Mazurski Góral ze srebrem Ślęży

2018-01-23 10:00:00(ost. akt: 2018-01-24 23:11:48)

Autor zdjęcia: archiwum zawodnika

Blisko 240 doświadczonych zawodników przystąpiło do międzynarodowej rywalizacji w Górskim Zimowym Maratonie Ślężańskim. Najlepszym Polakiem okazał się Rafał Kot z klubu Jurund Szczytno, który wybiegał srebrny medal.
Impreza składała się tradycyjnie z dwóch odsłon. W półmaratonie wystartowało niemal 350 zawodników, lecz nie wszystkim udało się sprostać ślężańskim warunkom. I gdy niektórzy poddawali się w starciu z 24-kilometrową trasą, z dwukrotnie dłuższym dystansem borykał się najbardziej utytułowany obecnie ultramaratończyk górski Warmii i Mazur - Rafał Kot.

Popularny "Góral z Mazur", dzięki któremu w minionych latach Szczytno widniało na podium wielu najbardziej prestiżowych imprez w naszym kraju, przed startem podchodził z dystansem do jakichkolwiek myśli o podium.

- Gdy dzień wcześniej analizowałem plan na bieg, nieśmiało marzyło mi się miejsce na podium w kategorii open. Warunki były mało zimowe, szykowało się więc bardzo szybkie bieganie. Ja tymczasem od przeszło dwóch dni walczyłem z pokaźnym bólem pleców, który najprawdopodobniej był efektem zaniedbań przy rozgrzewce i rolowaniu - mówi Rafał Kot.

- Ale kiedy staje się na starcie, to nie po to, by użalać się nad sobą i swoimi słabościami. Staje się tam o to, by dać z siebie tyle ile można - dodaje szczytnianin, który 43-kilometrową, górską trasę pokonał w czasie 3:27:42.
Uzyskany rezultat pozwolił mu stanąć na zaszczytnym, 2. miejscu podium. Złoto Ślęży zgarnął natomiast znany w Europie ultramaratończyk Pavel Brydl z Czech. Różnica między biegaczami - patrząc przez pryzmat koniecznego dystansu do pokonania - okazała się minimalna (ok. 4 minut). Ostatnią lokatę na "pudle" wywalczył Mariusz Kupczak (Rogów Sobócki).

- Ból pleców w trakcie biegu dokuczał mi tylko nieznacznie. Adrenalina i endorfiny skutecznie go przytłumiły. Zaliczyłem jednak dwa upadki. Jeden bolesny, na oblodzonym kamieniu przy kościele na szczycie Ślęży. Zaraz potem jednak rozruszałem się na ostrym zbiegu. Chwilami było naprawdę mocno. Do końca pierwszej pętli lecieliśmy grupką 5 osób. Pierwsze okrążenie pokonałem ze średnim tempem 4:50 na kilometr. To bardzo szybko jak na tę trasę - przyznaje zawodnik Klubu Biegacza Jurund Szczytno.

- Na początku drugiego kółka grupka zaczęła się coraz bardziej rozciągać. Z każdym kolejnym kilometrem podium wydawało się coraz bardziej realne. Na 2 km przed metą, na szczycie mocnego, długiego podejścia, obejrzałem się za siebie... W dole nie było nikogo. Wiedziałem więc, że jest dobrze - kontynuuje popularny "Góral z Mazur", który poprawił swój zeszłoroczny czas o 13 minut.
Najszybszy z Polaków nie krył szacunku, którym darzy triumfatora z Czech.

- Nazywany jest "czeskim Świercem" (od Marcina Świerca, ikony polskich biegów górskich - przyp. K.K.). Pavel mocno bawił się tym biegiem i miał duży zapas sił. Miejsce na podium, tuż za takim zawodnikiem, przed startem było dla mnie jedynie marzeniem. Marzeniem, które tym razem się spełniło - podsumowuje nasz ultramaratończyk, dziękując reszcie klubowiczów Jurunda za solidny doping.

Kamil Kierzkowski

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5