W miłości wiek nie ma znaczenia
2021-03-27 19:29:47(ost. akt: 2021-03-27 19:36:36)
Robert miał 36 lat, kiedy poznał i pokochał Bogusię. Zapoznali się w Internecie, dużo pisali do siebie, rozmawiali i pokochali się. Początkowo rodzina nie chciała zaakceptować tego związku... bo Bogusia jest o 17 lat starsza. — Powiedziałem bliskim, że albo zaakceptują nasz związek albo mnie stracą — wspomina Robert.
Przyjęło się już w naszej kulturze, że związek mężczyzny z kobietą młodszą nawet o kilkanaście lat nikogo nie dziwi i nie oburza. Natomiast kiedy to kobieta jest starsza – sprawa ma się zupełnie inaczej. O wiele popularniejszy jest odwrotny model, kiedy to kobieta wybiera sobie starszego mężczyznę. Bo niby stoi za nim stabilizacja życiowa, bo prędzej zechce się wiązać, bo wie, czego w życiu chce. Natomiast mało kiedy mówi się o tym, że taki człowiek ma na swoim koncie także bagaż negatywnych doświadczeń. Że czasem trudno mu się zaangażować po poprzednim rozstaniu. Że może jest bardziej nieufny, albo niechętny do długofalowych relacji.
Robert Kośnik ma 42 lata, urodził się w Szczytnie, jednak dzieciństwo i młodość spędził w Klonie. Jego pierwsze małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Po rozwodzie był przez jakiś czas samotny. Kiedy w Internecie poznał Bogusię od razu wiedział, że jest to kobieta jego życia.
— Każdy człowiek potrzebuje bliskości drugiej osoby — mówi. — We dwoje łatwiej pokonywać problemy i wszelkie przeciwności losu. Samotność jest trudna. Nowe technologie są częścią współczesnego świata, więc dla mnie to zupełnie naturalne, że zacząłem korzystać z nich w celu poznania partnerki. Korzystanie z portali randkowych i społecznościowych było daniem sobie kolejnej szansy na poznanie kogoś. I udało się. Poznałem i pokochałem Bogusię.
Kiedy bliscy Roberta dowiedzieli się, że jego partnerka jest o 17 lat starsza od niego byli zdziwieni i przeciwni ich związkowi. Bogusia dwa razy była w związkach małżeńskich, niestety nieudanych. Pierwszy mąż źle traktował ją i córkę. Drugi pił, bił i wszczynał awantury. Kiedy Robert poznał swoją partnerkę, była ona rozwiedziona od 12 lat. Na początku rodzina Roberta nie chciała, by związał się z kobietą dużo starszą od niego. Mimo szacunku dla bliskich, Robert postanowił przeciwstawić się wszystkim. Postawił wszystko "na ostrzu noża" - albo zaakceptują ich związek albo on zerwie kontakty z rodziną.
— Jest wielu ludzi, którzy wiedzą, jak ułożyć życie za ciebie. Dlaczego mam tracić swój czas i swoją energię na przejmowanie się nimi? — mówi Robert. — Dlaczego mam pozwalać, żeby przysłaniali nam szczęście, jakie mnie właśnie spotyka? Dlaczego mam godzić się na to, żeby wchodzili w nasze życie z butami i deptali wszystko, co święte? Bo dla mnie takie rzeczy są święte. Przyjaźń, miłość, zakochanie. Nikt nie przeżyje tego za mnie i nikt też za mnie nie umrze, kiedy przyjdzie już czas. Do kogo będzie mieć wtedy pretensje? Kto wynagrodzi mi te wszystkie stracone dni, spędzone na zamartwianiu się, analizowaniu, czy – co gorsze – życiu w samotności? Bogusia to moja prawdziwa miłość. Kochamy się, ufamy sobie i jesteśmy szczęśliwy. Nie pozwolę, by ktoś zniszczył mój związek, tylko dlatego, że między nami jest duża różnica wieku. My się uzupełniamy, mamy wspólne pasje, szanujemy się i z każdym dniem jesteśmy przekonani o słuszności naszej decyzji.
Po czterech latach znajomości, w Walentynki, Robert poprosił Bogusię o rękę. Przygotował romantyczny wieczór i zapytał ją czy wyjdzie za niego za mąż. Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Od razu padła odpowiedź: tak. Były łzy wzruszenia i radość. I tak, 1 czerwca 2019 roku, przed urzędnikiem USC w Myszyńcu złożyli przysięgę małżeńską.
— To był najszczęśliwszy dzień mojego życia — wspomina Robert. — Zostałem mężem wspaniałej kobiety, z którą chcę spędzić swoje życie. Do tego zyskałem dużą rodzinę, bo Bogusia jest mamą 7 dorosłych już dzieci i babcią 15 wnuków. Na naszym weselu bawiło się 40 osób. To był naprawdę wspaniały dzień! Dzieci i wnuki Bogusi mnie zaakceptowały bez problemu. Odwiedzamy się, spotykamy na rodzinnych imprezach, jeździmy na wycieczki. Staramy się spędzać aktywnie czas.
Małżonkowie są szczęśliwi, z ich twarzy bije radość i miłość. Kiedy patrzą na siebie, w ich oczach widać emocje. Są dla siebie wsparciem w radościach i smutkach. Robert pracuje w stolarni, Bogusia aktualnie nie pracuje.
— Wystarczy nam to co zarobię, aby przeżyć -— mówi zdecydowanie Robert. — Bogusia została oszukana przez poprzednich pracodawców i wolę, żeby zajęła się domem. Za 1,5 roku otrzyma emeryturę, do tego czasu damy radę utrzymać się z mojego dochodu. Jest wspaniałą gospodynią, piecze fantastyczne ciasta, przygotowuje pyszne obiady, potrafi wyczarować coś z niczego!
— Wystarczy nam to co zarobię, aby przeżyć -— mówi zdecydowanie Robert. — Bogusia została oszukana przez poprzednich pracodawców i wolę, żeby zajęła się domem. Za 1,5 roku otrzyma emeryturę, do tego czasu damy radę utrzymać się z mojego dochodu. Jest wspaniałą gospodynią, piecze fantastyczne ciasta, przygotowuje pyszne obiady, potrafi wyczarować coś z niczego!
Wspólną pasją małżonków są spacery, rowerowe wycieczki, wypady motorem w różne zakątki i podróże.
— Cieszymy się sobą i każdą chwilą, jaka jest nam dana — mówi Robert. — Życie jest pełne niespodzianek. A miłość jest cudowna, jeśli dwie osoby są ze sobą szczere, szanują się i prawdziwie kochają. Wiek nie ma tu znaczenia. Kocha się nie za wygląd, a za charakter drugiej osoby. Dla mnie różnica wieku to tylko kawałek papieru, na którym wpisano różne daty. Nic więcej. Spotkaliśmy się dość późno, ale szczęściem jest to, że los połączył nasze drogi i sprawił, że jesteśmy razem. A ludzkim gadaniem nie przejmujemy się, bo wierzymy, że byliśmy sobie pisani.
Żona Roberta również przyznaje, że jest on jej największą miłością. Po wcześniejszych nieudanych związkach wciąż ma przykre wspomnienia. Przy Robercie doświadcza innych uczuć, poznała co to miłość, szacunek i zaufanie.
— Bałam się kolejnego związku, bałam się zaufać, zaryzykować... Jednak Robert jest wspaniałym mężem, partnerem — mówi Bogusia. — Nigdy nie byłam taka szczęśliwa, doceniona i kochana jak teraz. Różnica wieku nie przeszkadza nam w niczym. Nikogo nie krzywdzimy, staramy się żyć tak, by być szczęśliwi. Jesteśmy na dobre i złe ze sobą. Robert uratował mi życie, był przy mnie w chorobie, w trudnych chwilach. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. W poprzednich związkach byłam bita, poniżana, wyzywana. Teraz mam spokój w domu, a Robert potrafi niejednokrotnie zaskoczyć mnie miłą niespodzianką. To naprawdę wyjątkowy mężczyzna.
Joanna Karzyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez