Czołgi, błoto, pot i satysfakcja, czyli nasi na Biegu Tygrysa!

2017-08-27 21:07:09(ost. akt: 2017-08-30 17:22:25)

Autor zdjęcia: Kamil Kierzkowski

Niemal 200 zawodników ośmieliło się zmierzyć 19 sierpnia w Orzyszu z jednym z najbardziej klimatycznych biegów ekstremalnych w Polsce - słynnym Biegiem Tygrysa. Również i szczytnianie- choć niemiłosiernie katowani przez słońce - wykuwali własną legendę w cieniu legendarnej Jednostki Karnej.
Czyli 7. Oddziału Dyscyplinarnego Jednostki Wojskowej 1370. Miejsca, które w latach 1971-1991 potrafiło być koszmarem dla wszystkich tych, którzy odbywając służbę zasadniczą ewidentnie nie stosowali się do określonych norm. W Orzyszu pokornieli. Z reguły bardzo szybko. Większość wychodziła jednak niesamowicie wzmocniona, bogatsza nie tylko o doświadczenia (po których służba w innych miejscach często wydawała się niedzielnym spacerkiem), ale i o miano Tygrysa, które nie sposób było zdobyć nigdzie indziej. Obecnie Jednostka Karna już nie funkcjonuje, lecz - dzięki Biegowi Tygrysa - jej legenda wciąż pozostaje żywa.

Przybyli nawet zza oceanu

Bruksela, Kraków, Węgorzewo, Ełk, Olsztyn, Kętrzyn, Ostrołęka, Rybnik...- to ledwie fragment długiej listy miast, których przedstawiciele stawili się w sobotni poranek w Orzyszu. Na listach startowych nie zabrakło naturalnie i Szczytna, o co zadbały m.in. morsy z klubu #Reset. Poziom tegorocznej edycji wyśrubowała ponadto solidna reprezentacja Wielonarodowej Batalionowej Grupy Bojowej NATO (Amerykanie, Brytyjczycy i Rumuni).

Wszyscy mieli możliwość wyboru z 3 kategorii: Małej Beczki (bieg w parach, 30 km z przeszkodami i obciążeniem), Dużej Beczki (35 km z przeszkodami i obciążeniem) oraz Crossu Poligonowego (21 km biegu terenowego).
Jako pierwsi, punktualnie o godz. 8, na trasę wpuszczani byli niewielkimi grupami zawodnicy pierwszych dwóch kategorii. Różnica ledwie kilku minut pozwalała - zwłaszcza na pierwszych kilometrach - zniwelować ryzyko "kolejek" przy przeszkodach. O tym, że poza walką o najlepszy czas liczy się również przyjaźń, dość szybko przekonał wszystkich Marcin Bałazy, który po wystartowaniu we wcześniejszej grupie wiernie czekał, aż linię startu minie jego towarzyszka - szczycieńska specjalistka od zadań ekstremalnych - Anna Orzoł, z którą umówił się, że wspólnie "zapolują" na Tygrysa.
Obrazek w tresci

Marcin Bałazy cierpliwie czeka na start Anny Orzoł, fot. K.K.

W Małej Beczce również nie zabrakło pięknych emocji: biegnący z numerem MB8 Paula Tulejko i Jacek Slendak zdradzili przed ruszeniem na trasę, że jeśli uda im się wspólnie przetrwać Bieg Tygrysa, to uda im się również przetrwać razem resztę życia (para uplasowała się ostatecznie na 4. miejscu, a podczas oficjalnej ceremonii wręczenia nagród... zaręczyła się!).

Blisko 2 godziny później sygnał do startu otrzymał cały tłum śmiałków mierzący się z Crossem Poligonowym. Na tym stosunkowo najprostszym "tygrysim" dystansie (co nie oznacza, że łatwym!) najlepiej zaprezentował się płk Bogdan Rycerski (zastępca dowódcy 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej), który zameldował się na mecie z rezultatem 01:04:39. Pozostałe miejsca na podium zgarnęli żołnierze NATO: Scott Nelson i Vlad Diaconescu. Na najwyższą pozycję w tabeli z reprezentantów Szczytna przedarł się Marcin Dudziec (4.), następni byli Grzegorz Samelski (11.) Jarosław Kordek (28.) i Tomasz Jerzok wraz z Piotrem Mikitą (55. i 56.), zza których pleców sytuację kontrolował Andrzej Sabała.

Wśród pań najwyżej uplasowała się Julita Piwońska (11. miejsce w kat. OPEN). Tuż za nią na metę wbiegła Ewelina Sobocińska, a brąz Tygrysa zdobyła zawodniczka reprezentująca barwy NATO - Mellisa Box. Honor pań ze Szczytna uratowała - o włos mijając się z podium - Urszula Wojciechowska (#Reset).

Obrazek w tresci

Szczycieńskie morsy zmierzyły się z orzyskim Tygrysem, fot. K.K.


Tygrysem się nie rodzi. Tygrysem się staje

Najgłośniejszy doping poniósł się po Orzyszu jednak wtedy, gdy do finiszu przystąpili "Beczkowcy". W zmaganiach duetów niesamowitą klasę pokazali Andrzej Kliniewski i Wojciech Kiszła, którzy uzyskali czas 4:01:10. Za nimi po srebrne medale wbiegli Karol Rubin i Kacper Kraszewski. Miejsce na "pudle" wywalczyli ponadto Anna Krupa i Artur Surus.

W Dużej Beczce najlepiej zaprezentował się Piotr Duchnowski (3:39:12). Jedyna szczytnianka w stawce, wspomniana Anna Orzoł, po 4 godzinach, 41 minutach i 57 sekundach morderczej przeprawy stawiła się po brąz.

- Od dawna marzyłam o czymś takim, dzięki czemu mogłabym udowodnić sobie samej na co mnie stać. To wyzwanie było czymś naprawdę wspaniałym, a zarazem i najtrudniejszym w moim sportowym życiu. Najgorzej było na 15. kilometrze, gdy dopadł mnie kryzys. Moją prawą ręką w tym biegu był jednak niezastąpiony Marcin Bałazy. To dzięki niemu udało mi się ukończyć bieg w satysfakcjonującym mnie czasie. Dziękuję, że mi towarzyszył, choć czekając na mój start pogrzebał swoje szanse na podium - przekonywała chwilę po ukończeniu biegu nasza zawodniczka.

Magiczną klamrą spinającą VII edycję Biegu Tygrysa okazała się natomiast... sama pogoda. Pod koniec imprezy burza ewidentnie "wisiała w powietrzu". Czekała jednak cierpliwie na zakończenie ceremonii wręczenia nagród. I dosłownie kilkadziesiąt sekund po wręczeniu ostatniego medalu... lunął potężny deszcz, który zmył kurz z uczestników, choć z pewnością nie ostudził ich emocji.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5