Łucznicy w Byczynie
2015-05-18 08:58:22(ost. akt: 2015-05-18 08:59:01)
Drużyna Łucznicza ze Szczytna nie próżnuje. Ostatnio młodzi miłośnicy broni wzięli udział w turnieju w Byczynie.
– 30 kwietnia. Godzina 7.30. Właśnie skończyliśmy się pakować. Czekała nas dziesięciogodzinna podróż. Tradycyjna lista obecności i kierowca odpalił silnik. Jedenaście zaspanych twarzy wyjrzało zza foteli na drogę. Jechaliśmy do Byczyny.
Dla większości grupy, także dla mnie, był to pierwszy wyjazd w tamte strony. Droga była długa i męcząca, czas zabijaliśmy żartami i ciekawymi rozmowami. Dojechaliśmy i leniwie rozbiliśmy obóz. Później znosiliśmy słomę, aby wyłożyć nią namioty do spania. Było to dość zabawne. Po kolacji spędziliśmy resztę wieczoru przy ognisku i nowo poznanych osobach.
W piątek odbyło się pasowanie rycerzy w pobliskim Kościele. Po tym ważnym wydarzeniu do końca dnia odbywały się ciekawe warsztaty i pokazy. Uczyliśmy się tkać na krośnie, pisać gęsim piórem, tańczyć, rzucać toporkami i nożami. Odbył się pokaz alchemiczny, cieszący się bardzo dużym zainteresowaniem. To tylko nieliczne przykłady tego, co przygotowano. Wieczorem przyszykowaliśmy dla naszego dowódcy małą niespodziankę z okazji jego urodzin. Cała karczma hucznie odśpiewała „sto lat” i pogrążyła się w radosnym gwarze.
W sobotę w południe powitano bractwa z Polski, Niemiec, Czech, Węgier, Austrii, Chorwacji, Białorusi i Ukrainy.
Następnie rozpoczęły się turnieje, m.in. turniej łuczniczy, gdzie reprezentanci naszego miasta brali udział. Walczący spotkali się na ubitej ziemi. Stanęło w szranki wielu zacnych wojowników. Odbywały się także pokazy. Najciekawszym z nich było wystąpienie sokolników z Czech. Ptak i jego właściciel byli niesamowici. Wieczorem był koncert, dwa pokazy teatru ognia i taniec brzucha w wykonaniu Taheyi. Ostatniej nocy w grodzie siedzieliśmy na uczcie, następnie do późna przy ogniu z nowymi znajomymi. Odwiedzili nas w międzyczasie Białorusini. Zagrali nam kilka utworów na gitarze, zaśpiewali. Wprowadzili niezwykłą atmosferę i bardzo żałuję, że byli tylko przez chwilę.
W niedzielę czas było zbierać się do domu. Pożegnaliśmy się ze wspaniałymi ludźmi. Szczerze mówiąc z wielką radością zostałabym tam kilka dni dłużej. Obcokrajowcy byli sympatyczni. Jedna niewiasta z Węgier, sama z siebie, pomogła mi myć naczynia, dwóch Niemców tańczyło z nami na koncercie... Integracja nie tylko między drużyną była widoczna i bardzo mi się to podobało. Nie tylko ja nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu. Przy pożegnaniu dowiedzieliśmy się, iż reprezentacja Bractwa Opolskiego, Łęczycy oraz Wołczyna (wicemistrzowie Europy w łuku tradycyjnym), będą u nas na Dni i Noce – Szczytno 2015.
W poniedziałek drużyna spotkała się i wspólnie porządkowała sprzęt obozowy. Z tęsknotą wspominaliśmy ten cudowny wyjazd – pisze do nas w liście Patrycja Dąbrowska.
Dla większości grupy, także dla mnie, był to pierwszy wyjazd w tamte strony. Droga była długa i męcząca, czas zabijaliśmy żartami i ciekawymi rozmowami. Dojechaliśmy i leniwie rozbiliśmy obóz. Później znosiliśmy słomę, aby wyłożyć nią namioty do spania. Było to dość zabawne. Po kolacji spędziliśmy resztę wieczoru przy ognisku i nowo poznanych osobach.
W piątek odbyło się pasowanie rycerzy w pobliskim Kościele. Po tym ważnym wydarzeniu do końca dnia odbywały się ciekawe warsztaty i pokazy. Uczyliśmy się tkać na krośnie, pisać gęsim piórem, tańczyć, rzucać toporkami i nożami. Odbył się pokaz alchemiczny, cieszący się bardzo dużym zainteresowaniem. To tylko nieliczne przykłady tego, co przygotowano. Wieczorem przyszykowaliśmy dla naszego dowódcy małą niespodziankę z okazji jego urodzin. Cała karczma hucznie odśpiewała „sto lat” i pogrążyła się w radosnym gwarze.
W sobotę w południe powitano bractwa z Polski, Niemiec, Czech, Węgier, Austrii, Chorwacji, Białorusi i Ukrainy.
Następnie rozpoczęły się turnieje, m.in. turniej łuczniczy, gdzie reprezentanci naszego miasta brali udział. Walczący spotkali się na ubitej ziemi. Stanęło w szranki wielu zacnych wojowników. Odbywały się także pokazy. Najciekawszym z nich było wystąpienie sokolników z Czech. Ptak i jego właściciel byli niesamowici. Wieczorem był koncert, dwa pokazy teatru ognia i taniec brzucha w wykonaniu Taheyi. Ostatniej nocy w grodzie siedzieliśmy na uczcie, następnie do późna przy ogniu z nowymi znajomymi. Odwiedzili nas w międzyczasie Białorusini. Zagrali nam kilka utworów na gitarze, zaśpiewali. Wprowadzili niezwykłą atmosferę i bardzo żałuję, że byli tylko przez chwilę.
W niedzielę czas było zbierać się do domu. Pożegnaliśmy się ze wspaniałymi ludźmi. Szczerze mówiąc z wielką radością zostałabym tam kilka dni dłużej. Obcokrajowcy byli sympatyczni. Jedna niewiasta z Węgier, sama z siebie, pomogła mi myć naczynia, dwóch Niemców tańczyło z nami na koncercie... Integracja nie tylko między drużyną była widoczna i bardzo mi się to podobało. Nie tylko ja nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu. Przy pożegnaniu dowiedzieliśmy się, iż reprezentacja Bractwa Opolskiego, Łęczycy oraz Wołczyna (wicemistrzowie Europy w łuku tradycyjnym), będą u nas na Dni i Noce – Szczytno 2015.
W poniedziałek drużyna spotkała się i wspólnie porządkowała sprzęt obozowy. Z tęsknotą wspominaliśmy ten cudowny wyjazd – pisze do nas w liście Patrycja Dąbrowska.
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor HrywnaCzytaj e-wydanie
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor HrywnaCzytaj e-wydanie
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez