Ależ jubileusz! Dziesięć medali Katany
2019-10-13 10:10:00(ost. akt: 2019-10-13 10:13:29)
Aż 10-krotnie przyszło 5 października stawać na podium wojownikom Katany Szczytno. Wszystko za sprawą jubileuszowego Grand Prix Polski, które przyciągnęło w weekend do Mińska Mazowieckiego prawdziwy tłum ekspertów od walki na chwyty.
Impreza była doskonale znana szczycieńskim wojownikom już wcześniej. W ich kolekcji znajduje się niejeden medal zdobyty w poprzednich edycjach, siłą rzeczy nie mogło zabraknąć ich więc i w 10. odsłonie. Rękawicę międzynarodowej stawce (poza Polakami w szranki stanęli także Białorusini) rzuciła 9-osobowa reprezentacja Katany (5 dzieci i 4 dorosłych). Walki odbywały się w formule "No GI", czyli bez kimon.
— Jestem zadowolony z walk, które stoczyli moi klubowi koledzy. Działo się w nich dużo, nie było nudy. Potrafili jednak słuchać moich wskazówek. I choć tym razem nie było z nami głównego trenera, to zaprezentowali naprawdę wysoki poziom — mówi Marcin Welk, który zastępował Jacka Szewczaka (główny szkoleniowiec w tym czasie sprawował swe obowiązki trenera kadry narodowej na mistrzostwach w Niemczech).
Łącznie wojownicy Katany zdobyli aż 10 medali. Złote krążki zawisły na szyjach Igora Szewczaka (kat. 8-9 lat, -42 kg) i Gaspara Święcińskiego (kat. 12-13 lat, -66 kg). Drugi ze wspomnianych zawodników, co ciekawe, wywalczył ponadto brąz z rywalami spoza własnej kategorii wagowej (powyżej 66 kg). Wśród najmłodszych zawodników Katany do strefy medalowej udało się dostać także Marcinowi Błaszczakowi (brąz kat. 10-11 lat, -34 kg), Marcelowi Malonowi (brąz kat. 12-13 lat, -37 kg) oraz Igorowi Szatkowskiemu (brąz kat. 14-15 lat, -81 kg).
Nie zawiedli i ich starsi koledzy. — Na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza Sebastian Delowicz, który pomimo swoich 43 lat jest wciąż bardzo zaangażowany w treningi. I robi coraz większe postępy, które przybliżają go do nominacji na niebieski pas. Tym razem zdobył srebro — chwali swego klubowego kolegę Marcin Welk. Z pustymi rękami do Szczytna nie wrócili ponadto Adrian Maksymowicz (brąz w kat. białe pasy, -67,5 kg,) i Arkadiusz Żywalewski (srebro w kat. niebieskie pasy, -97,5 kg), który tytuł mistrza zmuszony był oddać.. słynnemu Szymonowi Kołeckiemu.
Czyli złotemu medaliście olimpijskiemu w podnoszeniu ciężarów, który obecnie realizuje się jako zawodnik MMA w federacji KSW. — Wielu skazywało Arka na szybką porażkę z olimpijczykiem, ale dał twardą walkę. Tablica wyników być może tego nie oddawała, ale pojedynek był bardzo wyrównany. Dzięki temu Arek zyskał nie tylko uznanie publiczności, ale i trenera Mirosława Oknińskiego, który odpowiada za przygotowania Szymona — dodaje Marcin Welk.
Czyli złotemu medaliście olimpijskiemu w podnoszeniu ciężarów, który obecnie realizuje się jako zawodnik MMA w federacji KSW. — Wielu skazywało Arka na szybką porażkę z olimpijczykiem, ale dał twardą walkę. Tablica wyników być może tego nie oddawała, ale pojedynek był bardzo wyrównany. Dzięki temu Arek zyskał nie tylko uznanie publiczności, ale i trenera Mirosława Oknińskiego, który odpowiada za przygotowania Szymona — dodaje Marcin Welk.
Wojownicy Katany mają nadzieję, że swymi sukcesami zachęcą szczytnian do większego zainteresowania sportami "chwytanymi", na czele z brazylijskim jiu-jitsu. Czy w Szczytnie jest szansa, by dobrze się przygotować do tego typu walki? Wyniki podopiecznych trenera Jacka Szewczaka mówią same za siebie. A do trofeów z Mińska Mazowieckiego trzeba byłoby dodać dwa medale przywiezione ledwie tydzień wcześniej z mistrzostw Polski Polskiego Związku Jiu-Jitsu (po brązie wywalczyli Paulina Złotnik i Gaspar Święciński) oraz 3. miejsce Jessiki Dziedzić na turnieju Octopus Cup w Łodzi.
Kamil Kierzkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez