Gdy maluję, zapominam o świecie

2019-04-06 17:00:00(ost. akt: 2019-04-06 12:29:01)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Julia pochodzi z Elbląga. Ma 19 lat, ale swoim talentem dorównuje niejednemu wybitnemu malarzowi. Maluje, rysuje, do tego gra na pięciu instrumentach, fotografuje, jeździ konno, a ostatnio spełniła swoje marzenie – zaczęła morsować.
Mówi się, że dzisiejsza młodzież jest leniwa, niczym się nie interesuje, a cały swój wolny czas spędza z nosem w telefonie czy komputerze. Nie wszystkich jednak trzeba mierzyć jedną miarą. Zdarzają się wyjątki — osoby, które — mimo młodego wieku — mają swoje pasje. Rozwijają się i wciąż się doskonalą.

--- Taka właśnie jest 19-letnia Julia Narusz z Elbląga. Ma tak wiele energii i pasji, że mogłaby zawstydzić niejednego dorosłego człowieka. ---

— Dla mnie pasja to coś więcej niż hobby. Coś więcej niż jedna z pozycji na długiej liście zainteresowań — mówi Julia Narusz. — Interesuje mnie wiele rzeczy i zajmuję się nimi z różną częstotliwością, ale malowanie i fotografia są na pierwszym planie i wiem, że jest to coś, z czego nigdy nie zrezygnuję. Uwielbiam robić wiele rzeczy: gram na instrumentach, czytam, rysuję, fotografuję. Potrafię również całkiem nieźle gotować. Ale gdybym z jakiegoś powodu nie mogła robić którejś z tych rzeczy, jakoś bym to przeżyła. Gdybym jednak musiała zrezygnować z malarstwa, chyba nie umiałabym się z tym pogodzić.
Julia obecnie uczy się w klasie maturalnej Liceum Plastycznego w Gronowie Górnym. Ukończyła również pierwszy stopień szkoły muzycznej w Elblągu. Może się pochwalić umiejętnością gry na pięciu instrumentach: skrzypcach, fortepianie, saksofonie, gitarze i waltorni.
— Rysować lubiłam, odkąd byłam w stanie utrzymać kredkę — wspomina. — Podobno już jako dziecko rysowałam ładnie i bardzo dokładnie. Zazwyczaj pod czujnym okiem starszej siostry, Klaudii, dzięki której zainteresowałam się malarstwem i zaczęłam kopiować obrazy różnych malarzy. Dzięki temu opanowałam różne techniki i doskonaliłam swój warsztat.
Rodzice i siostra to najważniejsze osoby w życiu Julii. To oni od najmłodszych lat motywowali ją do różnych aktywności. Dzięki temu dziewczyna uczęszczała na warsztaty, na zajęcia malarskie i rzeźbiarskie, do szkoły muzycznej, na basen i jazdę konną. Śpiewała też w chórze, w zespole muzycznym, grała także w orkiestrze.
— Rodzice zawsze chcieli, abyśmy były aktywne i rozwijały swoje pasje — opowiada Julia. — Oboje dbali o nas i o nasz rozwój. To dzięki nim mamy szansę robić to, co kochamy. Siostra jest dla mnie najważniejszym nauczycielem, bardzo liczę się z jej zdaniem. Jeśli cokolwiek namaluję albo zrobię jakieś rysunki czy zdjęcie, zawsze jej pokazuję. Rodzice natomiast są najlepszymi krytykami. Mama zawsze się zachwyca moimi pracami, natomiast tata podpowiada, co mogłoby być inaczej. Kocham ich bardzo i dziękuję, że są zawsze przy mnie. Takie wsparcie jest bardzo ważne — stwierdza.
Od kilku lat Julia maluje kopie obrazów „na zamówienie”. Zazwyczaj są to znane reprodukcje.

--- Teraz pracuje nad trzymetrowym obrazem Gustava Klimta „Pocałunek”. ---

— Do tej pory mój największy obraz miał dwa metry. Lubię wyzwania, a takie kopiowane obrazy to spora próba dorównania artyście. Zanim zabiorę się do pracy, staram się zapoznać z historią obrazu, technikami, rodzajem farb i doborem kolorów. To bardzo pracochłonny proces.
Uwielbia, jak mówi, malować nocą. — Zakładam wtedy słuchawki, włączam muzykę i przenoszę się do innego świata. Zdarza się, że potrafię malować do rana, a później w szkole jestem nieprzytomna. Staram się jednak godzić obowiązki szkolne ze swoimi pasjami. Interesuję się też fotografią. Robię zdjęcia na weselach i różnych innych imprezach.
Choć doba Julii ma tylko 24 godziny, dziewczyna znajduje czas dla rodziny, przyjaciół i... swoich pupili: psa ze schroniska i kota. A w każdą niedzielę kuchnia należy do niej, bo dla całej rodziny robi tego dnia obiad. Chodzi też na siłownię i na basen. Lubi podróże i spacery, na które zawsze zabiera aparat fotograficzny.

--- Prace Julii można obejrzeć na szkolnych wystawach oraz w starostwie powiatowym. ---

— Lubię przebywać z ludźmi, bo każdy człowiek ma w sobie piękne wartości, ich historie wywołują we mnie różne emocje, które często przelewam na płótno — mówi. — Nie lubię malować pejzaży i krajobrazów, bo mnie nudzą. Kocham przekazywać w swoich pracach uczucia.
W ubiegłym roku Julia spełniła jedno ze swoich marzeń — zaczęła morsować. Choć długo obawiała się wejścia do lodowatej wody. — To były niesamowite wrażenia. Było fantastycznie — wspomina. — Żałuję, że wcześniej tak się bałam. Ale teraz zamierzam aktywnie kąpać się w zimie.
Młoda artystka jest już przekonana, że fotografią i malarstwem chce się zajmować zawodowo. Przed nią jeszcze matura. Palny na przyszłość też już ma.
— Wiem na pewno, że malarstwo zawsze będzie w moim życiu, ponieważ gdy tworzę, zapominam o otaczającym świecie, mogę się wtedy zrelaksować — tłumaczy Julia. — Bardzo dziękuję rodzicom, siostrze i moim nauczycielom z liceum. Przede mną jeszcze długa droga do doskonałości, jednak podstawy i chęci są, więc może być tylko dobrze. Warto mieć pasje i rozwijać je. Pasje pobudzają zmysły, wyzwalają w nas pozytywne emocje i nadają życiu kierunek. Sprawiają, że nabiera ono kolorów i większego sensu. Ich brak prowadzi do nudy, pustki, a nawet depresji i uzależnień.

Joanna Karzyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5