Molestowani w pracy...

2021-03-21 19:09:59(ost. akt: 2021-03-21 19:39:43)

Autor zdjęcia: Pixabay

Wiele osób boi się swoich pracodawców. Wydają się bardzo niedostępni, postrzegamy ich jako kogoś, kto wie wszystko, umie odpowiedzieć na każde pytanie, jest... mądrzejszy (?) Czasem jednak pracodawca staje się naszym oprawcą, który powoduje, że na myśl o pójściu do pracy czujemy się źle. Przeraża nas myśl, że będziemy musieli spędzić z nim kilka godzin w jednym pomieszczeniu. Boimy się powiedzieć komukolwiek o swoich obawach, odpowiedzieć na zaczepne teksty szefa. Boli nas brzuch, głowa pęka, pocą się dłonie.
Jeszcze trudniej jest, gdy padamy ofiarą molestowania. Molestowanie w pracy to problem, który w większości dotyczy kobiet. Zdarza się, że ofiarami molestowania padają także mężczyźni. Wiele osób wyobraża sobie, że molestowanie to np. dotykanie czy obmacywanie. Okazuje się jednak, że to pojęcie ma dużo szersze znaczenie i często wielu z nas nawet nie przyszłoby do głowy, że pewne zachowania to po prostu przejawy molestowania: opowiadanie sprośnych dowcipów, dwuznaczne uwagi co do wyglądu, pieszczotliwe zdrobnienia typu koteczku, laleczko, rozmowy na krępujące tematy o seksie, wysyłanie wiadomości o treści erotycznej, naruszanie przestrzeni osobistej.

Nie każda osoba ma w sobie tyle siły, by to przerwać. Wiele osób cierpliwie wszystko znosi, żeby tylko zachować pracę. Inni próbują przeciwstawiać się oprawcy, co często powoduje trudną do zniesienia sytuację w pracy.

Temat molestowania w pracy to temat bardzo delikatny i często skrzętnie skrywany. Pokrzywdzone boją się reakcji otoczenia, współpracowników, środowiska, w którym mieszkają, czasem także rodziny. Boją się utraty pracy, zaufania czy reputacji. Mają obawy o swoją dalszą karierę zawodową i zdrowie psychiczne. Zdarza się, że obwiniają siebie za całą sytuację i myślą, że sprowokowały w jakiś sposób zachowanie oprawcy. Często potrzebują specjalistycznej pomocy, w tym psychologa, który pomoże im zmierzyć się z tym problemem. Wiele z osób, które molestowanie czy mobbing w pracy przeżyły, potrzebuję dużo czasu, żeby powrócić do równowagi i zacząć normalnie funkcjonować w społeczeństwie.

Joanna 38 lat
Po ukończeniu szkoły średniej o kierunku ekonomicznym została skierowana na staż jako pracownik biurowy. W firmie zatrudnionych było 8 osób i kierownik. Sami mężczyźni, jednak były to osoby, które pani Joanna znała, bo mieszkali w jednej miejscowości.
— Ucieszyłam się, że będę pracować z osobami, które znam. To była moja pierwsza praca po szkole — opowiada. — Zostałam miło przyjęta, praca też mi się podobała, jednak jak to bywa z mężczyznami, którzy byli w wieku mojego taty, lubili sobie żartować. Początkowo nie przeszkadzało mi to, jednak z czasem było coraz gorzej. Mieliśmy wspólną stołówkę, na której wisiały plakaty nagich kobiet. Każda rozmowa kończyła się na seksie. Posiłki zaczęłam jeść w biurze. Ale na „rozmowach” się nie skończyło.
Jeden z pracowników, stary kawaler, kupował różne gazety pornograficzne i prezerwatywy i podrzucał mi je do biurka lub do kieszeni. Zdarzyło się kilka razy, że wyjmując portfel z torebki wypadały mi w sklepie prezerwatywy. To było 20 lat temu, więc można sobie wyobrazić, jak ludzie w kolejce reagowali na taką sytuację. Starałam się wszystko kamuflować śmiechem, ale nie raz i nie dwa był to śmiech przez łzy. Wytrwałam pół roku.
Potem kilkakrotnie zmieniałam pracę, ale już nigdy nie pozwoliłam ani pracodawcy, ani swoim kolegom z pracy na takie sytuacje. Otwarcie mówiłam, że nie odpowiada mi takie podejście, że w pracy mamy się traktować z szacunkiem, bez molestowania choćby słownego. Dziś wiem, że wtedy to było molestowanie, jednak tyle lat temu nikt o tym nie mówił. Nie mam po tym traumy, jednak baczniej słucham i spoglądam na osoby, które w pracy chcą się spoufalać, opowiadają niewybredne żarty czy poklepują się. Szybko zapala mi się w głowie lampka ostrzegawcza...

Anna 27 lat
Pracuje w markecie. Codziennie spotyka się z różnymi osobami. Większości z nich nie zna. Jest osobą nieśmiałą i trudno jej nawiązywać kontakty z nowymi osobami.
— Nigdy nie byłam osobą odważną i przebojową — mówi pani Anna. — Najchętniej zaszyłabym się w jakiejś pracy, w której kontakt z klientem jest ograniczony. Nie wiem dlaczego, ale rozmowa z osobą obcą to dla mnie ogromny stres. W mojej głowie pojawia się zaraz tysiąc myśli, co o mnie pomyśli, czy dobrze jej doradzam. Nawet siedząc na kasie, boję się, że mogłabym komuś coś źle policzyć. Jak czasem zdarzy się, że ktoś na dłużej zatrzyma na mnie wzrok, to już czuję się skrępowana. A najgorzej jest, jak zawiesi się system. Widzę wtedy niezadowolone twarze klientów, którzy nerwowo przestępują z nogi na nogę, pytają, czy długo to potrwa... Czuję jak w jednej chwili oblewa mnie pot, a dłonie zaczynają się trząść. Boję się, że na kamerach widzą mój strach przełożeni, jak ktoś woła mnie do biura to wchodzę z przekonaniem, że już dziś zostanę zwolniona, że nie jestem dobrym pracownikiem. Już 3 rok pracuję w tym markecie, a wciąż nie umiem pokonać swojego strachu.

Irena 49 lat
Z zamiłowania i z zawodu jest kucharką. Robi to, co kocha i co jest jej wielką pasją. Otwarta, zawsze uśmiechnięta i aktywna fizycznie kobieta. Wygląda dużo młodziej niż kobiety w jej wieku.
— Kilkakrotnie zdarzyło mi się, że byłam molestowana przez pracodawcę — opowiada. — Samotnie wychowuję dzieci, więc zawsze bardzo zależało mi na pracy. Starałam się wykonywać swoją pracę sumiennie. W jednej z restauracji pracował menedżer Darek. Był kilka lat młodszy ode mnie, jednak często przychodził na kuchnię. Starał się żartować, kilka razy chciał się ze mną spotkać. Oczywiście odmawiałam. Kiedyś, gdy byłam sama w kuchni, zaszedł mnie od tyłu i zaczął całować po szyi. Odepchnęłam go i zabroniłam mu zbliżać się do mnie. Od tego dnia zaczął się mój koszmar.
Darek był nieustępliwy. Codziennie słyszałam od niego obleśne i dwuznaczne komentarze oraz nieustanne pytania o moje życie osobiste. Ignorowałam to w milczeniu przez 2 miesiące, aż w końcu poszłam ze sprawą do mojego szefa. Ten obiecał, że przyjrzy się temu, ale że to prawdopodobnie tylko nieporozumienie. Nic nie pomogło, musiałam zrezygnować z pracy, bo nie byłam w stanie wytrzymać tych ciągłych zaczepek.
W innej pracy nie mogłam wytrzymać z szefową kuchni, która uważała, że ona jest najważniejsza i najmądrzejsza, a reszta to idioci. Tak nas nazywała. I choć wiele razy upominałam ją, że nie życzę sobie, by nas wyzywała to żadnego skutku, to nie odniosło. Znalazłam inną prace i teraz jestem szczęśliwa. Mam dużo pracy, ale i satysfakcję, że to, co robię, jest doceniane. Pracodawca traktuje nas z szacunkiem, a i my odnosimy się do siebie z sympatią i szacunkiem. W takiej atmosferze aż przyjemnie pracować — rano wstaję z uśmiechem na ustach i chęcią do życia.

Arkadiusz 28 lat
Ofiarą molestowania seksualnego w pracy padają zazwyczaj kobiety, jednak i mężczyźni też bywają ofiarami. Pan Arkadiusz pracował w sklepie odzieżowym, jego właścicielką była kobieta zamożna i elegancka. Od swojego pracownika była starsza o jakieś 20 lat. Kiedy pojawiała się w sklepie, komplementowała chłopaka, czasem przynosiła mu drobne upominki. Niby przypadkiem dotykała jego dłoni i torsu.
— Przyjechałem do Olsztyna z małej miejscowości. Ta praca spadła mi jak z nieba, więc początkowo nie zwracałem uwagi na zaloty szefowej — opowiada. — Początkowo nawet schlebiały mi jej komplementy. Jednak coraz częściej jej zuchwałe zachowanie stawało się powodem do niepokoju. Czasem kazała mi się ubierać w sklepowe ubrania i robiła mi podczas przebierania zdjęcie. Twierdziła, że będzie je wstawiać na profil sklepowy na portalu społecznościowym. Krępowało mnie, jak wchodziła na zaplecze, kiedy stałem w samych majtkach. Kiedy robiła mi zdjęcia, często podchodziła i poprawiała mi ubranie, czasem przejechała dłonią po nagim torsie. Bałem się odezwać, zaprotestować, bo bałem się stracić pracę.
Nie wiedziałem co robić, zacząłem szukać innej pracy, bo szefowa była coraz bardziej nachalna. Kiedy zaproponowała mi spotkanie u siebie w domu, zrozumiałem, że chce mnie zaciągnąć do łóżka. Na szczęście udało mi się znaleźć inną pracę. Jakiś czas później usłyszałem od znajomych, że w tym sklepie „chłopcy zmieniają się jak rękawiczki”... Niesmak pozostał. Dlatego do dziś wolę mieć za szefa mężczyznę.

Joanna Karzyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5