Rak to nie wyrok, gdy ma się dla kogo żyć
2016-10-21 18:29:53(ost. akt: 2016-10-21 10:00:45)
Ma 34 lata, dwie wspaniałe córki, żonę, rodzinę i przyjaciół, którzy w chorobie go nie opuścili. Oni wszyscy dają mu siłę do walki. Jedną bitwę już wygrał, a gdy patrzy w oczy swoich dzieci, wie, że zrobi wszystko by wygrać wojnę. Wojnę o życie. Wojnę z nowotworem.
Szok, niedowierzanie i łzy. Potem rozpacz, złość, żal, smutek i przygnębienie.
- Długo człowiek nie potrafi się z tym pogodzić. Nie może zrozumieć, dlaczego „to” przytrafiło się właśnie mnie. Nie jest w stanie wyobrazić sobie życia z rakiem. Zastanawia się, co dalej będzie, czy uda się zrealizować plany, marzenia. Co z żoną, dziećmi. Całe dotychczasowe życie wywraca się do góry nogami - opowiada pan Robert Rekosz ze Szczytna. - Trzeba się z tego otrząsnąć i nauczyć żyć z chorobą - mówi.
- Długo człowiek nie potrafi się z tym pogodzić. Nie może zrozumieć, dlaczego „to” przytrafiło się właśnie mnie. Nie jest w stanie wyobrazić sobie życia z rakiem. Zastanawia się, co dalej będzie, czy uda się zrealizować plany, marzenia. Co z żoną, dziećmi. Całe dotychczasowe życie wywraca się do góry nogami - opowiada pan Robert Rekosz ze Szczytna. - Trzeba się z tego otrząsnąć i nauczyć żyć z chorobą - mówi.
Szczęśliwy mąż i ojciec
Pan Robert był pracownikiem Gimnazjum nr 1 w Szczytnie. Pracował na stanowisku sekretarza szkoły. Całe swoje życie spędził w Szczytnie, stąd pochodzi i jak mówi, nie wyobraża sobie mieszkania w innym mieście czy kraju. Od wielu lat szczęśliwy mąż pani Moniki. Tata dwóch wspaniałych dziewczynek: 6-letniej Alicji i rocznej Kornelii.
- Żona i dzieci to cały mój świat - mówi pan Robert. - Każda z nich daje mi radość i szczęście. Cieszyliśmy się bardzo z narodzin drugiej córki. Obie były wyczekiwane i kochane od momentu przyjścia na świat - opowiada.
Pan Robert był pracownikiem Gimnazjum nr 1 w Szczytnie. Pracował na stanowisku sekretarza szkoły. Całe swoje życie spędził w Szczytnie, stąd pochodzi i jak mówi, nie wyobraża sobie mieszkania w innym mieście czy kraju. Od wielu lat szczęśliwy mąż pani Moniki. Tata dwóch wspaniałych dziewczynek: 6-letniej Alicji i rocznej Kornelii.
- Żona i dzieci to cały mój świat - mówi pan Robert. - Każda z nich daje mi radość i szczęście. Cieszyliśmy się bardzo z narodzin drugiej córki. Obie były wyczekiwane i kochane od momentu przyjścia na świat - opowiada.
Glejak pojawił się niespodziewanie
Walka z czasem rozpoczęła się w marcu tego roku. Zaczęło się od bólów głowy, migren, zimnych potów i pogorszenia widzenia. Okulista natychmiast skierował pana Roberta do neurologa, potem do szpitala wojewódzkiego w Olsztynie na tomografię. Po wielu wizytach u lekarzy i badaniach usłyszał diagnozę - to glejak anaplastyczny 3-go stopnia - nowotwór mózgu.
- Lekarz zaprosił mnie do gabinetu i powiedział żebym usiadł - opowiada pan Robert. - Pomyślałem, że coś jest nie tak. Słuchając jego słów pomyślałem, że to niemożliwe, że ja taki młody człowiek zachorowałem na nowotwór. Ale od razu też pomyślałem o swojej rodzinie, żonie i dwóch córeczkach. Młodsza miała zaledwie kilka miesięcy. Wiedziałem, że nie mogę się poddać, że dla nich będę walczył - dodaje.
Glejaki są nowotworami powstałymi z komórek glejowych mózgu i rdzenia. Nie są to częste nowotwory, jednak wśród nowotworów występujących wewnątrz czaszki glejaki stanowią aż 70 proc. Pan Robert przeszedł operację usunięcia nowotworu. Potem przez tygodni były naświetlania i chemia. Organizm był wyczerpany, jednak pan Robert nie poddawał się. Miał oparcie w najbliższych i w Bogu.
- Jestem katolikiem i wierzę, że to Bóg kieruje naszym losem - tłumaczy. - Wiara i moja rodzina dodaje mi sił. Gdy patrzę w oczy moich dzieci wiem, że nie mogę się załamać. Starsza córka wie, że jestem chory. Odwiedzała mnie z żoną w szpitalu.Od ponad pół roku razem walczymy z glejakiem - dodaje.
Walka z czasem rozpoczęła się w marcu tego roku. Zaczęło się od bólów głowy, migren, zimnych potów i pogorszenia widzenia. Okulista natychmiast skierował pana Roberta do neurologa, potem do szpitala wojewódzkiego w Olsztynie na tomografię. Po wielu wizytach u lekarzy i badaniach usłyszał diagnozę - to glejak anaplastyczny 3-go stopnia - nowotwór mózgu.
- Lekarz zaprosił mnie do gabinetu i powiedział żebym usiadł - opowiada pan Robert. - Pomyślałem, że coś jest nie tak. Słuchając jego słów pomyślałem, że to niemożliwe, że ja taki młody człowiek zachorowałem na nowotwór. Ale od razu też pomyślałem o swojej rodzinie, żonie i dwóch córeczkach. Młodsza miała zaledwie kilka miesięcy. Wiedziałem, że nie mogę się poddać, że dla nich będę walczył - dodaje.
Glejaki są nowotworami powstałymi z komórek glejowych mózgu i rdzenia. Nie są to częste nowotwory, jednak wśród nowotworów występujących wewnątrz czaszki glejaki stanowią aż 70 proc. Pan Robert przeszedł operację usunięcia nowotworu. Potem przez tygodni były naświetlania i chemia. Organizm był wyczerpany, jednak pan Robert nie poddawał się. Miał oparcie w najbliższych i w Bogu.
- Jestem katolikiem i wierzę, że to Bóg kieruje naszym losem - tłumaczy. - Wiara i moja rodzina dodaje mi sił. Gdy patrzę w oczy moich dzieci wiem, że nie mogę się załamać. Starsza córka wie, że jestem chory. Odwiedzała mnie z żoną w szpitalu.Od ponad pół roku razem walczymy z glejakiem - dodaje.
Zagrają dla Roberta
Obecnie pan Robert otrzymuje zasiłek rehabilitacyjny. Po wykupieniu leków niewiele z tej kwoty zostaje, a rodzina szuka wszędzie ratunku. Glejaki to podstępne nowotwory. Obawiają się nawrotu choroby. Znaleźli w Niemczech terapię leczenia nanoterapią. Dokumentacja choroby została już przetłumaczona i wysłana do niemieckiej kliniki.
- Jest to dla mnie ogromna szansa - mówi pan Robert. - W tej terapii chodzi o aplikowanie lokalnie do nowotworu roztworów zawierających przeważnie tlenki żelaza, a następnie poddaniu zinfiltrowanego tym roztworem guza działaniem zmiennego pola magnetycznego, co prowadzi do rozgrzania strefy do 45°C, albo nawet do 70°C. Jest to równoznaczne ze zniszczeniem całej tkanki w danej strefie. Jedynym problemem są pieniądze, bo sam zabieg kosztuje 40 tysięcy euro, a do tego dojdą koszty pobytu osoby, która musi być ze mną - dodaje.
Przyjaciele, znajomi nie pozostają jednak obojętni na chorobę pana Roberta. Postanowili zorganizować koncert „SOS dla Roberta” z licytacjami i zbiórką pieniędzy. Odbędzie się on w sobotę, 5 listopada o godz. 18.00 w sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury w Szczytnie. Podczas koncertów odbędzie się kiermasz ciast, sprzedaż pajd chleba ze smalcem i bransoletek oraz licytacje. Pieniądze zostaną przekazane na dalsze leczenie.
Obecnie pan Robert otrzymuje zasiłek rehabilitacyjny. Po wykupieniu leków niewiele z tej kwoty zostaje, a rodzina szuka wszędzie ratunku. Glejaki to podstępne nowotwory. Obawiają się nawrotu choroby. Znaleźli w Niemczech terapię leczenia nanoterapią. Dokumentacja choroby została już przetłumaczona i wysłana do niemieckiej kliniki.
- Jest to dla mnie ogromna szansa - mówi pan Robert. - W tej terapii chodzi o aplikowanie lokalnie do nowotworu roztworów zawierających przeważnie tlenki żelaza, a następnie poddaniu zinfiltrowanego tym roztworem guza działaniem zmiennego pola magnetycznego, co prowadzi do rozgrzania strefy do 45°C, albo nawet do 70°C. Jest to równoznaczne ze zniszczeniem całej tkanki w danej strefie. Jedynym problemem są pieniądze, bo sam zabieg kosztuje 40 tysięcy euro, a do tego dojdą koszty pobytu osoby, która musi być ze mną - dodaje.
Przyjaciele, znajomi nie pozostają jednak obojętni na chorobę pana Roberta. Postanowili zorganizować koncert „SOS dla Roberta” z licytacjami i zbiórką pieniędzy. Odbędzie się on w sobotę, 5 listopada o godz. 18.00 w sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury w Szczytnie. Podczas koncertów odbędzie się kiermasz ciast, sprzedaż pajd chleba ze smalcem i bransoletek oraz licytacje. Pieniądze zostaną przekazane na dalsze leczenie.
Ile dajemy dobrego z siebie tyle do nas powróci. Od innych osób, w innej postaci, w innym czasie, ale na pewno powróci... Warto pomagać.
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Czeku #2094372 | 178.4.*.* 21 paź 2016 21:05
A czy próbowałes pestki moreli? To zabija raka!
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-10) odpowiedz na ten komentarz
Asia #2094233 | 188.146.*.* 21 paź 2016 18:50
Tworzycie piękną rodzinę! Jest dla kogo walczyć! Wierzę i będę się modlić, żeby wszystko było dobrze. Powodzenia! Miłość ma wielką moc!
Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz