Znów przebiegali cały weekend
2018-07-16 13:20:02(ost. akt: 2018-07-16 13:22:39)
Biegacze z naszego powiatu wciąż nie odpuszczają. W miniony weekend ich uwaga w znacznej mierze skupiła się na III Biegu o Złotą Babę Dźwierzucką, w której zwyciężył Wojciech Kopeć z Olsztynka. Gdzie nogi poniosły pozostałych?
Pewnie jest to, że powiat szczycieński należy do biegowej czołówki regionu nie tylko pod względem liczebności, ale i jakości. Nie po raz pierwszy ich ambicje wybiegły (dosłownie i w przenośni) bowiem nie tylko poza sferę lokalną czy ogólnopolską, ale i międzynarodową.
Baby dały w kość
Parafrazując utwór Eugeniusza Bodo: "ach te baby, czymże bez nich byłby nasz powiat"? Z pewnością funkcjonowałby nadal, lecz byłby dużo uboższy i sportowo, i kulturowo. Potwierdzeniem tego był przeszło 100-osobowy tłum biegaczy (nie licząc oczywiście kibiców i tych, którzy w imprezie brali udział w innym charakterze niż bieganie), którzy postanowił zmierzyć się 7 lipca w Dźwierzutach z 10-kilometrową trasą. Stawiły się reprezentacje z całej Polski, m.in. z Warszawy, Ostrołęki, Bartoszyc czy Wodzisławia Śląskiego.
Po 31 minutach i 7 sekundach, jako pierwszy linię mety minął Wojciech Kopeć z Olsztynka. Tuż za nim bieg ukończyli Paweł Grygo (Łomża), Adam Szydlik (Łomża) i Sławomir Mąka (Ostrołęka). Następnym w kolejności okazał się najszybszy z gospodarzy — Marcin Czopek. Reprezentant OSP Dźwierzuty, dzięki wynikowi 37:22 zgarnął ponadto srebro w kategorii M30-39.
Wśród pań królowała Ewa Lisek (6. OPEN, Nidzica), a miejsce na kobiecym podium wywalczyły ponadto Katarzyna Gawryś (Olsztyn) i Anna Urbaniak (Jednorożec). Najlepszą z gospodyń okazała się biegnąca pod sztandarem klubu Jurund Szczytno Magdalena Piotrowska.
Atutem Biegu o Złotą Babę Dźwierzucką jest też (a może w szczególności?) to, że organizatorzy mocno akcentują historyczno-rodzinną atmosferę (za sprawą całego Festiwalu Kultury Słowiańskiej i Pruskiej).
— Jest to impreza przybliżająca świat dawnych mieszkańców tych ziem poprzez bezpośredni kontakt z pasjonatami średniowiecza. Goście mogli aktywnie skorzystać z licznych warsztatów dawnego rzemiosła, jak również upajać się dźwiękami muzyki wieków średnich — stwierdziła po biegu solidna ekipa pn. "Nidzica Biega".
— Duże wrażenie zrobiły (zwłaszcza na dzieciach, z którymi przyjechaliśmy) pokazy walk rycerskich. Jesteśmy pełni uznania dla tych, którzy w takim upale gotowi byli nie tylko pozować w zbrojach do zdjęć, ale i na ostatnich metrach "odprowadzali" biegiem zawodników, mijając wraz z nimi na pełnym gazie linię mety — przyznała inna z grup przyjezdnych.
Parafrazując utwór Eugeniusza Bodo: "ach te baby, czymże bez nich byłby nasz powiat"? Z pewnością funkcjonowałby nadal, lecz byłby dużo uboższy i sportowo, i kulturowo. Potwierdzeniem tego był przeszło 100-osobowy tłum biegaczy (nie licząc oczywiście kibiców i tych, którzy w imprezie brali udział w innym charakterze niż bieganie), którzy postanowił zmierzyć się 7 lipca w Dźwierzutach z 10-kilometrową trasą. Stawiły się reprezentacje z całej Polski, m.in. z Warszawy, Ostrołęki, Bartoszyc czy Wodzisławia Śląskiego.
Po 31 minutach i 7 sekundach, jako pierwszy linię mety minął Wojciech Kopeć z Olsztynka. Tuż za nim bieg ukończyli Paweł Grygo (Łomża), Adam Szydlik (Łomża) i Sławomir Mąka (Ostrołęka). Następnym w kolejności okazał się najszybszy z gospodarzy — Marcin Czopek. Reprezentant OSP Dźwierzuty, dzięki wynikowi 37:22 zgarnął ponadto srebro w kategorii M30-39.
Wśród pań królowała Ewa Lisek (6. OPEN, Nidzica), a miejsce na kobiecym podium wywalczyły ponadto Katarzyna Gawryś (Olsztyn) i Anna Urbaniak (Jednorożec). Najlepszą z gospodyń okazała się biegnąca pod sztandarem klubu Jurund Szczytno Magdalena Piotrowska.
Atutem Biegu o Złotą Babę Dźwierzucką jest też (a może w szczególności?) to, że organizatorzy mocno akcentują historyczno-rodzinną atmosferę (za sprawą całego Festiwalu Kultury Słowiańskiej i Pruskiej).
— Jest to impreza przybliżająca świat dawnych mieszkańców tych ziem poprzez bezpośredni kontakt z pasjonatami średniowiecza. Goście mogli aktywnie skorzystać z licznych warsztatów dawnego rzemiosła, jak również upajać się dźwiękami muzyki wieków średnich — stwierdziła po biegu solidna ekipa pn. "Nidzica Biega".
— Duże wrażenie zrobiły (zwłaszcza na dzieciach, z którymi przyjechaliśmy) pokazy walk rycerskich. Jesteśmy pełni uznania dla tych, którzy w takim upale gotowi byli nie tylko pozować w zbrojach do zdjęć, ale i na ostatnich metrach "odprowadzali" biegiem zawodników, mijając wraz z nimi na pełnym gazie linię mety — przyznała inna z grup przyjezdnych.
Szturm na Barczewo
Ledwie opadł kurz po biegu w Dźwierzutach, a dzień później nasi reprezentanci startowali już w V edycji "Barczewo Biega". W ogólnopolskim gronie szans rywalom nie dał Paweł Moskal (Kurzętnik). Godnie barwy swych miast zaprezentowało jednak dwóch Tomaszów. Tomasz Sinkiewicz z Pasymia z 10-kilometrową trasą rozprawił się w 42 minuty i 28 sekund. Ledwie 3 sekundy później linię mety minął jego "sąsiad" i imiennik ze Szczytna - Tomasz Kiernozek (dzień wcześniej w Dźwierzutach 4. w kategorii M30-39, 9. OPEN).
Ledwie opadł kurz po biegu w Dźwierzutach, a dzień później nasi reprezentanci startowali już w V edycji "Barczewo Biega". W ogólnopolskim gronie szans rywalom nie dał Paweł Moskal (Kurzętnik). Godnie barwy swych miast zaprezentowało jednak dwóch Tomaszów. Tomasz Sinkiewicz z Pasymia z 10-kilometrową trasą rozprawił się w 42 minuty i 28 sekund. Ledwie 3 sekundy później linię mety minął jego "sąsiad" i imiennik ze Szczytna - Tomasz Kiernozek (dzień wcześniej w Dźwierzutach 4. w kategorii M30-39, 9. OPEN).
I na Ukrainę!
A gdyby rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady? Znany obecnie głównie z internetowych memów slogan został wcielony w życie. Od 6 do 8 lipca trwała bowiem kolejna z zagranicznych eskapad najmocniejszego obecnie z naszych ultramaratończyków górskich — Rafała Kota. Popularny "Góral z Mazur" pobiegł i za wschodnią granicę, by w swoim stylu podbić ukraińską część Bieszczad. Przeszło 120-kilometrową, wiodącą po górskich szczytach trasę słynnego Bojko Trail, szczytnianin pokonał w 16 godzin, 41 minut i 51 sekund.
Imponujący rezultat dał mu srebro w kategorii OPEN. A to pokaźny wyczyn, bo na liście startowej zameldowało się wielu solidnych "ultrasów". Na tego typu wyzwania nie pisze się nikt biegający "amatorsko".
A gdyby rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady? Znany obecnie głównie z internetowych memów slogan został wcielony w życie. Od 6 do 8 lipca trwała bowiem kolejna z zagranicznych eskapad najmocniejszego obecnie z naszych ultramaratończyków górskich — Rafała Kota. Popularny "Góral z Mazur" pobiegł i za wschodnią granicę, by w swoim stylu podbić ukraińską część Bieszczad. Przeszło 120-kilometrową, wiodącą po górskich szczytach trasę słynnego Bojko Trail, szczytnianin pokonał w 16 godzin, 41 minut i 51 sekund.
Imponujący rezultat dał mu srebro w kategorii OPEN. A to pokaźny wyczyn, bo na liście startowej zameldowało się wielu solidnych "ultrasów". Na tego typu wyzwania nie pisze się nikt biegający "amatorsko".
Pracowity weekend miał i rozkręcający się z imprezy na imprezę Eliasz Sygut. W ciągu dwóch dni zawodnik WSPol w Szczytnie stanął 2 razy na podium. Pierwszy raz w Skaryszewie (2. miejsce w kat. M20). Drugi w Starachowicach. - Bardzo ciekawe zawody, przeprowadzone na 400-metrowej bieżni. Polegały na tym, że bieg trwał aż pierwszy z zawodników ukończył dystans półmaratonu - stwierdził po biegu Eliasz Sygut, który ze Starachowic powrócił ze złotem swej kategorii.
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez