Kot wciąż w tra(n)sie. Kolejny start, kolejny medal
2020-01-28 13:45:31(ost. akt: 2020-01-28 13:55:55)
BIEGI || Rafał Kot nie zwalnia tempa. Szczytnianin, jeden z najlepszych ultramaratończyków górskich w Polsce, 25 stycznia zgarnął brąz Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego. Srebro uciekło o... niecałą sekundę.
Coraz trudniej sobie wyobrazić, że popularny "Góral z Mazur" kiedykolwiek odczuwa zmęczenie. Dwa tygodnie temu ukończył Górski Zimowy Maraton Ślężański, a tydzień temu wywalczył srebro słynnej, 80-kilometrowej Zimowej Poniewierki w Brzózie Królewskiej. Przeciętny, "normalny" człowiek miałby dość na cały rok. — To jest PrzeKot, KoTsmita. Przeciętnością nie grzeszy — przyznają jego znajomi z KB Jurund Szczytno, przyzwyczajeni do niesamowitego poziomu i frekwencji biegów kolegi.
I faktycznie. Rafał Kot stawił się 25 stycznia w niewielkiej Cisnej (przy granicy polsko-słowacko-ukraińskiej), by — podobnie jak blisko pół tysiąca innych "speców" od biegania długodystansowego — rzucić rękawicę VI edycji Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego.
Zwyciężył niesamowity Grzegorz Ziejewski, który górską trasę liczącą ok. 44 km pokonał w 3 godziny, 6 minut i 35 sekund. Prawdziwa wojna rozegrała się jednak za jego plecami. Z niespełna 1 minutą opóźnienia ostatnie metry przecinało, ramię w ramię, aż 3 śmiałków. I jeśli jedna minuta, przy dystansie 44 km w górach, to tyle co nic, to co powiedzieć o... niecałej 1 sekundzie?
Właśnie tyle wyniosła bowiem różnica między "sprinterami". Daniel Żuchowski wykonał zadanie w czasie 3:07:42.10. Rafał Kot zgarnął brąz po 3:07:42.95. Sprinterską trójcę uzupełnił (z "AŻ" 1,5 sekundy straty) Karol Ziajka.
Kamil Kierzkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez