Jacek Szewczak zdobył w Maroko pas mistrza świata
2017-03-05 09:00:00(ost. akt: 2017-03-06 09:22:32)
Ceniony trener sportów walki, Jacek Szewczak, nie przestaje zaskakiwać również jako zawodnik. Reprezentant Szczytna zameldował się 23 lutego w marokańskiej Temarze, by w kolejnych dniach walczyć w Mistrzostwach Świata Wietnamskich Sportów Walki i... zdobył tytuł czempiona!
Na rozgrywane w północnej Afryce zawody przyjechało blisko 150 zawodników reprezentujących 12 krajów, jak np: Francja, Rosja, Belgia, Mauretania, Arabia Saudyjska, Rumunia, Węgry czy Algieria.
Szczytnianin startował w limicie wagowym do 85 kg, w dwóch formułach: wat (zapasy) oraz full contact. W żadnej z nich, biorąc pod uwagę silne, międzynarodowe grono wojowników, Polak nie należał początkowo do faworytów w walce o złoto. Dość szybko uległo to jednak zmianie.
Szczytnianin startował w limicie wagowym do 85 kg, w dwóch formułach: wat (zapasy) oraz full contact. W żadnej z nich, biorąc pod uwagę silne, międzynarodowe grono wojowników, Polak nie należał początkowo do faworytów w walce o złoto. Dość szybko uległo to jednak zmianie.
– By dojść do finału, musiałem zwyciężyć w dwóch pojedynkach z wyselekcjonowanymi wcześniej rywalami. W pierwszej z nich trafiłem na reprezentanta Maroka. Miał silny doping publiczności, ale dał się szybko obalić, gdzie po kilku sekundach złapałem go na tzw. "trójkąt nogami" – mówi Jacek Szewczak.
– W drugiej walce zmierzyłem się z Francuzem. Popełniłem błąd już na samym początku, jednak przeciwnik chyba zbyt szybko uwierzył w zwycięstwo, przez co wpadł w moją gardę, w której ponownie "udusiłem go" trójkątem – dodaje szczytnianin.
Walka finałowa okazała się – wbrew pozorom – zdecydowanie łatwiejsza. Nasz zawodnik potrzebował ledwie kilku sekund, by widowiskowym rzutem z podcięciem obalić reprezentanta Belgii, a w parterze - zgodnie z tradycją - Polak momentalnie zakończył walkę firmowym duszeniem nogami, a po chwili na jego biodrach zawisł pas mistrza świata.
I – jak się okazało – nie było to ostatnie trofeum wywalczone przez Jacka Szewczaka na zawodach w Temerze. Rywalizację w formule full contact Polak rozpoczął od wylosowania wolnego losu, który automatycznie awansował go dalszej części turnieju. Tam jako pierwszy stanął mu naprzeciw kolejny z ulubieńców miejscowej publiczności. Marokańczyk jednak bardzo szybko "odklepał" po dźwigni krzyżowej na łokieć.
Szczytnianin zapewnił sobie miejsce w wielkim finale, który – niestety – zakończył się dla niego porażką. Trzeba jednak przyznać, że minimalną, bo po 3 wyrównanych rundach o niekorzystnym wyniku zadecydował ledwie jeden punkt. Na pocieszenie pozostał srebrny medal.
– Zawody miały dość dziwny, orientalny styl, ale przyniosły mi dużo radości oraz wiele nowego doświadczenia. Nie żałuję tej wyprawy również ze względu na Maroko, które jest naprawdę piękne. I to mimo tego, że trafiliśmy na paskudną pogodę, przez którą były ogromne korki na drogach, a kanalizacja ewidentnie nie radziła sobie z obfitym deszczem – podsumowuje wyprawę Jacek Szewczak, zawodnik i trener Katany Szczytno.
Czytaj e-wydanie
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez