Nie potrafię zapomnieć o tym, że zabiłam swoje dziecko

2021-04-08 19:14:48(ost. akt: 2021-04-08 19:20:15)
depresja

depresja

Autor zdjęcia: pixabay.com

Ciąża Iwony była nieplanowana. Dziewczyna nie wiedziała co robić, więc zwierzyła się swojej matce, która "nie tak wyobrażała sobie życie swojej jedynaczki" . To pod jej presją dokonała aborcji. Dziś ma męża, dzieci ale wciąż nie może zapomnieć o tym, co zrobiła.
Iwona nie chce zdradzać zbyt wielu szczegółów, ale zgodziła się opowiedzieć o swoim przypadku. To zdarzyło się 8 lat temu, ale jak mówi, nie umie o tym zapomnieć. Aborcji dokonała pod presją matki, która "nie tak wyobrażała sobie życie swojej jedynaczki".
— Ciąża była przypadkiem. Zazwyczaj zabezpieczaliśmy się z moim chłopakiem, ale pech chciał, że w końcu wpadliśmy. Kiedy się dowiedziałam, byłam załamana, ale mój mężczyzna, nie — opowiada. — Właściwie ucieszył się. Oboje pracujemy, jesteśmy po studiach. Mój chłopak stwierdził, że los tak chciał. Zaczął planować ślub. Ja nie byłam tak optymistycznie nastawiona do tego pomysłu. Co prawda nasze życie jest ułożone pod każdym względem, bo mamy mieszkanie po babci i oboje dobrze zarabiamy, ale nie potrafiłam przekonać się do nowego członka rodziny. Wcześniej nie byłam pewna, czy chcę mieć dziecko, ale mój facet przekonywał, że kiedyś poczuję ten instynkt. Do niczego mnie nie zmuszał, a ja z czasem odsunęłam myśl o dziecku w najdalszy zakamarek świadomości. Do tamtego feralnego dnia, gdy zrobiłam test ciążowy.
Iwona kiedy zobaczyła dwie kreski na teście ciążowym załamała się. Przez kilka dni nie powiedziała o wyniku testu nikomu. Postanowiła porozmawiać ze swoją mamą.
— Mama powiedziała mi, że ją zawiodłam, bo przecież po studiach miałam piąć się po szczeblach kariery zawodowej, a nie lądować w pieluchach — wspomina. - Robiła mi wyrzuty, że taka nierozsądna jestem i że chcę zniszczyć swoje życie. Nie obchodziło ją to, że mój chłopak ucieszył się na wieść o ciąży...
Iwona nie wiedziała co ma robić. To matka pierwsza powiedziała jej, że powinna poddać się aborcji. Dziewczyna długo zastanawiała się, co zrobić, szukała porad w Internecie i w końcu podjęła decyzję, że usunie płód. Matka dość szybko załatwiła jej wyjazd do prywatnej kliniki za granicą, gdzie dokonano przerwania ciąży. Była cały czas przy niej, chłopakowi Iwona powiedziała, że jedzie na urlop z mamą.
— Kiedy wróciłam do domu, powiedziałam, chłopakowi, że na wyjeździe poroniłam — mówi. — Pocieszał mnie, że widocznie tak miało być i że przyjdzie czas na dziecko. Ja z każdym dniem czułam się gorzej psychicznie. Wszystko mnie denerwowało, wszędzie widziałam ciężarne kobiety i matki z wózkami. Wyobrażałam sobie, że mogłam i ja mieć dziecko, kochać je i przytulać. Źle czułam się z tym, że oszukałam partnera. Moja matka tłumaczyła mi, że to przecież nie było dziecko, że ona też miała dwa zabiegi. Nie chciałam jej już słuchać, wiedziałam, że popełniłam wielki błąd ulegając matce i decydując się na aborcję.
Związek Iwony nie przetrwał próby czasu. Dziewczyna mówi zdecydowanie, że to jej wina, bo po "zabiegu" nie potrafiła już żyć z partnerem.
— To było jedne wielkie kłamstwo. Lepiej było się rozstać — tłumaczy.—- Dziś jestem mamą dwóch dziewczynek, mam wspaniałego męża. Wie co zrobiłam, nie ocenia mnie, bo ma świadomość, że sama nie potrafię sobie przebaczyć. Najtrudniejsze są dni, kiedy mija rocznica zabiegu i termin, w którym moje dziecko miałoby się urodzić. Kupuję wtedy białe róże i kładę je na maleńkim, zaniedbanym grobie... Z mamą mam słaby kontakt. Wiem, że gdyby wtedy wsparła mnie, nie poddałabym się aborcji. Życiu temu dziecku nie przywrócę, mam je w sercu. Żałuję bardzo. Nie zapomnę nigdy, popełniłam błąd, za który będę płacić do końca swoich dni...

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5