źle, jestem osłabiona, wymiotuję, a ból paraliżuje moje ciało. Nie zamierzam się jednak poddać. To najtrudniejsza walka jaką muszę stoczyć - walka o życie.

— Diagnozę usłyszałam leżąc w bólach na pulmonologii. Nikogo bliskiego przy mnie nie było, ponieważ przez pandemię odwiedziny były zabronione — opowiada Aleksandra. — Aby żyć, potrzebuję przeszczepienia komórek macierzystych. Mam już zgodnego dawcę, ale tylko w 50%. To niestety może okazać się dla mnie za mało. Dlatego poszukuję dawcy i proszę ludzi, by rejestrowali się jako potencjalni dawcy szpiku. Jeśli nie pomogą mi, to mogą uratować życie innemu człowiekowi.
Ola ma 24 lata. To bardzo aktywna, sympatyczna dziewczyna, która ma głowę pełną pomysłów i mnóstwo marzeń do spełnienia. Po ukończeniu szkoły średniej o kierunku technik obsługi turystycznej wyjechała do Warszawy do pracy. Kiedy wróciła w rodzinne strony była szczęśliwa, że znalazła pracę i ma przy sobie swoich najbliższych, przyjaciół i znajomych. Mieszka z rodzicami i dziadkami w Szczytnie. Niestety, białaczka wywróciła jej życie do góry nogami. Diagnoza zabrzmiała jak wyrok, jednak Ola nie jest osobą, która poddaje się bez walki.
Obrazek w tresci

Gdy skończyłam 18 lat sama zarejestrowałam się w bazie Fundacji DKMS. Byłam też honorowym dawcą krwi — mówi Ola. — Na swoim koncie mam oddanych prawie 6 litrów krwi. Lubiłam zawsze pomagać i chciałabym, robić to dalej. Teraz to ja jestem w potrzebie.

Ola pomimo trudnych chwil i złego samopoczucia z nadzieją patrzy w przyszłość. Ma ogromna wsparcie w rodzinie, przyjaciołach i znajomych. W połowie kwietnia miała remisję choroby, dlatego nie może mieć autoprzeszczepu, który był planowany w Katowicach.
Teraz jedyną nadzieją jest przeszczep. Dawca jest potrzebny, bo guz urósł — mówi. — Wierzę, że znajdzie się osoba, która mnie uratuje. Mam przy sobie tak wielu ludzi, którzy wspierają mnie w tych trudnych chwilach, modlą się i nie pozwalają na załamanie. To bardzo ważne dla mnie. Bardzo im dziękuję. Spotkałam w szpitalu też wielu wspaniałych ludzi: pielęgniarki, opiekunki, sanitariuszki oraz doktorów. Są naprawdę kochani. Pod lepszą opiekę nie mogłam trafić. Teraz leżę w szpitalu MSWIA w Poliklinice w Olsztynie na hematologii.

Wiara w Boga pomaga Oli przetrwać te trudny czas. Z ufnością i nadzieją czeka na chwilę, kiedy znajdzie się dawca i wyzdrowieje. To teraz jej cel i marzenie.
— Chciałabym wyzdrowieć — mówi. — Mam jeszcze tyle marzeń, planów. Chciałabym nadrobić ten okropny czas i spędzić go z rodziną i znajomymi. Marzę o podróżach, zwiedzeniu świata, poznaniu innych kultur i obyczajów. Staram się cały czas myśleć pozytywnie. Uśmiecham się i idę przed siebie. Taka jestem. Rodzina i przyjaciele dają mi siłę i to coś, co mnie nakręca.

Kiedy piękne włosy Oli zaczęły wychodzić po chemii, dziewczyna nie rozpaczała. Wychodziły całymi garściami, więc obcięła je do zera. To nie był dla niej największy problem. Bolała ją świadomość, że po chemiach może stracić szansę na zostanie kiedyś mamą.
— Zawsze chciałam założyć rodzinę, tulić w ramionach swoje dzieci — tłumaczy Ola. Dlatego kiedy dowiedziałam się, że mogę przejść operację i zamrozić jeden jajnik to od razu to zrobiłam. Dzięki temu jest szansa, że kiedyś zostanę mamą.
Ola zachęca ludzi do rejestrowania się jako potencjalni dawcy.

Rodzina i przyjaciele Oli nie chcieli bezczynnie czekać, zainicjowali poszukiwania jej bliźniaka genetycznego. Akcję nazwali "Ola chce żyć". Wydrukowali tysiące ulotek, setki plakatów i zaangażowali lokalne urzędy, organizacje, szkoły, przedszkola, firmy oraz media. Przez dwa dni, 24 i 25 lipca, w Szczytnie stał namiot, w którym można było się zarejestrować jako dawca.
Dzięki tym wszystkim ludziom wiem, że nie jestem sama. Walczę każdego dnia — mówi Ola. — Nie jest łatwo, ale nie poddam się. Staję do walki z trudnym przeciwnikiem, ale wierzę, że dzięki Wam, Bogu i lekarzom uda mi się wygrać tę wojnę.

Dla wielu chorych jedynym ratunkiem jest przeszczepienie szpiku od zgodnego dawcy, czyli tak zwanego „genetycznego bliźniaka”. Takim mianem określamy osobę, której antygeny zgodności tkankowej są takie same jak nasze własne.
Nasz genotyp jest niezwykle różnorodny, więc szanse na znalezienie „genetycznego bliźniaka” są bardzo niskie. Prawdopodobieństwo wynosi 1: 20 000, a w przypadku rzadkiego genotypu aż 1 do kilku milionów. Dlatego nadal co 5 polski pacjent nie znajduje zgodnego dawcy.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5