Pokonali lód, ogień i zmęczenie. #Reset = Hardcore
2018-03-02 20:13:10(ost. akt: 2018-03-03 07:35:45)
BIEGI EKSTREMALNE/// Tak mocnego wycisku nie dostali już dawno. 5-osobowa reprezentacja klubu #Reset Szczytno zmierzyła się w miniony weekend w Ełku ze słynnym, Zimowym Runmageddonem w wersji Hardcore. Kto wrócił z tarczą, kto na tarczy?
— Ogromnie się cieszę z powrotu na Mazury. Tutejszy klimat sprzyja Runmageddonowi. Jest tu mroźno, hardcorowo, a wszystko to w przepięknej scenerii (...). Choć lekko nie będzie. To mogę zagwarantować — przekonywał kilka dni przed startem imprezy Jarek Bieniecki, prezes Runmageddonu.
I trzeba przyznać, że jego słowa nie były czczymi przechwałkami. Organizatorzy przyjechali m.in. 5 tirami wypełnionymi ponad 70 przeszkodami (ich łączna waga wyniosła ok. 37 ton). Każda z nich miała - niczym cytrynę - wycisnąć ostatnie siły ze śmiałków. Tradycyjnie nie obyło się bez specyficznego nazewnictwa, dlatego też poza tradycyjnym czołganiem pod drutem kolczastym, bieganiem z oponami i kłodami, uczestnicy musieli zmierzyć się m.in. z "porodówką", "firemanem", "helikopterem" czy "komandosem".
Dodatkowym utrudnieniem (przez wielu uważanym za kluczowe) były rekordowe tej zimy mrozy, które na każdym kroku zawieszały poprzeczkę wyżej.
— Ponoć "sport to mord", ale właśnie dlatego uwielbiamy tego typu wyzwania — mówi Jarosław Kordek, lider 5-osobowej reprezentacji szczycieńskich morsów z klubu #Reset. — Niskie temperatury dawały się niektórym we znaki. W kategorii Hardcore nie ma już jednak praktycznie "świeżaków". Ludzie rzucający się na takie wyzwanie mają za sobą z reguły wiele podobnych startów i są gotowi znieść naprawdę wiele. Mróz nie miał szans ich zatrzymać. Tym bardziej nas. Cieszyliśmy się "przyjemnym" chłodem i pięknym słońcem — dodaje "Dziadek Mors".
Najszybciej z blisko 21-kilometrową trasą najeżoną przeszkodami (i niemal półtysięcznym tłumem rywali) poradził sobie Vitali Savanovich z Białorusi, drugi był Mateusz Jeliński (Kartuzy), a trzeci Jakub Wypukoł (Katowice).
W klasyfikacji generalnej najwyżej pod sztandarem Szczytna przedarli się wspomniany Jarosław Kordek i Sylwia Szabelska, którzy zameldowali się na mecie po 3 godzinach, 29 minutach i 28 sekundach. Wynik dał im odpowiednio 76. i 77. miejsce w kat. OPEN. Kilka minut później, równie solidarnie, ramię w ramię bieg kończyli Urszula i Kamil Wojciechowscy, a zadania "ubezpieczania tyłów" podjął się Jacek Konieczny.
W klasyfikacji generalnej najwyżej pod sztandarem Szczytna przedarli się wspomniany Jarosław Kordek i Sylwia Szabelska, którzy zameldowali się na mecie po 3 godzinach, 29 minutach i 28 sekundach. Wynik dał im odpowiednio 76. i 77. miejsce w kat. OPEN. Kilka minut później, równie solidarnie, ramię w ramię bieg kończyli Urszula i Kamil Wojciechowscy, a zadania "ubezpieczania tyłów" podjął się Jacek Konieczny.
— Najtrudniejsze w tym wszystkim były ostatnie kilometry. Przy pokaźnym zmęczeniu ciało łapały skurcze. Mamy jednak na to dobre antidotum. Krótka kąpiel w przeręblu i wszystko wraca do normy — przekonują nasi specjaliści od zimna.
Rezultat wypracowany przez całą ekipę klubu #Reset dał jej ponadto 6. miejsce w klasyfikacji drużynowej (na 13. zgłoszonych, minimum 5-osobowych grup). Na podkreślenie zasługuje zwłaszcza świetna postawa pań, które w klasyfikacji kobiet zajęły naprawdę wysokie (4. i 7.) lokaty.
Warto również nadmienić, że zeszłosobotni "Zimowy Hardcore" przyciągnął całą "ekstremalną" czołówkę nie tylko z Polski, ale i zagranicy. Wszystko dlatego, że był to obowiązkowy punkt dla tych, którzy - podobnie jak Jarosław Kordek i Jacek Konieczny - marzą o statuetce Zimowego Weterana. By ją zdobyć należy ukończyć przynajmniej jednokrotnie zimowe imprezy w formułach Rekrut, Classic i Hardcore. I o ile z dwoma pierwszymi będzie można się jeszcze zmierzyć, o tyle trzecia w sezonie 2018 była dostępna wyłącznie jeden raz, właśnie w Ełku.
— Konsekwentnie do przodu. Wzięliśmy ten tytuł na celownik i nie odpuścimy, zanim nie trafi w nasze ręce — podsumowują Jarosław i Jacek, którym do osiągnięcia celu pozostało "jedynie" uporać się z formułą Classic. Łatwo jednak nie będzie, bo 25 marca przyjdzie im wyruszyć "na ostatnią bitwę" aż pod południową granicę Polski, do górskiej Wierchomli.
Kamil Kierzkowski
fot. K. Furczak
fot. K. Furczak
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez