Miłość czekała na nią we Włoszech

2021-02-16 19:21:12(ost. akt: 2021-02-16 19:50:51)
Agata i Stefano

Agata i Stefano

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Roald Dahl twierdził, że "dopóki ktoś nas kocha, nieważne, kim jesteśmy i jak wyglądamy". Jesli się kocha prawdziwie nie zwraca się uwagi na powierzchowność swoich wybranków ani nie pyta ich o pochodzenie.
Agata w Polce skończyła studia i nie wiedziała co zrobić ze swoim życiem. Właśnie dowiedziała się, że zdradził ją narzeczony, z którym planowała wspólne życie. Ufała mu i go kochała. Pracowała w księgowości, lecz nie był o zawód, który przynosił jej satysfakcję.

— Jakoś tak się wszystko zwaliło na głowę, zdrada narzeczonego bolała najbardziej — wspomina Agata. — Koleżanka po raz kolejny wybierała się do pracy sezonowej we Włoszech. Zaproponowała bym z nią pojechała. Początkowo nie chciałam, ale po namyśle stwierdziłam, że to dobry pomysł. Spakowałam się i ruszyłam po raz pierwszy za granicę.

Agata pracowała na plaży z koleżanką. Roznosiły napoje, rozkładały leżaki, a wieczory spędzały na plaży. Adoratorów im nie brakowało, bo Włosi byli zachwyceni pięknymi Polkami i cały czas próbowali się z nimi umówić.

— Ta praca była jak wakacje. Pięknie się opaliłam, podobała mi się praca i kraj — wspomina Agata. — Kręciło się przy nas wielu chłopaków, jednak nie myślałam o żadnym na poważnie. Widziałam, że syn właścicieli ma na imię Stefano. Trochę rozmawialiśmy, trochę pokazywał nam gestami o co mu chodzi. Spędzaliśmy coraz więcej czasu razem. Nie chciałam tego, ale zakochałam się w nim, na szczęście z wzajemnością. Był rok 2003, sezon miał się ku końcowi... Stefano chciał, żebym została z nim.

Agata postanowiła jednak wrócić do kraju. Tęskniła, jednak nie wiedziała co ma robić. Po dwóch miesiącach Stefano pojawił się u niej w Polsce i poprosił ją o rękę. Postanowiła zaryzykować i poleciała do Włoch. W 2005 roku wzięli ślub. Trzy lata później na świecie pojawiła się ich córeczka Martina.

— Cieszę się, że zaryzykowałam, bo jestem bardzo szczęśliwa. Kocham i jestem kochana — zapewnia Agata. — Myślałam, że takie przypadki zdarzają się tylko w książkach. Bałam się zaufać, wyjechać do obcego kraju, a dziś nie wyobrażam sobie życia bez męża i córki. Teściowie są wspaniali, w ogóle Włosi przyjęli mnie ciepło. Obawiałam się, że nasza miłość może nie przetrwać próby czasu, różnic kulturowych, innej mentalności. A jednak miłość jest w stanie pokonać wszystko jeśli się kocha prawdziwie. Jestem już ponad 15 lat mężatką i wciąż nasza miłość jest tak samo silna. Wciąż jest w nas namiętność, ciekawość siebie i świadomość, że w każdej sytuacji jesteśmy dla siebie wsparciem. Mamy różne charaktery, jednak zawsze i z każdej sytuacji znajdujemy wyjście, idziemy na kompromis. Kiedy patrzę w jego oczy wciąż widzę w nich miłość i iskrę pożądania. Choć mamy już prawie po 50 lat, to nadal trzymamy się za ręce jak nastolatkowie i potrafimy całować się na plaży przy zachodzącym słońcu. Dla takich chwil warto żyć!

Joanna Karzyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5