Jedyny taki Kot, bo z orłem na piersi
2019-11-03 10:53:44(ost. akt: 2019-11-03 13:27:04)
Rafał Kot wywalczył 14. miejsce na mistrzostwach świata w bieganiu 24-godzinnym. Sukces cieszy tym bardziej, że we francuskiej Albi zameldował się rekordowy, 352-osobowy tłum najlepszych ultramaratończyków z najróżniejszych stron globu.
Co więcej, niewiele brakowało, a popularny "Góral z Mazur" do Francji w ogóle by nie pojechał. — Byłoby świetnie, ale wiem, że łatwo o miejsce w kadrze nie będzie — przekonywał jeszcze niedawno w wywiadzie z naszą redakcją. Ten, kto podpisał się pod oficjalną decyzją o włączeniu Rafała Kota w biało-czerwony poczet kadrowiczów, po minionym weekendzie (26-27 października) swej decyzji z pewnością nie żałuje.
Utalentowany szczytnianin uplasował się na nadspodziewanie wysokim, 14. miejscu. Przez 24 godziny przebiegł łącznie 251,399 km. Poprawił tym samym nie tylko swój rekord życiowy, ale i zgarnął "srebro" wśród biegaczy z orłem na piersi. Najlepszym z Polaków okazał się Andrzej Piotrowski Rezultat 267,964 km jest - nieoficjalnie - nowym rekordem Polski (przewaga nad wcześniejszym rekordem Sebastiana Białobrzeskiego jest niewielka, bo wynosi nieco ponad... 100 m). Klasyfikację OPEN wygrał Litwin - Aleksandr Sorokin (278,972 km).
Pozostała część kadrowiczów uplasowała się wyraźnie za plecami reprezentanta Szczytna. Andrzej Wereszczak był 24., Leszek Małyszek 32., Krzysztof Braczyk 44., Przemysław Basa 155., a Andrzej Radzikowski 174. Łącznie w zawodach wystartowało 352 śmiałków (205 mężczyzn i 147 kobiet) z aż 33 państw.
Pozostała część kadrowiczów uplasowała się wyraźnie za plecami reprezentanta Szczytna. Andrzej Wereszczak był 24., Leszek Małyszek 32., Krzysztof Braczyk 44., Przemysław Basa 155., a Andrzej Radzikowski 174. Łącznie w zawodach wystartowało 352 śmiałków (205 mężczyzn i 147 kobiet) z aż 33 państw.
— Podczas tego biegu dałem z siebie totalnie wszystko. Nie było tu już żadnej kalkulacji. Na ostatnich metrach wyszarpałem jeszcze 4 pozycje. Zrobiłem co mogłem — wspomina Rafał Kot. — To niesamowite doświadczenie, które na 100 procent zaprocentuje w przyszłości. To w końcu dopiero moje pierwsze zawody tej rangi. Tego przeżycia i doświadczenia nie da się porównać z żadnymi zawodami na "własnym podwórku". Czułem się tu chwilami jak Harry Potter na Turnieju Trójmagicznym. Dziękuję, że pomogliście mi wziąć udział w tej przygodzie i spełnić marzenie. Dzięki za kibicowanie, za te niezwykłe emocje. A teraz... robię sobie chwilę przerwy od biegania. Po tym całym sezonie chyba zasłużyłem — podsumowuje popularny "Góral z Mazur", którego bezpośrednio na torze we Francji wspierali jego biegowi przyjaciele ze Szczytna: Rafał Wilczek i Bartosz Kojro.
Kamil Kierzkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez