To najpiękniejszy dar od losu
2025-06-23 08:51:19(ost. akt: 2025-06-23 08:55:31)
Dziś świętujemy Dzień Ojca. Związek z nim to dla każdego dziecka jedna z najważniejszych relacji. Żaden inny nie będzie tak bardzo miał wpływu na nasze życie... Andrzej wychowuje samotnie dwójkę dzieci. Kocha je nad życie. Jego żona odeszła, gdy młodsze dziecko miało zaledwie trzy miesiące. Po prostu spakowała kilka rzeczy i... wyszła z domu.
Andrzej od dziecka marzył, że będzie miał dużą rodzinę: dzieci i kochającą żonę. Sam był jedynakiem, więc pragnął, by w jego domu słychać było tupot dziecięcych nóżek i śmiech dzieci. Kiedy miał 19 lat, zmarł jego ojciec. Mieszkał z matką w domu z ogródkiem i sadem. Po ukończeniu szkoły średniej Andrzej zaczął pracować w stolarni. Lubił swoją pracę. Miał 23 lata, kiedy poznał Ewelinę. Zaczęli się spotykać. Kiedy dziewczyna zaszła w ciążę, Andrzej był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
— Myślałem, że ze szczęścia pęknie mi serce. To była wspaniała wiadomość — opowiada. — Cieszyłem się jak wariat. Ewelina mówiła, że się nie spodziewała, że zostanie tak młodą matką. Już następnego dnia kupiłem jej piękny bukiet kwiatów, pierścionek i pojechałem się oświadczyć. Przyszli teście byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy i od razu zaczęli planować ślub i wesele. Czułem się gotowy, by zostać ojcem i mężem. Rozmawiałem z Eweliną i rozwiewałem wszelkie wątpliwości. Pobraliśmy się, zamieszkaliśmy z moją mamą i zaczęliśmy wieść szczęśliwe życie rodzinne. Kiedy na świecie pojawił się nasz syn, rozpierała mnie duma i radość, że ta mała istota to moje dziecko. Patrząc w oczy naszego dziecka, wiedziałem, że zrobię wszystko, by zapewnić mu bezpieczeństwo i szczęście.
Dwa lata po narodzinach syna pani Ewelina zaszła po raz kolejny w ciążę. Źle ją znosiła, musiała dużo leżeć, odpoczywać. Przez cały okres ciąży Andrzej starał się spełniać wszystkie zachcianki żony. Przy synu pomagała im mama. Na świecie pojawiła się córka. Dla Andrzeja była to najpiękniejsza istota.
— Kiedy wziąłem naszą córeczkę po raz pierwszy na ręce, od razu się w niej zakochałem — wspomina wzruszony. — To takie wspaniałe uczucie być ojcem. Miałem już dwójkę cudownych dzieci, żonę i mamę obok. Wydawało mi się, że to pełnia szczęścia. Byliśmy zdrowi i szczęśliwi... Tak przynajmniej mi się wydawało. Jak złudne było to nasze szczęście, okazało się kilka miesięcy później.
— Myślałem, że ze szczęścia pęknie mi serce. To była wspaniała wiadomość — opowiada. — Cieszyłem się jak wariat. Ewelina mówiła, że się nie spodziewała, że zostanie tak młodą matką. Już następnego dnia kupiłem jej piękny bukiet kwiatów, pierścionek i pojechałem się oświadczyć. Przyszli teście byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy i od razu zaczęli planować ślub i wesele. Czułem się gotowy, by zostać ojcem i mężem. Rozmawiałem z Eweliną i rozwiewałem wszelkie wątpliwości. Pobraliśmy się, zamieszkaliśmy z moją mamą i zaczęliśmy wieść szczęśliwe życie rodzinne. Kiedy na świecie pojawił się nasz syn, rozpierała mnie duma i radość, że ta mała istota to moje dziecko. Patrząc w oczy naszego dziecka, wiedziałem, że zrobię wszystko, by zapewnić mu bezpieczeństwo i szczęście.
Dwa lata po narodzinach syna pani Ewelina zaszła po raz kolejny w ciążę. Źle ją znosiła, musiała dużo leżeć, odpoczywać. Przez cały okres ciąży Andrzej starał się spełniać wszystkie zachcianki żony. Przy synu pomagała im mama. Na świecie pojawiła się córka. Dla Andrzeja była to najpiękniejsza istota.
— Kiedy wziąłem naszą córeczkę po raz pierwszy na ręce, od razu się w niej zakochałem — wspomina wzruszony. — To takie wspaniałe uczucie być ojcem. Miałem już dwójkę cudownych dzieci, żonę i mamę obok. Wydawało mi się, że to pełnia szczęścia. Byliśmy zdrowi i szczęśliwi... Tak przynajmniej mi się wydawało. Jak złudne było to nasze szczęście, okazało się kilka miesięcy później.
Zostawiła męża i dzieci
Po powrocie ze szpitala do domu Ewelina popadła w zły nastrój. Nie chciała zajmować się dziećmi, męża obwiniała o to, że po ciąży nie może się pozbyć zbędnych kilogramów. Oskarżała go, że zrobił z niej kurę domową, a ona przecież chciała korzystać z życia. Mama Andrzeja pomagała codziennie: gotowała obiady, sprzątała, prała i zajmowała się dziećmi. Andrzej chodził do pracy, by zarobić na utrzymanie rodziny. Ewelina zaczęła coraz częściej wychodzić, spotykać się z koleżankami, bawić na dyskotekach.
— Byłem załamany, bo zostawiała mnie z małymi dziećmi i szła imprezować — tłumaczy. — Mama pomagała mi, ale coraz częściej nie dawała rady. Prosiłem Eweliną, żeby się opamiętała i zajęła dziećmi... Nic nie pomagało. Żona zaczęła też pić.
Nic nie zapowiadało, że wydarzy się coś, co zburzy rodzinne szczęście. A jednak. Kiedy Andrzej wrócił pewnego dnia z pracy, zastał zapłakaną swoją matkę i dzieci. Żona spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła, zostawiając list, a w nim kilka zdań. Postanowiła odejść od męża i dzieci. Prosiła, by jej nie szukać. Tłumaczyła, że nie nadaje się na matkę i wyjeżdża za granicę, by całkowicie zmienić swoje życie. Pozostawiła też dokumenty, w których zrzekła się praw rodzicielskich do dzieci. W kopercie znajdowała się też ślubna obrączka i zaręczynowy pierścionek.
— W pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć w to, co przeczytałem — opowiada. — Siedziałem i tępo patrzyłem w dokumenty i w pozostawione symbole naszej miłości. Wtedy moja mama powiedziała, że nie mogę się załamać, bo mam dzieci. W jednej chwili zrozumiałem, że teraz muszę być dla nich i ojcem, i matką. Byłem przerażony, bo zostałem sam z dwójką małych dzieci.
Po powrocie ze szpitala do domu Ewelina popadła w zły nastrój. Nie chciała zajmować się dziećmi, męża obwiniała o to, że po ciąży nie może się pozbyć zbędnych kilogramów. Oskarżała go, że zrobił z niej kurę domową, a ona przecież chciała korzystać z życia. Mama Andrzeja pomagała codziennie: gotowała obiady, sprzątała, prała i zajmowała się dziećmi. Andrzej chodził do pracy, by zarobić na utrzymanie rodziny. Ewelina zaczęła coraz częściej wychodzić, spotykać się z koleżankami, bawić na dyskotekach.
— Byłem załamany, bo zostawiała mnie z małymi dziećmi i szła imprezować — tłumaczy. — Mama pomagała mi, ale coraz częściej nie dawała rady. Prosiłem Eweliną, żeby się opamiętała i zajęła dziećmi... Nic nie pomagało. Żona zaczęła też pić.
Nic nie zapowiadało, że wydarzy się coś, co zburzy rodzinne szczęście. A jednak. Kiedy Andrzej wrócił pewnego dnia z pracy, zastał zapłakaną swoją matkę i dzieci. Żona spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła, zostawiając list, a w nim kilka zdań. Postanowiła odejść od męża i dzieci. Prosiła, by jej nie szukać. Tłumaczyła, że nie nadaje się na matkę i wyjeżdża za granicę, by całkowicie zmienić swoje życie. Pozostawiła też dokumenty, w których zrzekła się praw rodzicielskich do dzieci. W kopercie znajdowała się też ślubna obrączka i zaręczynowy pierścionek.
— W pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć w to, co przeczytałem — opowiada. — Siedziałem i tępo patrzyłem w dokumenty i w pozostawione symbole naszej miłości. Wtedy moja mama powiedziała, że nie mogę się załamać, bo mam dzieci. W jednej chwili zrozumiałem, że teraz muszę być dla nich i ojcem, i matką. Byłem przerażony, bo zostałem sam z dwójką małych dzieci.
Chce wychować dzieci na dobrych ludzi
Przy wsparciu mamy Andrzej od tamtej pory sam wychowuje dzieci. Nie umie zaufać innej kobiecie. Syn ma już 16 lat, a Andrzej w tym roku obchodzić będzie 40 urodziny. Matka przez ten czas odwiedziła dzieci zaledwie kilka razy. Niekiedy wysyła pieniądze. Mieszka w Anglii, ma nową rodzinę i dwójkę dzieci.
— Nic od niej nie chcę. Przykro mi tylko, że dzieci nie mają matki — tłumaczy. — Najtrudniej jest w Dzień Matki, Dzień Dziecka i święta. Dzieci widzą matkę uśmiechniętą w portalu społecznościowym z nowym mężem i dziećmi i jest im przykro. Kiedyś córka zapytała mnie, dlaczego mama nas porzuciła. Słowa ugrzęzły mi w gardle i nie potrafiłem jej odpowiedzieć. Rozpłakałem się. Syn wtedy odpowiedział córce, że nie mają matki, ale mają za to wspaniałego ojca. Robię, co mogę, żeby dzieciaki były szczęśliwe. I wierzę, że jak Bóg da zdrowie, to wychowam je na wspaniałych, dobrych i mądrych ludzi. Bycie tatą to rola życia, choć nie zawsze łatwa. Wspieranie syna w jego wzrastającej męskości i towarzyszenie córce w rozwijającej się kobiecości to doświadczenia, których nie można z niczym porównać. Warto być świadomym i obecnym tatą, począwszy od pierwszych dni życia swoich dzieci. Bo choć dzieci nie do końca są naszym przedłużeniem, to jednak każde z nich ma w sobie cząstkę nas...
Przy wsparciu mamy Andrzej od tamtej pory sam wychowuje dzieci. Nie umie zaufać innej kobiecie. Syn ma już 16 lat, a Andrzej w tym roku obchodzić będzie 40 urodziny. Matka przez ten czas odwiedziła dzieci zaledwie kilka razy. Niekiedy wysyła pieniądze. Mieszka w Anglii, ma nową rodzinę i dwójkę dzieci.
— Nic od niej nie chcę. Przykro mi tylko, że dzieci nie mają matki — tłumaczy. — Najtrudniej jest w Dzień Matki, Dzień Dziecka i święta. Dzieci widzą matkę uśmiechniętą w portalu społecznościowym z nowym mężem i dziećmi i jest im przykro. Kiedyś córka zapytała mnie, dlaczego mama nas porzuciła. Słowa ugrzęzły mi w gardle i nie potrafiłem jej odpowiedzieć. Rozpłakałem się. Syn wtedy odpowiedział córce, że nie mają matki, ale mają za to wspaniałego ojca. Robię, co mogę, żeby dzieciaki były szczęśliwe. I wierzę, że jak Bóg da zdrowie, to wychowam je na wspaniałych, dobrych i mądrych ludzi. Bycie tatą to rola życia, choć nie zawsze łatwa. Wspieranie syna w jego wzrastającej męskości i towarzyszenie córce w rozwijającej się kobiecości to doświadczenia, których nie można z niczym porównać. Warto być świadomym i obecnym tatą, począwszy od pierwszych dni życia swoich dzieci. Bo choć dzieci nie do końca są naszym przedłużeniem, to jednak każde z nich ma w sobie cząstkę nas...
Joanna Karzyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez