Bukowiecki w Tokio. Będzie medal?
2021-07-22 12:00:00(ost. akt: 2021-07-22 07:35:13)
IGRZYSKA || Konrad Bukowiecki oficjalnie wyruszył na podbój Tokio! Kulomiot ze Szczytna już wkrótce — po raz drugi w swej karierze — zawalczy o medale Igrzysk Olimpijskich. Te będą jednak zupełnie inne niż poprzednie, w Rio de Janeiro.
Już teraz wiadomo, że początkowo najbardziej rzucającą się w oczy kwestią będzie... brak publiczności. W 2016 roku, w Brazylii, tłum kibiców zalał wręcz miasto ze słynną Statuą Chrystusa Zbawiciela. Oblężenie przeżywały m.in. i warmińsko-mazurskie knajpy, gdzie — zza oceanu — śledzić można było poczynania najlepszych lekkoatletów globu.
Tym razem, w Tokio, będzie pod tym względem boleśnie cicho. W stolicy Japonii wprowadzono bowiem stan wyjątkowy, spowodowany wzrostem zachorowań na COVID-19. Trwać ma do końca imprezy.
— Zawsze dużo lepiej startuje się z kibicami. Jak jedziemy na dużą imprezę, nawet na drugi koniec świata, to gdzieś tam są nasi kibice. I podejrzewam, że w przypadku Tokio byłoby podobnie. Będzie nam przykro, ale musimy się dostosować do panujących warunków. Jedziemy tam po prostu zwyciężać — zdradził naszej redakcji Konrad Bukowieckim.
Do swej pierwszej olimpijskiej próby przystąpił jeszcze jako 19-latek. Owego startu z pewnością nie może jednak zaliczyć do najbardziej udanych. Choć bez większych problemów awansował do finału, a w nim posyłał kulę na imponujące odległości, to jednak sędziowie orzekli, iż każda z prób była "spalona". Teraz, wierzymy, będzie inaczej.
Łatwo jednak nie będzie. Przypomnijmy, że Konrad Bukowiecki w ostatnich miesiącach borykał się z kontuzją pleców oraz złamanym palcem u nogi. Urazy wykluczyły go z udziału w jednej z najważniejszych imprez halowego sezonu — mistrzostw Europy Toruniu. Wnioskując po poziomie głównych światowych rywali, na Igrzyskach Olimpijskich poprzeczka zawiśnie zapewne ekstremalnie wysoko. Polakowi przyjdzie natomiast zmierzyć się z nią niemal "z marszu". Wychowanek PKS Gwardia Szczytno niejednokrotnie jednak pokazywał, że świetnie radzi sobie w trudnych sytuacjach.
Tym bardziej, że — w swoim stylu — i tak nie pozwolił sobie na bezczynność. W międzyczasie pobił więc "przy okazji" kilka rekordów na siłowni. — Na koniec obozu wjechała nowa życiówka na klatę (235 kg). "Usiadłem" sobie do tego 260 kg, choć do nowego rekordu w przysiadzie jeszcze trochę brakuje... — relacjonował w mediach społecznościowych.
Kulomioci w Tokio rozpoczną swe eliminacje 3 sierpnia, a finał odbędzie się dwa dni później. W eliminacjach każdy z nich będzie miał po trzy próby, w których trzeba będzie uzyskać minimum gwarantujące awans do 12-osobowego finału. Gdyby zdarzyło się tak (choć to mało prawdopodobne), że minimum osiągnie mniejsza grupa, wtedy do dwunastki zostaną dołączeni zawodnicy z najlepszymi wynikami.
Kamil Kierzkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez