Szczycieńskie morsy martwią się, że... przyszła wiosna
2016-04-16 13:03:45(ost. akt: 2016-04-16 13:05:59)
Nadeszła długo wyczekiwana wiosna, a wraz z nią ocieplenie. Nie wszyscy jednak są zachwyceni. Na przykład szczycieńskie morsy, które mają nie lada zmartwienie - bo uwielbiają kąpiel w lodowatej wodzie. — Oby do października wytrwać, wtedy woda znów nadaje się do kąpania — śmieją się amatorzy lodowatych kąpieli.
Niestraszna im ani zimna woda, ani ujemne temperatury. Śnieg, mróz czy temperatura wody niewiele powyżej zera wcale im nie przeszkadza. Nie ma znaczenia wiek i profesja. W lodowatej wodzie może się zanurzyć praktycznie każdy.
Lodowata woda? Morsy ją uwielbiają!
Nie bez powodu nazywani są morsami. Gdy większość z nas sięga po grube swetry i ciepłe skarpety oni rozbierają się i wskakują do lodowatej wody. Szczycieński Klub Morsów skupia już kilkudziesięciu amatorów zimowych kąpieli. W zasadzie nie ma zbyt wielu barier stojących na drodze do zostania morsem. Może nim być każdy: kobieta i mężczyzna, dorośli, nastolatkowie, ale także ludzie w podeszłym wieku, czy też starsze dzieci. Osoby szczupłe i z większą tuszą – waga ciała i grubość tkanki tłuszczowej nie ma specjalnie większego znaczenia. Może rzeczywiście osoby o większej masie ciała są w stanie dłużej wytrzymać w wodzie niż tzw. „patyczaki”, ale różnica nie jest zbyt duża, zresztą… nie o to w morsowaniu chodzi, by licytować się kto w wodzie spędzi więcej czasu.
— Robimy to dla zdrowia — mówi Jarosław Kordek, jeden ze szczycieńskich morsów. — Kąpiele są elementem treningu. Przed wejściem do lodowatej wody pamiętać trzeba o solidnej rozgrzewce. Sama kąpiel trwa około czterech minut. Po kąpieli trzeba szybko przebrać się w suchą odzież — dodaje.
Wbrew pozorom do bycia morsem nie trzeba się specjalnie przygotowywać. Kluczową rolę odgrywają chęci. Często barierą jest całkiem naturalny strach, strach przed nieznanym. Pozwala go przezwyciężyć morsowanie w grupie lub pod czujnym okiem doświadczonego morsa, który krok po kroku wskaże jak zachowywać się przed, w trakcie i po kąpieli. Doświadczenie wskazuje, że większym problemem dla początkującego morsa jest „drugi raz”, gdy już wiadomo jak zimna kąpiel „smakuje”. Ale trzeba się przełamać – z każdą kąpielą przebywanie w lodowatej wodzie staje się coraz bardziej przyjemne i komfortowe.
— Na pewno jest to coś fajnego. Wciąga i to bardzo, jest adrenalina — opowiada inny z morsów, Andrzej Szczerbo. — Żyjemy praktycznie od kąpieli do kąpieli, przeważnie dwa, trzy razy w tygodniu. Zimowe kąpiele bardzo dobrze wpłynęły na odporność mojego organizmu. Gdy panuje grypa, to zdarza się, że jestem przeziębiony. Jednak po dwóch – trzech dniach katar przechodzi — zdradza.
Nie bez powodu nazywani są morsami. Gdy większość z nas sięga po grube swetry i ciepłe skarpety oni rozbierają się i wskakują do lodowatej wody. Szczycieński Klub Morsów skupia już kilkudziesięciu amatorów zimowych kąpieli. W zasadzie nie ma zbyt wielu barier stojących na drodze do zostania morsem. Może nim być każdy: kobieta i mężczyzna, dorośli, nastolatkowie, ale także ludzie w podeszłym wieku, czy też starsze dzieci. Osoby szczupłe i z większą tuszą – waga ciała i grubość tkanki tłuszczowej nie ma specjalnie większego znaczenia. Może rzeczywiście osoby o większej masie ciała są w stanie dłużej wytrzymać w wodzie niż tzw. „patyczaki”, ale różnica nie jest zbyt duża, zresztą… nie o to w morsowaniu chodzi, by licytować się kto w wodzie spędzi więcej czasu.
— Robimy to dla zdrowia — mówi Jarosław Kordek, jeden ze szczycieńskich morsów. — Kąpiele są elementem treningu. Przed wejściem do lodowatej wody pamiętać trzeba o solidnej rozgrzewce. Sama kąpiel trwa około czterech minut. Po kąpieli trzeba szybko przebrać się w suchą odzież — dodaje.
Wbrew pozorom do bycia morsem nie trzeba się specjalnie przygotowywać. Kluczową rolę odgrywają chęci. Często barierą jest całkiem naturalny strach, strach przed nieznanym. Pozwala go przezwyciężyć morsowanie w grupie lub pod czujnym okiem doświadczonego morsa, który krok po kroku wskaże jak zachowywać się przed, w trakcie i po kąpieli. Doświadczenie wskazuje, że większym problemem dla początkującego morsa jest „drugi raz”, gdy już wiadomo jak zimna kąpiel „smakuje”. Ale trzeba się przełamać – z każdą kąpielą przebywanie w lodowatej wodzie staje się coraz bardziej przyjemne i komfortowe.
— Na pewno jest to coś fajnego. Wciąga i to bardzo, jest adrenalina — opowiada inny z morsów, Andrzej Szczerbo. — Żyjemy praktycznie od kąpieli do kąpieli, przeważnie dwa, trzy razy w tygodniu. Zimowe kąpiele bardzo dobrze wpłynęły na odporność mojego organizmu. Gdy panuje grypa, to zdarza się, że jestem przeziębiony. Jednak po dwóch – trzech dniach katar przechodzi — zdradza.
Trzeba pokonać barierę we własnej głowie
Kąpiel obowiązkowo poprzedza kilkuminutowa rozgrzewka. Przy wchodzeniu do lodowatej wody najlepiej jest, by zachować spokój. Dotyczy to zarówno debiutantów, jak i osób już zaprawionych w „bojach”. W morsowaniu nie jest istotne dostosowywanie się do długiego przebywania w zimnej wodzie, lecz przyzwyczajanie ciała do kontaktu z lodowatą wodą. Bo prawda jest taka, jak zapewniają morsy, iż nawet bez uprzedniego hartowania organizmu jesteśmy w stanie wejść na krótką chwilę do lodowatej wody i to bez negatywnych konsekwencji zdrowotnych.
— Najważniejsze jest przygotowanie psychiczne. Trzeba sobie powiedzieć: „chcę wejść i nie boję się” — stwierdza Jarosław Kordek. — Fajnie jest wchodzić w grupie. To dodatkowa motywacja — dodaje.
Kąpiel obowiązkowo poprzedza kilkuminutowa rozgrzewka. Przy wchodzeniu do lodowatej wody najlepiej jest, by zachować spokój. Dotyczy to zarówno debiutantów, jak i osób już zaprawionych w „bojach”. W morsowaniu nie jest istotne dostosowywanie się do długiego przebywania w zimnej wodzie, lecz przyzwyczajanie ciała do kontaktu z lodowatą wodą. Bo prawda jest taka, jak zapewniają morsy, iż nawet bez uprzedniego hartowania organizmu jesteśmy w stanie wejść na krótką chwilę do lodowatej wody i to bez negatywnych konsekwencji zdrowotnych.
— Najważniejsze jest przygotowanie psychiczne. Trzeba sobie powiedzieć: „chcę wejść i nie boję się” — stwierdza Jarosław Kordek. — Fajnie jest wchodzić w grupie. To dodatkowa motywacja — dodaje.
Morsuelki, foczki i walenie
Szczycieńskie morsy dzielą się na: walenie - kawalerzy, foczki - kobiety a morsuelki to dzieci. Nasze morsy spotkać można nie tylko kąpiących się w jeziorach naszego powiatu, ale również nad morzem. W tym roku z okazji Dnia Kobiet szczycieńskie morsy zorganizowały wyjazd do Stegny. Panie oprócz całusów, kwiatów i radosnej atmosfery miały pierwszeństwo w morskiej kąpieli. Jak mówią, morsy są po to, by propagować aktywność, dzielić się wrażeniami, doświadczeniem, wiedzą i tworzyć jak najlepszą atmosferę, by oprócz zdrowia wynieść z morsowania również dobry humor.
— Jest nas około 100 osób — mówi pan Jarosław. — Podczas bicia tegorocznego rekordu było nas, kąpiących się morsów, aż 83 osoby. Najmłodszy mors to 6-letnia dziewczynka, najstarszy - pan Józef ma 72 lata. Jak widać w każdym wieku można zostać morsem. Zakończenie sezonu zaplanowaliśmy na 23 kwietnia — podsumowuje.
Szczycieńskie morsy dzielą się na: walenie - kawalerzy, foczki - kobiety a morsuelki to dzieci. Nasze morsy spotkać można nie tylko kąpiących się w jeziorach naszego powiatu, ale również nad morzem. W tym roku z okazji Dnia Kobiet szczycieńskie morsy zorganizowały wyjazd do Stegny. Panie oprócz całusów, kwiatów i radosnej atmosfery miały pierwszeństwo w morskiej kąpieli. Jak mówią, morsy są po to, by propagować aktywność, dzielić się wrażeniami, doświadczeniem, wiedzą i tworzyć jak najlepszą atmosferę, by oprócz zdrowia wynieść z morsowania również dobry humor.
— Jest nas około 100 osób — mówi pan Jarosław. — Podczas bicia tegorocznego rekordu było nas, kąpiących się morsów, aż 83 osoby. Najmłodszy mors to 6-letnia dziewczynka, najstarszy - pan Józef ma 72 lata. Jak widać w każdym wieku można zostać morsem. Zakończenie sezonu zaplanowaliśmy na 23 kwietnia — podsumowuje.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez