Biała zima przywołuje wspomnienia

2021-02-21 18:51:51(ost. akt: 2021-02-21 18:56:40)
Zima w Polsce dostarcza pięknych widoków. Taka aura wywołuje też wspomnienia...

Zima w Polsce dostarcza pięknych widoków. Taka aura wywołuje też wspomnienia...

Autor zdjęcia: pixabay.com

Zima w Polsce dostarcza pięknych widoków. Warto skusić się na pieszą wycieczkę, zrelaksować i podziwiać zimową aurę, zwłaszcza kiedy wszystko pokryte jest śniegiem. Taka aura wywołuje też wspomnienia z młodych lat seniorów.
ZABIORĘ WNUKI NA SANKI
Ewa, 64 lata: Sypnęło śniegiem i zrobiło się pięknie. Od razu przypomniały mi się młode lata... Pamiętam, że jak byliśmy dziećmi, zimy były o wiele dłuższe i chłodniejsze. Ze swoim rodzeństwem wychodziliśmy na podwórko i rzucaliśmy się śnieżkami, lepiliśmy bałwany i domki ze śniegu. To był piękny czas. Mróz szczypał nas w policzki, ale dopóki porządnie nie zmarzliśmy, to biegaliśmy po podwórku. Nieopodal była też górka. Braliśmy sanki i chodziliśmy zjeżdżać. Co to była za wspaniała zabawa! Kiedy wracaliśmy do domu, byliśmy cali przemoczeni, zmęczeni ale jacy szczęśliwi! Kiedy zostałam mamą i ferie zimowe spędzałam u rodziców to swoje dzieci też zabierałam na tę samą górkę. I niejednokrotnie z dziećmi sama zjeżdżałam.... Teraz dzieci wolą tablety, komputery i telefony. Tak spędzają wolny czas. Fakt, że i śniegu nie zawsze w zimę jest tyle, żeby zorganizować jakiś kulig czy nawet wypad na górkę. Jeśli wnuki mnie teraz odwiedzą, to zabiorę je na moją górkę i pokażę, jak my się kiedyś bawiliśmy. Myślę, że będą się bawić tak samo dobrze, jak my, a potem moje dzieci. Szkoda, że dziś internet jest ważniejszy niż spacer czy właśnie takie zabawy na świeżym powietrzu.


SOBOTNIE KULIGI
Jan, 71 lat: To były piękne czasy kiedy trzeba było tunele kopać, żeby dojść do centrum wsi. Dobrze pamiętam, jak w latach 80 tyle śniegu padało, że nawet pociąg stawał w szczerym polu i szło się do domu kilka kilometrów pieszo. Mrozy po -20 stopni to była normalka. Dzieci do szkoły na sankach woziłem, wracając zakupy robiłem. Jakoś inaczej żyliśmy, dzieci bawiły się na podwórku, jak śniegu napadało. A największa frajda to były sobotnie kuligi. Na to czekało się cały tydzień. Sąsiad zaprzęgał konia, kilka sanek i jechaliśmy w las. Wszędzie biało, pięknie. Dzieci szczęśliwe. Po kilku kilometrach rozpalaliśmy w lesie ognisko, piekliśmy kiełbaski i piliśmy ciepłą herbatę z termosu. Czasem dorośli rozgrzewali się też grzanym winkiem. Było super i kiedy tylko sobie to przypomnę, uśmiecham się do wspomnień. Niestety, teraz mało kto nawet na wsi chowa konie. Ostatni raz na takim prawdziwym kuligu byłem ze 20 lat temu. Robimy czasem na podwórku ognisko z kiełbaskami, ale to nie to samo. Jak opowiadam wnukom o tych naszych kuligach, to słuchają z otwartymi ustami. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś zorganizować jeszcze taką wyprawę, żeby zobaczyły, jak to jest.


KRAJOBRAZ JAK Z BAJKI
Teresa, 82 lata: Kiedyś to były prawdziwe zimy, teraz jak temperatura spadnie kilka stopni poniżej zera, to już ludzie narzekają. A ja zawsze lubiłam, jak mróz szczypał w policzki. Wolałam takie zimno niż chlapę. Mieszkaliśmy z rodzicami w oddaleniu od wsi, bywało że nas tak zasypało, że kilka dni nie wychodziliśmy z domu. Pomagaliśmy tacie odśnieżać, a potem skakaliśmy po zaspach i ciągaliśmy się na workach ze słomą. Kiedy już drogi były w miarę przejezdne, tata zaczepiał wóz do koni i jechaliśmy do wsi. To była dla nas prawdziwa wyprawa. Od wielu lat mieszkam z mężem w mieście, w bloku. Trudno nam było w domu palić w piecu, odśnieżać dojazd. Po przejściu na rentę z powodu choroby zdrowie nie pozwalało mi na dbanie o dom i obejście. Teraz pozostały nam spacery po parku. Jest pięknie, choć ludzie narzekają, że nieodśnieżone chodniki, że mróz, że śniegu za dużo... Dla mnie to krajobraz jak z bajki, wspomnienie dzieciństwa. Zima jest cudowna, a po godzinnym spacerze czuję, że chce mi się żyć.


TONY ŚNIEGU
Jerzy, 67 lat: Przez wiele lat pracowałem jako woźny w szkole. zima to był dla mnie najgorszy okres, bo musiałem odśnieżać wejścia do szkoły i wokół budynku. A że kiedyś nie było maszyn do odśnieżania, tylko zwykła łopata, to w każdą zimę musiałem przerzucić kilka ton śniegu. Dzieci przychodziły o 7.30, a ja już o 6 zaczynałem odśnieżać. Ciężka to była robota, a zdarzało się, że jak odśnieżyłem całość, musiałem zaczynać od początku, bo śnieg cały czas padał. Dzieciaki jednak miały ogromną frajdę, na przerwach wybiegały na podwórko, rzucały się śniegiem, ślizgały na zamarzniętych kałużach. Mało kto chorował, a zimy trwały czasem od października do maja i nie były takie jak teraz.

WAŻNE WYDARZENIA ZIMĄ
Irena, 73 lata: Mam piękne wspomnienia zim z młodych lat. Zresztą wszystkie ważne wydarzenia w moim życiu działy się zimą. Męża poznałam podczas zabawy sylwestrowej u koleżanki. Pierwszy raz pocałowaliśmy się na kuligu. W Boże Narodzenie braliśmy ślub. W lutym urodziła nam się pierwsza córka. Był rok 1980. Zimno, śnieżnie. Kocham zimę, jest bardzo piękna. Lubię spacerować po lesie, obserwować zwierzęta i ptaki. Lubię jak śnieg skrzypi mi pod butami a na policzkach pojawiają się kolorki. Ze swoimi dziećmi, jak były małe, często chodziłam na spacery, na górkę pozjeżdżać na sankach. Teraz robię to z wnukami. Mimo wieku potrafię położyć się na śniegu i robić z nimi aniołki. Czuję się, jakbym znów miała kilka lat. Uwielbiam zimę i bardzo się cieszę, że w tym roku jest dużo śniegu.

Joanna Karzyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5